Oczekiwana poprawa na rynku pracy w USA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Publikacja danych o zatrudnieniu w Stanach Zjednoczonych nie powinna zaskoczyć rynków finansowych. Po pierwsze, inwestorzy cierpliwie czekają na poprawę w sferze zatrudnienia, które ma być następstwem ożywienia gospodarczego. Potwierdziła to odporność rynków w ostatnim czasie, kiedy pojawiały się mniej korzystne od przewidywań dane dotyczące rynku pracy (większa nowych bezrobotnych, rewizja w dół styczniowej liczby nowych miejsc pracy w sektorze prywatnym). Po drugie, tendencje na rynku pracy w Ameryce podtrzymują nadzieje na poprawę sytuacji. Jesteśmy coraz bliżej tego, by nie tylko malało tempo spadku zatrudnienia, ale by zatrudnienie zaczęło się zwiększać. Zresztą warto też pamiętać o wsparciu rentowności przedsiębiorstw przez obecne uwarunkowania na rynku pracy. Skutkują wzrostem wydajności pracy i tym samym obniżają koszty pracy. Obecne zjawiska nie stwarzają też presji na wzrost stóp procentowych.
REKLAMA
W kontekście wiadomości napływających z Chin coraz trudniej się oprzeć wrażeniu, że mamy powtórkę sytuacji z przełomu 2003 i 2004 r. Wtedy, tak jak obecnie, inwestorzy „żyli” obawami przed przegrzaniem koniunktury w tamtejszej gospodarce. Ostatnio przypomniał o takim ryzyku sam chiński premier, mówiąc o „niezrównoważonym i niestabilnym” charakterze wzrostu gospodarczego. To może skutkować dalszymi działaniami przywracającymi równowagę zwłaszcza na rynku kredytowym. 6 lat temu tego typu zagrożenia sprowokowały na rynkach wschodzących głęboką korektę.
Zwróć uwagę:
Według Ministerstwa Pracy stopa bezrobocia wzrosła w Polsce w lutym do 13%
Na amerykańskim rynku pracy wygasają negatywne tendencje, ale na realnej poprawy sytuacji wciąż jeszcze nie widać.
Zła sytuacja na rynku pracy osłabia konsumpcję, ale sprzyja też poprawie rentowności przedsiębiorstw.
Rynki nieruchomości
REKLAMA
Po raz pierwszy od 8 miesięcy obniżyły się ceny domów w Wielkiej Brytanii. Według Halifax poszły w lutym w dół o 1,5%. W skali roku notują wzrost o 4,2%. Od dołka z kwietnia 2009 r. podniosły się o 8%. Zachowanie cen w lutym wiązane jest z większą aktywnością sprzedających oraz niewielkim zainteresowaniem kredytami hipotecznymi w początkach tego roku. Przypomnijmy, że w styczniu przyznano najmniej tego rodzaju kredytów od 8 miesięcy. Zwraca się też uwagę na negatywny wpływ ostrej zimy na popyt, jak również wygasanie ulgi podatkowej związanej z transakcjami na rynku nieruchomości.
Mimo że w lutym nieco zmniejszyła się dysproporcja pomiędzy podażą i popytem, to wciąż pozostaje to najważniejszym elementem rzutującym na postrzeganie przyszłej sytuacji na brytyjskim rynku nieruchomości.
Tymczasem na amerykańskim rynku znacząco spadła w styczniu liczba transakcji. Podpisano 7,6% mniej umów niż w grudniu 2009 r.
Zobacz też serwis: Nieruchomości
REKLAMA
REKLAMA