Belka: jesteśmy bardzo bliscy kompromisu
REKLAMA
Premier dodał, że dla Polski ważna jest nie tylko wysokość budżetu, "choć wolelibyśmy budżet duży niż mały", ale przede wszystkim jego struktura - "czy pieniądze trafią do Polski, czy raczej do Hiszpanii".
Premier zapowiedział również, że Polska będzie starała się, by pieniądze z UE stały się bardziej dostępne. "By przy staraniu się o unijne środki współfinansowanie było stosunkowo niewielkie; nie np. 25 proc. wkładu własnego, ale 15 proc. czy 10 proc." - dodał.
Polska chce także, by fundusze można było wykorzystywać przez dłuższy czas, "nie w ciągu roku, ale w ciągu np. trzech lat".
"Jesteśmy bardzo bliscy kompromisu. Jeśli Rada Europejska kompromis budżetowy przyjmie, będziemy mieli czas do 2007 r., by przygotować się do absorpcji tych pieniędzy. A jest to ponad 60 mld euro netto" - powiedział Belka.
Pytany przez dziennikarzy o perspektywy rozszerzenia UE po ostatnich decyzjach w sprawie Traktatu Konstytucyjnego, premier zastrzegł, że przed szczytem Rady Europejskiej trudno się na ten temat wypowiadać.
"Nie sądzę jednak, żeby członkostwo Bułgarii czy Rumunii było dziś podawane w wątpliwość (...). Rada Europejska jest to ciało podejmujące najważniejsze decyzje polityczne i gospodarcze. Będziemy dyskutować, co robić w sytuacji, gdy dwa tak ważne kraje: Francja i Holandia odrzuciły w referendum Traktat Konstytucyjny" - powiedział premier.
Szczyt Rady Europejskiej zaplanowany jest na 16-17 czerwca. Kompromisowa wersja budżetu, zaproponowana przez Luksemburg oznacza wydatki UE w latach 2007-13 na poziomie 1,06 proc. dochodu narodowego brutto (DNB), czyli 873 mld euro, liczonych w tzw. zobowiązaniach.
Ta sama kwota liczona w tzw. płatnościach oznacza niespełna 1 proc. DNB (dokładnie 0,96 proc. DNB), czyli 795 mld euro. Środowa "Gazeta Wyborcza" zamieściła opinię komisarza Guentera Verheugena, który uważa, że po fiasku referendów we Francji i Holandii okno dla rozszerzenia Unii zamknęło się
REKLAMA
REKLAMA