Inwestorzy czekają na dane z USA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Informacja o podwyższeniu stopy rezerw obowiązkowych w Chinach miała wczoraj tylko krótkoterminowy wpływ na rynki finansowe – bo tak naprawdę można ją traktować dwojako. Z jednej strony dobrze, że bank centralny podejmuje stopniowe działania mające nie dopuścić do przegrzania się gospodarki (co miałoby znacznie gorsze skutki), z drugiej strony, jeżeli do owego przegrzania w ogóle nie dojdzie, to schłodzenie może być nadmierne, na czym ucierpiałyby rynki akcji i surowców (korekta w Chinach doprowadziłaby do wzrostu globalnego ryzyka).
REKLAMA
We wtorek inwestorom nastroje mogły popsuć zapowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji, która już za kilka tygodni ma zaprezentować wstępne założenia do budżetu na rok 2011 (rok obrachunkowy w USA nie jest datowany kalendarzowo). Może się w nich znaleźć propozycja nałożenia nowego podatku na sektor bankowy, który dotychczas szczodrze korzystał z pomocy rządowej (słowem, teraz rząd chce odebrać to co wcześniej dał). Oczywiście pytanie, czy nie wpłynie to ujemnie na zyskowność sektora, który kilka dni temu otrzymał ostrzeżenie od nadzorcy, iż ewentualna podwyżka stóp procentowych przez FED, mogłaby mieć negatywny wpływ na prowadzony biznes. Niemniej na razie oczekiwania na takowe posunięcie ze strony banku centralnego maleją, zwłaszcza po tym, jak prezydent Obama nie wykluczył podjęcia nowych działań stymulacyjnych mających na celu spadek ogromnego bezrobocia.
REKLAMA
Dzisiaj rano inwestorom popsuły nastroje też dane z Niemiec, gdzie tamtejszy PKB spadł w ub.r. aż o 5 proc. r/r, wobec spodziewanych 4,8 proc. r/r. W efekcie kurs EUR/USD utrzymał się poniżej poziomu 1,45 (zresztą w nocy po słabym zamknięciu się rynków akcji w USA, ponownie testowane były okolice wsparcia na 1,4457). Dzisiaj wyraźnie mocniejszy jest tylko brytyjski funt, który zyskał po wypowiedzi Andrew Sentence’a z Banku Anglii. Jego zdaniem bank centralny znajduje się obecnie w punkcie, gdzie powinien zakończyć działania stymulacyjne i przekonać się jakie efekty przyniosły dotychczasowe pakiety.
Kalendarz danych makro skupia się dzisiaj na informacjach z Wielkiej Brytanii (produkcja przemysłowa o godz. 10:30) i USA (głównie Beżowa Księga z godz. 20:00). Ciekawsze informacje napłyną z kraju – w południe poznamy wyniki przetargu 2-letnich obligacji, który jeżeli spotka się z dużym zainteresowaniem inwestorów to powinien umocnić złotego, a w ciągu dnia Senat powinien wyłonić 3 nowych członków RPP (tym samym poznamy szerzej ich opinie na temat perspektyw gospodarki i kształtu przyszłej polityki monetarnej). Widać jednak wyraźnie, że inwestorzy czekają na ważne dane z USA, jakie zostaną opublikowane jutro (cotygodniowe bezrobocie, sprzedaż detaliczna, wyniki Intela) i w piątek (inflacja CPI, produkcja przemysłowa, nastroje konsumenckie). Rzucą one więcej światła na perspektywy dla amerykańskiej gospodarki. Jutro też odbędzie się posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, ale jego wpływ może być ograniczony (chyba, że podczas konferencji prasowej J.C. Tricheta padną jakieś nowe ostrzeżenia pod adresem Grecji).
EUR/PLN: Wydaje się, iż obserwowane od poniedziałkowego południa do wczoraj odbicie, można uznać za zakończone. Do testu 4,10 nie doszło, korekta zatrzymała się wczoraj w okolicach 4,09. Dzisiaj będzie jednak podjęta próba powrotu do trendu spadkowego, czyli zejścia poniżej 4,06. Retest 4,0430 (minimum z poniedziałku) jest, zatem możliwy w najbliższych dniach. Z szansami na niższe poziomy może być jednak bardzo trudno.
USD/PLN: Utrzymujemy się powyżej 2,80, ale szanse na wyraźne wyjście powyżej 2,8250 nie są duże (wczoraj taka próba została podjęta). Stąd też wydaje się, iż podobnie jak na EUR/PLN czeka nas w najbliższych dniach powrót w okolice poniedziałkowego minimum na 2,7780. Oczywiście potrzebne będzie tu wsparcie w postaci wzrostu EUR/USD.
EUR/USD: Mimo obserwowanej nieznacznej korekty spadkowej na EUR/USD z próbami przebicia się przez silne wsparcie na 1,4457, dzienne wskaźniki wciąż pozostają w trendach wzrostowych. Tym samym oczekiwanie na to, iż poniedziałkowe wyjście w górę było fałszywe i już zaczynamy falę spadkową może być przedwczesne. Ponowny test szczytu 1,4556 i jego naruszenie w kierunku 1,4565-1,4600, które będzie „testem prawdy” jest prawdopodobne w najbliższych dniach. Dopiero „odpadnięcie” rynku z tych okolic może stać się akceleratorem do poważniejszej zniżki.
GBP/USD: Wypowiedzi przedstawiciela BoE wsparły dzisiaj funta i rosną szanse na naruszenie oporu na 1,6240, co stworzyłoby szanse na ruch w stronę 1,6300-1,6340. Taki scenariusz wspierają dzienne wskaźniki, które są w trendach wzrostowych. Szanse na zwyżkę podtrzymuje także ujęcie wykresu 4-godzinnego.
REKLAMA
REKLAMA