Czy to już koniec umacniania dolara
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
W środę wieczorem rynek wykonał woltę dookoła własnej osi, w efekcie czego wsparcia na EUR/USD w strefie 1,4480-1,4520 pękły jak bańka mydlana. Wcześniej po nieudanej próbie trwalszego naruszenia oporu na 1,4585, notowania euro ściągnęły w dół kolejne informacje z Grecji. Do agencji Fitch, która obniżyła rating dla tego kraju na początku ubiegłego tygodnia, teraz dołączyła Standard&Poor’s. Teraz tylko kwestia czasu, kiedy na podobny ruch zdecyduje się Moody’s. To jednak już niczego nie zmienia – problemy Grecji są powszechnie znane, zobaczymy czy tamtejszy rząd będzie w stanie wdrożyć konieczny program reform i czy wykluczenie greckiego długu z operacji pożyczkowych Europejskiego Banku Centralnego zacznie być problemem (tak by się stało, gdyby obniżki ratingów dostały też inne kraje). Wróćmy jednak do wczorajszego dnia – wyczekiwany komunikat FED ujrzał światło dzienne o godz. 20:15 naszego czasu.
REKLAMA
REKLAMA
Na pierwszy rzut oka wszystko było po staremu – stopy procentowe pozostaną skrajnie niskie przez „dłuższy okres czasu”. Analiza szczegółów pokazała jednak, iż członkowie FOMC z większym optymizmem patrzą na perspektywy gospodarki, a także rynku pracy. To skłoniło ich do zaprezentowania harmonogramu zakończenia działań płynnościowych dla sektora bankowego, co ma się stać do 1 lutego 2010 r. Informacje te podziałały na inwestorów jak czerwona płachta na byka. Uznano, że jednak coś jest na rzeczy i w przypadku publikacji kolejnych lepszych danych makroekonomicznych z USA, bank centralny może rzeczywiście zacząć zastanawiać się nad intensyfikacją działań zmierzających do zacieśnienia polityki monetarnej. Mimo, iż taka teza może być mocno na wyrost, to jednak stała się też dobrym wytłumaczeniem do niemal panicznego pokrywania krótkich pozycji w dolarze. Struktura carry-trade opartych o USD jest rozmontowywana na naszych oczach, co oczywiście musiało przełożyć się na kolejną falę osłabienia walut emerging markets.
Złoty wymazał całe umocnienie obserwowane wczoraj i dzisiaj wczesnym rankiem euro na powrót testowało okolice 4,2250-4,2300, a dolar wzbił się na nowe maksima w rejonie 2,94. Kolejne minuty zaczęły jednak przynosić wyraźny zwrot i już o godz. 9:30 euro było warte 4,19 zł, a dolar niecałe 2,9050 zł. Trudno powiedzieć, czy do akcji wkroczył resort finansów, który poczuć się „zdenerwowany” perspektywą dalszego osłabiania złotego w końcu grudnia, czy też inwestorzy zaczęli dyskontować potencjalne odbicie kursu EUR/USD. Minima tej pary zostały ustanowione o poranku w okolicach 1,4370. W kolejnych kilkudziesięciu minutach rynek zaczął budować konsolidację wokół 1,44. Trudno określić na ile będzie ona mocna i czy będzie można z niej wyprowadzić zwyżkę chociażby w okolice 1,4480-1,4500. Jeżeli jednak założyć, iż wieczorno-nocny ruch był pewną kapitulacją sporej części inwestorów liczących do tej pory na utrzymanie EUR/USD w średnioterminowym trendzie wzrostowym, to szanse są duże.
