Szybki wzrost przy niskiej inflacji
REKLAMA
Obecne prognozy resortu finansów publicznych są więc korzystniejsze od formułowanych w czerwcu, gdy oczekiwano, że w 2006 r. produkt krajowy brutto zwiększy się realnie o 4 proc. – Przyjęty w projekcie budżetu wzrost PKB jest możliwy do osiągnięcia – ocenia Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
– Po budżecie, który jest przygotowywany dla nowego rządu, trudno oczekiwać silnego ograniczenia wydatków. Dlatego jest on dość pasywny. Wprowadzono w nim zmiany wynikające z nowo przyjętych ustaw, bez poszukiwania głębszych oszczędności. Odłożone zostały reformy finansów, na które czeka rynek pieniężny – stwierdził Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank Polska.
Ministerstwo ocenia, że w przyszłym roku do kasy państwa wpłynie 189,2 mld zł, a wydatki wyniosą 221,8 mld zł. W rezultacie deficyt budżetu państwa wyniesie 32,6 mld zł. Będzie więc o 1,7 mld zł wyższy niż przewidywany na ten rok. Tego wzrostu mogłoby nie być, gdyby Sejm nie odrzucił weta prezydenta do ustawy o zwrocie VAT na materiały budowlane, co będzie kosztować budżet 3 mld zł.
Przyjęta przez resort finansów nadwyżka wydatków nad dochodami budżetu państwa jest za duża dla partii, które prawdopodobnie stworzą rząd po wyborach parlamentarnych. Jan Rokita, lider Platformy Obywatelskiej, powiedział niedawno, że jego partia chciałaby, aby deficyt budżetowy był względnie niski i wynosił ok. 20 mld zł. Dodał, że jeśli ustępujący rząd zostawi projekt budżetu z deficytem rzędu 30 mld zł, konieczne będzie cięcie wydatków, aby osiągnąć dostosowanie fiskalne na poziomie 2 proc. produktu krajowego brutto. Tymczasem zaplanowany przez resort finansów deficyt budżetu ma w 2006 r. wynieść 3,3 proc. PKB.
– Po wyborach projekt budżetu na pewno zostanie zmieniony. Ale korekty bez możliwości wprowadzenia istotnych zmian ustawowych są niewielkie – na zmiany ustawowe będzie za mało czasu. Trudno więc oczekiwać, aby budżet realizowany w przyszłym roku istotnie odbiegał od tego, co zaproponuje obecny rząd – mówi Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. Jego zdaniem, zmniejszenie deficytu do 20 mld zł jest mało prawdopodobne, jest to raczej deklaracja woli politycznej.
– Projekt budżetu nie przynosi ani wiele pozytywnego, ani negatywnego. Nie posuwa naprzód koniecznej reformy finansów publicznych, ale trudno było tego oczekiwać, bo zarówno w demokracjach rozwiniętych, jak i w naszej, ostatni rok przed wyborami jest z reguły stracony z tego punktu widzenia. Projekt budżetu utrzymuje nas jednak na ścieżce konwergencji do strefy euro. Tak naprawdę wyzwania będą dotyczyły przyszłego roku, w pełni autorskiego projektu budżetu przyszłej koalicji rządowej na 2007 r. – podkreśla Łukasz Tarnawa.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
REKLAMA
REKLAMA