Duża przyszłość przed małą firmą budowlaną
REKLAMA
REKLAMA
Po przepracowaniu dziesięciu lat w bardzo dużej firmie budowlanej uruchomiłem własne usługi. Z racji małej ilości zamówień musiałem podjąć pracę w banku jako kasjer, a brat w ogóle zmienił branżę. Na start (zakup narzędzi, formalności) wystarczyło wówczas 5 tys. zł, a po Warszawie jeździłem autobusami. Teraz, by ruszyć z firmą jak moja, nawet 20 tys. zł to za mało. Zatrudniam dwie osoby, mam vana i nie nadążam z przerobem. Nie myślę o wyjeździe z Polski, choć wielu kolegów z branży pracuje w Irlandii, a ja narzekam na masę tzw. roboty papierkowej - mówi pan Remigiusz, doskonały glazurnik z 20-letnim stażem.
REKLAMA
Brak fachowców, np. do remontu domów we Wrocławiu, potwierdza Małgorzata Ropuszyńska z Zarządu Zasobu Komunalnego.
- W latach 2007-2010 zamierzamy wyremontować 400 kamienic. Tylko w 2007 r. na te prace chcemy wydać 65 mln zł. Ogłosiliśmy 32 przetargi na remont budynków, a w najbliższym czasie dalszych 40. Są problemy. Kiedyś kilkanaście firm biło się o remont klatki schodowej czy dachu. Teraz zdarza się, że musimy powtarzać przetarg, bo nikt się nie zgłosił - podkreśla.
Związek pomoże
Potwierdza to Tadeusz Kliś, wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego, przedsiębiorca budowlany od 28 lat.
- Startowałem niedawno w przetargu spółdzielni mieszkaniowej. Koszty remontu były niewielkie, ok. 500 tys. zł, przetarg powtarzano kilka razy z racji rzekomo zawyżonych wycen i za każdym razem tylko moja firma się zgłaszała. W końcu prezes spółdzielni przyznał, że nie warto było się upierać, bo stracony czas i zapłata za ogłoszenia w prasie (2,5 tys. zł) okazały się wyższe od rzekomych oszczędności. W międzyczasie zdrożały materiały budowlane i robocizna - podkreśla.
Rady dla przedsiębiorców
- Przede wszystkim powinni dobrze rozeznać rynek. Sam zaczynałem z kilkoma tysiącami złotych w kieszeni i samochodem osobowym z przyczepą. Teraz nie ma mowy. Powinno być jakieś auto osobowo-dostawcze. Używane można już kupić za 10 tys. zł, no i narzędzia. Na szczęście nawet te drobne można wypożyczyć, nie mówiąc o betoniarce, koparce lub spychaczu. Jak ktoś się dorobi, to może kupić na własność. Początkującym doradzam ponadto skorzystanie z porad ekspertów w Związku Rzemiosła Polskiego. W oddziałach powiatowych mamy zarejestrowanych aż 80 cechów branżowych, tam mogą podpowiedzieć. Nasi doradcy zapewniają ochronę prawną i finansową, a startujący przedsiębiorcy mogą nawet liczyć na pewne wsparcie finansowe - podkreśla.
Branży budowlanej doskwiera brak fachowców, ale nie należy się tym przejmować. - Koledzy w Irlandii zarabiają po 10-12 euro/godz. Gdy tylko w Polsce płace na budowach wzrosną do połowy tej stawki, część pracowników na pewno wróci. Mają tu rodziny i o pracę nie będą musieli się martwić, bo przygotowania do Euro 2012 ruszą pełną parą. Natomiast nie liczyłbym na pracowników ze Wschodu: Ukraińców, Białorusinów. Jeżeli dotychczasowe przepisy o zatrudnianiu cudzoziemców się nie zmienią, to przedsiębiorcom nie będzie opłaciło się zatrudniać ich na krótki okres. Ponadto pojadą tam, gdzie mają bliżej, np. do Rosji, a stawką 5 zł/godz. na pewno ich nie skusimy - dodaje.
Sceptycznie też mówi o zatrudnianiu pracowników ze Wschodu pan Marian Skowronek, właściciel Zakładu Wielobranżowego Skowmar z Lublina.
- Zatrudniłbym ich tylko na krótki czas, gdy są pilne roboty, np. na miesiąc. O dłuższym okresie wolę nie mówić - przyznaje.
Firmę prowadzi od 15 lat.
- Zaczynałem od prostych robót murarskich z pomocnikiem. Teraz zatrudniam pięć osób. Zajmuję się rozbiórką obiektów mieszkalnych i przemysłowych, robotami ziemnymi (wykopy) i transportem ziemi oraz materiałów budowlanych. Preferuję zatrudnienie rodziny. W pracy pomaga córka, która skończył technikum budowlane, a potem studia ekonomiczne. Może przejmie zakład - dodaje.
Sprzęt można wypożyczyć
Jego zdaniem, aby prowadzić taką działalność, trzeba mieć na start ok. 200 tys. zł, chociażby na maszyny: spychacz, koparkę, samochód ciężarowy, np. wywrotkę.
- Można je wynająć w wypożyczalni, ale lepiej mieć własne, bo zawsze jest się gotowym do obsługi klienta - stwierdza.
Niemniej wypożyczalnie sprzętu budowlanego mają się dobrze. Profesjonalny sprzęt budowlany jest bowiem drogi i trudno dostępny. Ponadto żadna maszyna budowlana nie pracuje bez operatora. Tych ludzi często wypożycza się wraz z maszynami. Jeżeli nie, to szkoli przyszłych użytkowników. Tak robi np. firma Atut Rental z Warszawy.
- Na wypożyczanie sprzętu budowlanego jest zapotrzebowanie przez cały rok. Zwiększamy ciągle ilość oferowanych maszyn. Mamy ich już ok. 3 tys. Wynika to z rozwoju firmy i ożywienia na rynku budowlanym. Na rosnące inwestycje zareagowaliśmy tworząc nowe oddziały: w Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku. Chcemy otwierać kolejne, gdzie będzie się budować. Obserwujemy rosnący popyt na specjalistyczny sprzęt, a z oferty korzystają coraz częściej małe firmy budowlane, a nawet klienci indywidualni - mówi Marcin Muszyński. Żeby jednak uruchomić taką firmę, potrzeba już nie setek tysięcy złotych, ale milionów.
25,3 tys.
Firmy budowlane
W połowie 2007 r. zarejestrowanych było w Polsce 25,3 tys. firm budowlanych, w tym 23,2 tys. na osoby fizyczne
ZBIGNIEW ŻUKOWSKI
zbigniew.zukowski@infor.pl
REKLAMA
REKLAMA