Schemat uległ zaburzeniu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Notowania EUR/USD nie zdołały sforsować poziomu 1,40, co tylko zwiększyło znaczenie ustanowionego w ubiegłym tygodniu szczytu na 1,4050. Nie oznacza to jednak, iż nie dojdzie dzisiaj do próby jego naruszenia. Po godz. 9:20 rano kurs tej pary oscylował wokół 1,3970, wspinając się w górę po ustanowieniu porannego minimum na 1,3924. Z kolei notowania GBP/USD przetestowały poziom 1,60 – po raz pierwszy od listopada 2008 r.
REKLAMA
Jeżeli zastanowimy się bliżej, jaki czynniki był wczoraj najważniejszy, to staje się jasne, dlaczego rynek EUR/USD zareagował tak, a nie inaczej. Po pierwsze szeregi euro-optymistów nieco się przerzedziły po pojawieniu się informacji o potencjalnych problemach niemieckich banków i nieco gorszym od prognozowanego odczycie indeksu IFO z Niemiec. Po drugie, dla zwolenników dolara kluczowe były wczoraj wyniki przetargu bonów skarbowych za 61 mld USD i 2-letnich obligacji za 40 mld USD. Wbrew obawom, iż spekulacje o możliwej zmianie ratingu USA wystraszą część inwestorów, popyt dopisał, w tym także ze strony inwestorów zagranicznych (jak widać wciąż nie mają oni zbytniego wyboru). Tajemnicą nie jest także wzmożona aktywność popytu ze strony FED, co będzie mieć znaczenie także podczas dzisiejszego przetargu 5-letnich obligacji za 35 mld USD i jutrzejszego, kiedy zostaną zaoferowane papiery 7-letnie za 26 mld USD. Tym samym zmalał wpływ czynnika, który dyktował ruchy na rynku EUR/USD w końcu ubiegłego tygodnia. Nie musi to być jednak pretekstem do realizacji zysków, chociaż w maju notowania wzrosły już o blisko 8 proc. Kluczowe będzie teraz podtrzymanie dobrego nastroju na rynkach akcji.
REKLAMA
Istotne w tym względzie mogą okazać się dzisiejsze dane z rynku nieruchomości w USA o godz. 16:00 (sprzedaż domów na rynku wtórnym w kwietniu). Przypomnijmy, iż wcześniejsze odczyty dotyczące liczby wydanych zezwoleń i rozpoczętych budów zaskoczyły in minus, słabe były także wczorajsze dane o cenach nieruchomości w 20 największych metropoliach (chociaż akurat tutaj dotyczyły one marca). Oficjalna prognoza mówi o wzroście wolumenu sprzedaży względem marca (z 4,57 mln do 4,66 mln). Z kolei o godz. 18:00 rozpocznie się wystąpienie Sekretarza Skarbu USA, Timothy’ego Geithnera w związku z ogłoszeniem nowego programu będącego elementem działań zmierzających do wyjścia gospodarki z kryzysu.
W kraju poznamy dzisiaj decyzję RPP w sprawie poziomu stóp procentowych, które najprawdopodobniej pozostaną na dotychczasowym poziomie (główna 3,75 proc.). W związku z tym wpływ na złotego będą mieć w większym stopniu wydarzenia na rynkach międzynarodowych. Poprawa klimatu na rynkach akcji i tym samym wokół rynków wschodzących sprawiła, iż notowania EUR/PLN są bliskie naruszenia w dół poziomu 4,40. O godz. 9:26 za euro płaci się 4,4060 zł, a za dolara 3,1550 zł. To już 5 groszy mniej, niż wczoraj przed południem. Wygląda na to, że schemat zakładający osłabienie się złotego w końcu miesiąca w związku z wygasaniem opcji walutowych, przestaje się sprawdzać. Zwłaszcza, jeżeli dobre nastroje utrzymają się do publikacji danych o wzroście PKB w I kwartale, które poznamy w piątek rano. Jeżeli prognozy się potwierdzą, to Polska będzie chyba jedynym krajem w regionie, który odnotuje wzrost gospodarczy.
EUR/PLN: Linia 3 miesięcznego trendu spadkowego, przebiegająca obecnie w okolicach 4,46 okazała się być po raz kolejny dość silną barierą dla wzrostów. Rynek zawrócił z okolic 4,45 ustanawiając przy tym dzienną świecę z długim knotem od góry. Układ dziennych wskaźników nie sugeruje jednak, aby miał się powtórzyć schemat silnych spadków pamiętany z ubiegłych miesięcy. W związku z tym bardziej prawdopodobny wydaje się być scenariusz konsolidacji 4,39-4,45 przez kilka dni.
USD/PLN: Zawrócenie w dół EUR/PLN i nieznaczny wzrost EUR/USD sprawiły, iż opór na 3,20 nabrał wczoraj na znaczeniu. Silne wsparcia można umiejscowić w rejonie 3,12-3,13 i nie wykluczone, że zostaną one w najbliższym czasie przetestowane (w przypadku wzrostu EUR/USD do 1,4050). Dzienne wskaźniki pokazują jednak mieszane sygnały, wskazując bardziej na konsolidację w najbliższych dniach (3,13-3,20).
EUR/USD: Jeżeli dokładnie się przyjrzeć, to od 3 dni każda dzienna świeca przybiera kształt młota, przy czym największy był wczoraj. To pokazuje, że jak na razie spadki są okazją dla tych, którzy grają zgodnie z obowiązującym średnioterminowym trendem. Nie można więc wykluczyć, że do ataku na piątkowe maksimum 1,4050 dojdzie dość prędko. Dopiero jego nieudany test, będzie pretekstem do większej korekty z celem do 1,3750.
REKLAMA
REKLAMA