Tańszy prąd także dla małych firm
REKLAMA
REKLAMA
Co rok szef resortu gospodarki z odpowiednim wyprzedzeniem, ogłasza za pomocą rozporządzenia skalę dopuszczalnych podwyżek kosztów zakupu energii na kolejny rok taryfowy. Na koszt zakupu wpływa 7 liczb powiązanych ze sobą wzajemnie mnożeniem i dodawaniem. Są to:
REKLAMA
• zużycie energii elektrycznej – im większe, tym wyższy rachunek,
• moc umowna – określa gwarantowany poziom dostaw prądu przez zakład energetyczny; jej wielkość zapisana jest w umowie zawieranej pomiędzy odbiorcą i dystrybutorem; wynika z mocy urządzeń elektrycznych zainstalowanych w siedzibie odbiorcy; im więcej energochłonnych maszyn, tym większą moc trzeba zamówić,
• abonament – stawka miesięczna pobierana przez zakład energetyczny za tzw. obsługę handlową klienta, czyli prowadzenie odczytów liczników oraz wystawianie faktur,
• stawka systemowa – podstawa do wyliczenia opłaty za utrzymanie krajowego systemu elektroenergetycznego; mnoży się ją przez zużycie energii w okresie rozliczeniowym,
• składnik stały stawki sieciowej – miesięczna opłata za gwarantowany poziom dostaw prądu wynika z pomnożenia tego składnika przez moc umowną,
• składnik zmienny stawki sieciowej – od jego wielkości zależą opłaty za dostawy energii; mnoży się go przez zużycie energii w okresie rozliczeniowym,
• cena taryfowa energii – po pomnożeniu jej przez zużycie energii w okresie rozliczeniowym otrzymujemy należność za zużytą energię.
REKLAMA
Koszt zakupu prądu można podzielić na dwie części: należność za towar (prąd) i usługę (przesłanie prądu). Dzięki swobodzie wyboru sprzedawcy można zmieniać wielkość pierwszej z nich – tu należy spodziewać się efektów konkurencji pomiędzy sprzedawcami. Druga zawsze będzie uzależniona od lokalnego dystrybutora. Niezależnie od tego, od kogo będziemy kupować prąd, jego dostarczaniem zawsze będzie zajmował się miejscowy zakład energetyczny. To tzw. naturalny monopol.
Pierwsze dwie, spośród wymieniowych wyżej wielkości wpływających na wysokość rachunku za prąd, zależą od odbiorcy energii. O wielkości pozostałych (abonament, stawka systemowa, składniki stawki sieciowej i cena taryfowa prądu) decyduje dystrybutor. Ważne, by w efekcie koszty zakupu prądu nie wzrosły ponad poziom dopuszczony przez ministra gospodarki. W tym roku mamy do czynienia z ciekawym przypadkiem. Prezes URE nie zatwierdził nowej taryfy dla warszawskiego Stoen-u. Klienci tej firmy płacą więc nadal według ubiegłorocznych stawek (niższych niż tegoroczne).
Odbiorcy energii, w zależności od rodzaju przyłącza, wielkości zapotrzebowania na energię i charakterystyki jej poboru, korzystają z różnych grup taryfowych. Analizujemy przypadki dwóch firm przyłączonych do sieci niskiego napięcia, których moc umowna nie przekracza 40 kW. Niewielki biurowiec i warsztat lakierniczy łączy więc grupa taryfowa C11 (tzw. jednostrefowa, tzn. z jednakową stawką we wszystkich godzinach doby), a różni roczne zużycie energii.
Różnice w rocznych kosztach zakupu prądu dla firm w poszczególnych zakładach energetycznych i ich oddziałach wynikają z różnic w stawkach i cenach taryfowych zatwierdzonych dla poszczególnych dystrybutorów. Na koszty zakupu prądu wpływają zarówno zużycie energii, jak i moc umowna. Warsztat lakierniczy najmniej zapłaci za prąd w Enionie, oddział Bielsko-Biała, a najdrożej w Zamojskiej Korporacji Energetycznej. Tymczasem koszty zakupu prądu dla małego biurowca najniższe są w Łódzkim Zakładzie Energetycznym, a najwyższe w płockiej Enerdze. Warto zwrócić uwagę na różnice pomiędzy skrajnymi ofertami: w obu przypadkach to prawie 50 proc.!
Podwyżki kosztów zakupu prądu w grupie C11 nie wystąpiły wszędzie i w takim samym stopniu. Dla warsztatów największe obniżki były w jeleniogórskim oddziale EnergiiPro, a dla warsztatów w płockiej Enerdze. Najmniej zadowoleni ze zmian taryf są administratorzy małych budynków biurowych na terenie szczecińskiej Enei i lakiernicy zaopatrywani w prąd przez Rzeszowski Zakład Energetyczny.
Próbując oszacować, ile można zaoszczędzić, zmieniając sprzedawcę energii, trzeba założyć, na jak atrakcyjną ofertę liczymy. W tej analizie wzięte są pod uwagę dwa warianty. W pierwszym liczymy na 10-procentowy upust w stosunku do taryfowej ceny energii lokalnego dystrybutora. W drugim do obliczeń wzięta została najniższa cena taryfowa w grupie C11 – 0,129 zł/kWh ma w swojej ofercie ZEOR-K (najdroższą ma ZKE – 0,1501 zł/kWh). W tym przypadku przyjęte jest dodatkowe założenie, że dystrybutorzy, a w szczególności ZEOR-K, nie stosują tzw. subsydiowania skrośnego, tzn. zaniżają cenę energii kosztem zwyżki opłat za usługi przesyłowe (koszty dla odbiorcy są takie same, ale zablokowana jest możliwość skorzystania z oferty alternatywnego sprzedawcy). Można mieć wątpliwości co do tego, czy dystrybutorzy rzeczywiście nie stosują subsydiowania – gdyby stawki taryfowe były rzeczywiste (tzn. niezaniżone), to zakłady energetyczne starałyby się sprzedawać prąd klientom spoza swojego terenu. Ponieważ tak się nie dzieje, można się domyślać, że notowałyby w tej sposób straty.
Można oczekiwać, że w obecnych realiach polskiej elektroenergetyki dzięki zmianie sprzedawcy można rocznie zaoszczędzić 150-250 zł w przypadku warsztatu i 1000-1700 zł w przypadku biurowca. Dla jednych to dużo, dla innych pewnie mało. Najważniejsze jednak, że będzie możliwość wyboru.
Mimo iż w praktyce zmiana sprzedawcy w przypadku małych firm nie jest na razie możliwa, to dobrze być przygotowanym na ten krok w nieodległej przyszłości. Blokada jest wynikiem zapisów regulujących współpracę odbiorców i dystrybutorów prądu, nieadekwatnych do realiów rynkowych. Powodują one konieczność ponoszenia wysokich kosztów prognozowania zużycia energii elektrycznej przez odbiorcę.
Krzysztof Golachowski
REKLAMA
REKLAMA