Państwo może tylko grozić palcem
REKLAMA
Na początku tygodnia premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział, że chce doprowadzić do obniżenia cen paliw w Polsce. Skończyło się na grożeniu palcem. W starciu z koncernami paliwowymi rząd szybko doszedł do wniosku, że jego instrumenty wpływu na ceny paliw w Polsce są ograniczone – to wolny rynek i ceny na rynkach światowych mają decydujący wpływ na ich poziom, a dodatkowym elementem wpływającym na ich wzrost jest ciągle wysoka akcyza, o której obniżenie od lat zabiega branża paliwowa.
Wczoraj Andrzej Mikosz, minister skarbu, po spotkaniu z prezesami dwóch największych polskich spółek paliwowych – PKN Orlen i Lotos – stwierdził oficjalnie, że nie zamierza ręcznie sterować cenami paliw, a jego resort nie ma żadnych instrumentów nacisku na firmy paliwowe i sprzedawców paliw, by obniżyli marże detaliczne.
REKLAMA
REKLAMA
Państwo ma niewiele instrumentów prawnych, którymi mogłoby wpływać na kształtowanie cen paliw. Nie może wykorzystać do tego ustawy o cenach, która nie nakłada na koncerny paliwowe obowiązku przestrzegania jakichkolwiek decyzji administracyjnych w tej sprawie. Potwierdził to w 2000 r. sąd antymonopolowy.
Stwierdził wówczas w sprawie PKN Orlen, że ceny paliw płynnych są cenami umownymi, a kalkulacje cen oparte są na różnych czynnikach, m.in. na wskaźnikach cen światowych. W opinii sądu, próby odejścia od cen rynkowych mogłyby w krótkim czasie rozregulować rynek paliw w Polsce. W konsekwencji, jeżeli ceny paliw byłyby niższe od światowych, import uzupełniający byłby nieopłacalny i na rynku krajowym przy zwiększonej podaży pojawiłby się niedobór paliwa. Jeżeli zaś ceny krajowe byłyby znacznie wyższe od światowych, zwiększyłby się konkurencyjny dla PKN Orlen import, a to spowodowałoby trudności ze sprzedażą paliwa tego koncernu – tłumaczył mechanizmy rynkowe sąd.
Ograniczone możliwości działania na kształtowanie się cen paliw na rynku daje ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów, która wymienia przypadki możliwej ingerencji w rynek. Jej art. 5 zakazuje porozumień przedsiębiorców (czyli tzw. karteli), które polegają na uzgodnieniu wysokości cen. Przedsiębiorcy nie mogą również nadużywać swojej pozycji dominującej (taka pozycja to udział w rynku 40 proc.) przez narzucanie cen rażąco niskich albo nadmiernie wygórowanych. W takim przypadku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów może wszcząć postępowanie i zakazać takich praktyk. Jak powiedział wczoraj w Sejmie Cezary Banasiński, prezes UOKiK, z analizy zmian cen paliw dokonywanych przez PKN Orlen i Grupę Lotos nie wynika w żadnym wypadku, żeby była to zmowa cenowa.
Zdaniem Elżbiety Modzelewskiej-Wąchal, radcy prawnego z kancelarii Centrum Prawa Konkurencji, rządowi pozostaje tylko wykorzystanie uprawnień właścicielskich w celu oddziaływania na decyzje rynkowe (cenowe) spółek paliwowych. Jako właściciel, za pośrednictwem organów spółek – walnego zgromadzenia i rady nadzorczej – może wpływać na decyzje zarządów spółek lub na skład zarządu i pośrednio wyznaczać kierunki ich polityki rynkowej. Należy jednak pamiętać, że zarząd spółki prawa handlowego zobowiązany jest do działania w jej interesie, a nie w interesie publicznym, i z tego jest rozliczany.
Tomasz Pietryga, Katarzyna Rychter
REKLAMA
REKLAMA