Coraz dłużej czekamy na udzielenie kredytu
REKLAMA
REKLAMA
Przeciętnie od momentu złożenia wniosku o przyznanie kredytu do podpisania umowy kredytowej mija średnio ponad miesiąc. Od początku tego roku obserwujemy wydłużenie się procedury kredytowej w bankach i to znacząco. W grudniu ubiegłego roku na kredyt trzeba było czekać średnio około 31 dni. Obecnie jest to aż nawet o 7 dni więcej. Na początku roku główną przyczyną wydłużenia się tego procesu była duża liczba wniosków złożonych pod koniec 2012 roku, kiedy to upływał termin ubiegania się o kredyt z rządowymi dopłatami. Wiele osób, które chciały skorzystać jeszcze z programu „Rodziny na Swoim” składało swoje dokumenty w ostatnich dniach grudnia, jednak ich analiza i podpisanie umowy kredytowej przesunęły się z naturalnych powodów na początek bieżącego roku. Podobna sytuacja miała zresztą miejsce rok temu, z tymże czynnikiem stymulującym dużą liczbę wniosków złożonych w grudniu 2011 roku było wejście od stycznia 2012 roku Rekomendacji SII. Wówczas, także w pierwszych miesiącach minionego roku musieliśmy na kredyt przeciętnie czekać o 5-6 dni dłużej niż w 2011 roku.
REKLAMA
Co banki właściwie analizują?
Długie czasy oczekiwania na kredyt i podpisanie umowy kredytowej stoją w jawnej sprzeczności z deklaracjami czy reklamami banków. Często jesteśmy kuszeni informacjami, że zajmie to nie więcej niż tydzień, a umowa kredytowa będzie przygotowana równie szybko. Jednak każdy, kto zaciągał kredyt mieszkaniowy wie, jak wiele dokumentów trzeba dostarczyć oraz jak w rzeczywistości trwa proces analizy. Oczywiście nie można wykluczyć jednostkowych przypadków, gdy analiza trwała bardzo szybko, ale z reguły czas ten jest znacznie dłuższy. Analiza wniosku, to sprawdzenie klienta w rejestrach międzybankowych, weryfikacja dochodów i zatrudnienia, a także ocena nieruchomości. Często etapem, który wydłuża proces jest właśnie wycena nieruchomości. Przedstawiciel banku lub rzeczoznawca muszą odwiedzić budowę, umówić się ze sprzedającym i często ten etap trwa kilka dni. Nawet w sytuacji, gdy kredytobiorca wraz z wnioskiem dostarcza swoją wycenę, bank także musi zweryfikować poprawność jej wykonania. Te procesy trwają kilka dni i wraz z innymi etapami analizy wydłużają czas oczekiwania. Warto także pamiętać, że nawet po pozytywnej decyzji kredytowej w wielu bankach fizyczne napisanie umowy kredytowej może zająć kilka dni. W erze powszechnej informatyzacji może dziwić, że uzupełnienie kilku pozycji we wzorze stosowanego dokumentu nie odbywa się „od ręki”, ale to także jest moment, w którym w niektórych bankach trzeba czekać. Złożoność i wieloetapowość powodują, że od złożenia kompletnego wniosku do podpisania umowy przeciętnie czekamy ponad miesiąc.
Zobacz: Kredyty mieszkaniowe – rośnie zdolność kredytowa
Czas uruchomienia kredytu – decyzja zależy od klienta
REKLAMA
Następnym etapem na drodze kredytowej jest uruchomienie środków. Jest to jednak etap, w którym czas wypłaty zależy w większym stopniu od kredytobiorcy, niż od banku. Co prawda każdy z banków zastrzega sobie prawo do minimum 3 dniowego terminu na wypłatę środków, ale czas ten jest liczony dopiero od złożenia kompletu dokumentów, np. aktu notarialnego potwierdzającego nabycie nieruchomości na rynku wtórnym. Wielu klientów po podpisaniu umowy kredytowej nie spieszy się z podpisaniem aktu notarialnego, często odkładając ten termin o kilka czy nawet kilkanaście dni w zależności od zapisów umowy przedwstępnej. Data podpisania umowy notarialnej uzależniona jest także od sprzedającego nieruchomość. Także na rynku pierwotnym wypłata środków wynika z harmonogramu płatności do dewelopera, a nie bezpośrednio z zapisów umowy kredytowej. Uogólniając można, zatem powiedzieć, że obecnie przeciętnie kredytobiorcy czekają z wypłatą środków z reguły 7-9 dni od podpisania umowy kredytowej. Jednak widać, że w porównaniu z zeszłym rokiem, klienci starają się nie zwlekać z podpisaniem umowy o kredyt, kiedy to nawet udawali się do banku celem podpisania umowy nawet po 11 dniach od przyznania kredytu.
Warto pamiętać, że czas oczekiwania na kredyt, na rozpatrzenia wniosku należy także traktować, jako element oferty. Rzadko, który klient ma nieograniczony czas, jaki może poczekać, ale najczęściej terminy wynikają z umowy przedwstępnej lub deweloperskiej. Zatem poszukując kredytu nie należy patrzeć tylko na warunki cenowe, ale także na proces i deklarowane przez banki terminy. Jednak niestety dla kredytobiorców żaden bank nie zobowiązuje się wprost do rozpatrzenia wniosku w podanym czasie. Są to deklaracje, z których nie płyną żadne konsekwencje dla klienta i banku. Jedyną może być, co najwyżej strata klienta na rzecz innej instytucji, która może szybciej i sprawniej przeprocesować wniosek i udzielić kredytu. Często dla klienta od raty niższej o symboliczne kilka czy kilkanaście złotych ważniejszy jest „święty spokój” i bezproblemowe uzyskanie kredytu. Czynnikiem, który często odstrasza wielu klientów jest ciągłe domaganie się przez bank dodatkowych dokumentów i wyjaśnień. Nie zawsze najlepszy bank to ten, który jest najtańszy. Niejednokrotnie wybór pada na ten, który bez zbędnego „maglowania” przyzna środki na zakup czy budowę nieruchomości.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.