Wymęczona zwyżka dzięki dobrym danym
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Rano rynki nie miały ochoty na kolejny wzrost. Raczej na dzień oddechu. WIG20 szybko znalazł się 1,5 proc. poniżej wczorajszego - mocno przecież naciąganego na fixingu - zamknięcia. Niskie obroty wskazywały na to, że taki stan rzeczy wszystkim odpowiadał. Posiadacze akcji czekają na kupujących, bo przecież trend jest nadal rosnący. Zarobili dość, by nie obawiać się pierwszego lepszego spadku. Zaś posiadacze gotówki - jeśli tylko trzymają nerwy na wodzy - twardo oczekują większego spadku cen, bo na szczytach kupować nie zamierzają. Tak to wyglądało przed 10-tą, ale dane GUS zmieniły optykę, zwłaszcza posiadaczy gotówki.
REKLAMA
Wzrost sprzedaży detalicznej o 5,7 proc. to już nie jest pełzający wzrost (jak np. w czerwcu o 0,9 proc.), ale wyraźne ożywienie. Współgrające zresztą z wcześniejszymi danymi - także pozytywnie zaskakującymi - o wzroście wynagrodzeń. Wzrost stopy bezrobocia do 10,8 proc. potraktowany został życzliwie jako stabilizacja rynku pracy (a więc sytuacja z opcją poprawy) i ceny akcji zaczęły się wspinać. WIG20 zatrzymał się w okolicach 2300 pkt i znów rynek zamarł. Ale z odsieczą przyszli Amerykanie. Ceny nieruchomości wzrosły w II kwartale i w czerwcu wobec maja. W skali roku spadek stopniał do 15,4 proc. (oczekiwano 16,4 proc.) - wynika z danych S&P/CaseShiller. Indeks zaufania konsumentów mierzony przez Conference Board wzrósł do 54,1 pkt (oczekiwano 47,4 pkt). Cóż rosną notowania akcji i wartość nieruchomości - amerykańskiemu konsumentowi nie potrzeba wiele więcej, by lepiej oceniał przyszłość.
Gdyby nie to, że rynki czują już w nogach ostatnią wspinaczkę, po takich danych oglądalibyśmy paniczne zakupy w końcówce sesji. Ale przecież WIG20 rośnie od środy po południu z 2030 pkt. już prawie o 300 pkt. Każdy kolejny punkt przychodzi więc z coraz większym trudem. To trochę tak, jakby na stół wjeżdżały coraz wspanialsze porcje bitej śmietany z bakaliami (w postaci napływających danych). Niby super, ale prawie nikt nie ma już siły jej jeść. Obroty były przyzwoite - 1,54 mld PLN. Wobec tego zwiastunem nadchodzącej korekty są tylko osobiste przeczucia inwestorów.
Złoty zmienił dziś wartość minimalnie (umacniając się), choć rano i na tym rynku obserwowaliśmy płytką korektę. Na większości europejskich rynków akcji sesja miała podobny przebieg - poranny spadek i później odrabianie strat. Tylko Węgrzy zdają się wciąż nienasyceni - BUX zyskał kolejne 1,9 proc.
Podobnie zachował się też rynek surowców, przy czym tu popołudniowy spadek cen ropy może zaszkodzić notowaniom akcji w USA.
REKLAMA
REKLAMA