Inwestorzy obawiają się korekty na warszawskiej giełdzie
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Początek dzisiejszych notowań na warszawskiej giełdzie, podobnie jak wtorkowa sesja, przynosi minimalne zmiany cen akcji. Dodając do tego dość niemrawy pierwszy dzień tego tygodnia na naszym parkiecie, mamy więc kontynuację spadkowego trendu zmienności. W ujęciu procentowym osiąga już niższy poziom niż w trakcie kształtowania wcześniejszych szczytów. Przez ostatnich kilkanaście miesięcy zejście zmienności do nowego minimum przestrzegało przed osłabieniem notowań. Można założyć, że również i teraz tak będzie. To oznacza, że potencjał dalszych zysków staje się mniejszy niż potencjalnych strat.
REKLAMA
W tym miejscu pojawia się jednak pytanie o zakres ewentualnej korekty rynkowej. Dobra passa naszego parkietu trwa nieprzerwanie od ponad 2 miesięcy. Zaczęła się w momencie, gdy na parkiecie pojawił się największy spadek od rozpoczęcia zwyżek w lutym 2009 r. Inwestorzy wyraźnie uznali, że wydarzenia z przełomu stycznia i lutego były tą długo wyczekiwaną „większą” korektą, a po takim oczyszczeniu rynek może bez problemu iść w górę przez dłuższy czas.
Trwającą przez ostatnie tygodnie zwyżkę cen akcji można odczytywać jako wyraz przekonania co do trwałości ożywienia gospodarczego i stopniowego zwiększania się jego siły. Tymczasem wraz z wygasaniem w kolejnych miesiącach efektu niskiej bazy porównawczej, która obecnie sprzyja odczytom danych makroekonomicznych, przyspieszenie gospodarcze może zacząć napotykać bariery. Na dłuższą metę jest to poważne zagrożenie dla kondycji rynków akcji.
Zwróć uwagę:
- Przez ostatnie kilkanaście miesięcy ustanowienie przez zmienność dołka wskazywało na wyczerpywanie się potencjału wzrostowego cen akcji
- Ożywienie na brytyjskim rynku nieruchomości napotyka stopniowo coraz poważniejsze bariery
- Zaostrzenie wymogów kapitałowych dla chińskich banków pociąga konieczność zdobycia przez największe podmioty 70 mld USD kapitału
Rynki nieruchomości
Coraz częściej pojawiają się sygnały o malejącym tempie wzrostu cen domów na brytyjskim rynku. Z marcowej ankiety wśród agentów nieruchomościowych przeprowadzonej przez Rogal Institution of Charterem Surveyors wynika, że odsetek tych, którzy wskazują na wzrost cen jest o 9 pkt proc. większy niż tych, którzy odnotowują spadek. W lutym przewaga wynosiła 18 pkt proc. Zwraca się przy tym uwagę na stopniowo podnoszącą się podaż domów. O 21 pkt proc. więcej agentów zwraca uwagę na wzrost podaży niż jej spadek. Właśnie ograniczona liczba nieruchomości do kupienia w poprzednich miesiącach była jedną z głównych przyczyn wzrostu cen w Wielkiej Brytanii. Zainteresowaniu inwestycjami w brytyjskie nieruchomości sprzyjał też słaby funt, który zachęcał obcokrajowców do kupna domów.
Zobacz też serwis: Nieruchomości
O 2 pkt proc. więcej agentów spodziewa się spadku cen domów w ciągu najbliższych 3 miesięcy niż ich zwyżki. Tyle samo zauważa większe, co mniejsze zainteresowanie kupujących.
REKLAMA
REKLAMA