Dzisiaj mamy kolejne publikacje danych makro. W obecnej sytuacji najważniejsze mogą okazać się dane o cotygodniowym bezrobociu w USA, które szacowane jest na 465 tys. Warto będzie też obserwować dane z godz. 16:00, zwłaszcza indeks Philly FED w kontekście sporego spadku w grudniu dla analogicznego wskaźnika z Nowego Jorku. Wprawdzie możemy mieć do czynienia z sytuacją, iż każda kombinacja danych (dobra, czy zła) spowoduje umocnienie dolara (dobra zwiększy szanse na podwyżki stóp, zła uruchomi większą podaż na giełdach i doprowadzi do globalnego wzrostu ryzyka), to jednak wydaje się, że pewna forma odreagowania powinna mieć dzisiaj miejsce na rynkach.
EUR/PLN: Wczoraj euro zdołało przełamać wsparcie na 4,17-4,18 zł, w efekcie czego spadliśmy w okolice 4,1550-4,16. Dzisiejsza ranna wolta w górę wymazała cały spadek, ale nie udało się naruszyć oporu 4,2250-4,2300 (to już trzeci test poziomów, które wyznacza dawna linia trendu wzrostowego pociągnięta po minimach z września i października b.r.). Szybki powrót poniżej 4,20 i dalej 4,19 sprawił jednak, iż wskaźniki na wykresie 4H nie zdążyły zareagować na wzrost i nadal pozostają w trendach spadkowych. To może sugerować, iż dzisiaj na powrót zejdziemy w okolice 4,16. A jeżeli EUR/USD uda się powrócić powyżej 1,45 to może i wyżej. Bez tego pozostaniemy w szerokim przedziale wahań 4,16-4,22.
USD/PLN: Dolar wzrósł dzisiaj w okolice oporów z początku listopada (2,94) po tym jak kurs EUR/USD zapikował mocno w dół. Wczorajszy spadek w okolice 2,85 został zatem wymazany z „nawiązką”. W kolejnych kilkudziesięciu minutach notowania powróciły jednak w okolice 2,9150 i jeżeli zostaną one przełamane to może być pierwszym sygnałem, iż czeka nas korekta. O tym na ile będzie ona poważna pokaże dopiero wyraźne przełamanie wsparcia na 2,89, co dawałoby szanse na powrót w okolice wczorajszych 2,85 do końca tygodnia. Oczywiście tak by się stało tylko w sytuacji wyjścia EUR/USD powyżej 1,45. W przeciwnym razie trzeba będzie się liczyć z ponownym testowaniem rejonów 2,94. Wskaźniki na wykresie 4H pokazują negatywne dywergencje z kursem, co przemawiałoby za pierwszym scenariuszem.
EUR/USD: Poziom porannego minimum na 1,4370 nie wynika z górnych cieni konsolidacji z II połowy sierpnia b.r. Kolejne wsparcie to rejon 1,4337, który jest dawnym maksimum z początku czerwca b.r. Impet spadkowy rynku jest ogromny, chociaż część wskaźników na wykresie 4H od jakiegoś czasu porusza się przy swoich minimach (oscylatory). Trudno jednoznacznie postawić prognozę, iż dzisiaj będziemy świadkami ewentualnej korekty w okolice 1,4480-1,4500. Niemniej taki scenariusz po silnych spadkach może być prawdopodobny. Pewnym wsparciem jest tutaj analiza koszykowego US Dollar Index, który wczesnym rankiem dotarł do ważnego oporu na 77,65. To może sugerować, iż w nocy byliśmy świadkami ostatniego akordu umocnienia się amerykańskiej waluty (oczywiście w krótkim okresie).
GBP/USD: W ostatnich dniach funt kolejny raz pokazuje swoją siłę w relacji do euro. W przypadku GBP/USD objawia się to przedłużającą konsolidacją z mocnym wsparciem na 1,6170-1,6200, która wczoraj mogła zostać opuszczona górą (doszło do złamania oporu na 1,6350 i wzrostu do 1,6411. Globalna fala zakupów dolara zmiotła jednak te dokonania. Układ wskaźników na wykresie 4H przemawia jednak za tym, iż dzisiaj przetestujemy dolne ograniczenie konsolidacji na 1,6170 i dopiero w drugiej połowie dnia zostanie podjęta próba wzrostu w okolice 1,6270.
REKLAMA
REKLAMA