FED: luźniejsza polityka pieniężna wciąż możliwa
REKLAMA
REKLAMA
GOSPODARKA
REKLAMA
REKLAMA
Miniony tydzień obfitował w informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości. Wzrosła liczba rozpoczętych budów domów jak również liczba wydanych zezwoleń na budowę. Liczba budów była wyższa o prawie 60 tys (w ujęciu zanualizowanym) podczas gdy analitycy spodziewali się wzrostu o niespełna 10 tys.. Dobrym prognostykiem na przyszłość jest informacja o wzroście liczby nowych pozwoleń. Także czwartkowe dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym uległy poprawie. Po spadku aż o 27% miesiąc wcześniej, tym razem odnotowano wzrost o 7,6%. Po wygaśnięciu w kwietniu ulgi podatkowej, której zadaniem było rozbudzenie rynku nieruchomości, aktywność w sektorze budowlanym wciąż pozostaje blisko historycznych minimów. Ostatnie dane zwiększają jednak szansę na powolną poprawę w jednym z najważniejszych segmentów amerykańskiej gospodarki.
Inwestorzy jeszcze z większą uwagą wyczekiwali na informacje z posiedzenia federalnego komitetu otwartego rynku FOMC. Na spotkaniu nie zapadła decyzja o zmianie wysokości stóp procentowych w USA, co było zgodne z oczekiwaniami rynku. FED ponownie zapewnił, że stopy pozostaną niezmienione przez dłuższy okres czasu. W komunikacie zwrócono uwagę na fakt, że inflacja pozostaje poniżej oczekiwanego przez Rezerwę Federalną poziomu, co może świadczyć o większym zagrożeniu deflacją niż inflacją. W związku z tym jest jeszcze miejsce na dalsze poluzowanie polityki pieniężnej.
REKLAMA
W treść komunikatu FED znalazła się również wzmianka, iż w ostatnich miesiącach spadło tempo ożywienia w produkcji oraz tempo wzrostu zatrudniania. Taką sytuację już wcześniej sygnalizowały niewielkie zmiany indeksu LEI, który publikowany jest przez Conference Board. Wskaźnik, który obliczany jest na podstawie 10 subindeksów uznawanych za prognostyki koniunktury w najbliższej przyszłości, tym razem wzrósł o 0,3%. Niewielka dynamika wzrostu indeksu sugeruje, iż tempo wzrostu gospodarki USA również w najbliższych miesiącach nadal będzie spowalniać. Spośród składowych indeksu największy negatywny wpływ wywiera liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
W piątek napłynęły nowe dane z sektora przemysłowego. Zamówienia na dobra trwałe po wyłączeniu zamówień środków transportu wzrosły o 2%. Natomiast z ich uwzględnieniem spadły o 1,3%. Spadek był wywołany przez niższe zamówienia na samoloty komercyjne, które to cechują się dużą zmiennością każdego miesiąca.
Polecamy serwis: Inwestycje
Zamówienia są dobrym prognostykiem przyszłej produkcji przemysłowej, a ostatnie dane świadczą o możliwym wytraceniu wzrostowego impetu. Dalszy obraz sytuacji w przemyśle nakreśli piątkowa publikacja wskaźnika ISM dla przemysłu.
Pogorszeniu uległy wstępne odczyty wskaźników PMI obliczanych dla Niemiec oraz całej strefy euro. Nadal jednak pozostają znacznie powyżej poziomu 50 punktów, który oddziela etap rozwoju od spowolnienia w sektorze usług i w sektorze przemysłowym. Niższe odczyty indeksów wskazują na wyhamowanie dynamiki wzrostu w tych sektorach w nadchodzących miesiącach. W II kwartale największa europejska gospodarka rozwijała się w najszybszym tempie od 20 lat, stąd obecne gorsze dane to odreagowanie tak dynamicznego wzrostu. Mimo to, wydaje się, że Niemcy nadal pozostaną motorem rozwoju w Europie. Wierzą w to również niemieccy przedsiębiorcy, którzy wciąż pozostają w wybornych nastrojach. Indeks IFO, który mierzy ich sentyment, wzrósł do poziomu 106,9. Tym samym, wskaźnik wspiął się do najwyższego poziomu od lipca 2007 roku.
TRENDY
Giełda w USA reagowała na publikowane dane na przemian wzrostami i spadkami. Ostatecznie indeks S&P500 zakończył tydzień wzrostem o 2,1%, dzięki czemu znajduje się powyżej kluczowego poziomu 1120-1130 punktów. Wyraźne sforsowanie oporu zwiększa prawdopodobieństwo ataku na poziom 1200 punktów. Amerykańskie indeksy akcji były w ubiegłym tygodniu jednymi z najsilniejszych spośród rynków rozwiniętych. Niewielkie poprawy publikowanych wskaźników oraz rosnące prawdopodobieństwo wprowadzenia dodatkowych złagodzeń przez FED wystarczyło by amerykańskie indeksy znalazły się ponownie na drodze do kwietniowych szczytów hossy.
Wzrostom indeksów w USA towarzyszył wzrost cen miedzi, która to znajduje się już w okolicach kwietniowych szczytów. Jest to dobry prognostyk przyszłej koniunktury, gdyż zmiany cen miedzi uznawane są barometr przyszłej sytuacji gospodarczej.
Zobacz także serwis: Notowania
Indeks WIG z łatwością pokonał opór znajdujący się niewiele ponad granicą 44 000 punktów, tym samym wyznaczył nowy szczyt hossy trwającej od początku 2009 roku. Indeks szerokiego rynku zakończył tydzień wzrostem o 2,2%, natomiast WIG20 wzrósł o 2,7%, co było jednym z lepszych wyników na tle indeksów państw wschodzących. Martwi słaby tydzień indeksu małych i średnich spółek, który zniżkował o 0,2%. Poprawa nastrojów na światowych rynkach sprawia, że również perspektywy co do ostatnich dni września są pozytywne. Jednak jeśli publikacja kolejnych danych nie będzie zwiastować poprawy to rynkowy trend może szybko ulec odwróceniu. Choć w ostatnim tygodniu sukcesem zakończyły się emisje obligacji i bonów skarbowych zarówno w Irlandii, Hiszpanii, Portugalii i Grecji to wraz ze wzrostem obaw problemy mogą szybko powrócić. Możliwym ogniwem odwrotu od ryzyka mogą stać się przede wszystkim kolejne złe doniesienia z Portugalii czy Irlandii.
RYZYKO
W ubiegłym tygodniu indeks EMBI Plus Soveriegn Spread przedstawiający zależność pomiędzy długiem rynków wschodzących a oprocentowaniem amerykańskich obligacji wzrósł o 1,1%. Natomiast indeks VIX, który informuje o zmienności indeksu S&P 500 spadł o 1,3%. Wzrosły notowania CDS’ów dla Portugalii, co oznacza większe ryzyko tego kraju. Zmniejszyły się natomiast obawy o sytuację w Grecji. Notowania CDS dla kraju Hellenów spadły bowiem o 10,5% w ciągu ostatniego tygodnia.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.