Będzie projekt ustawy przywracającej handel w niedziele
REKLAMA
REKLAMA
Podobne spotkania z mediami Platforma zorganizowała w blisko 30 miastach w całym kraju, wskazując na przewidywane zwolnienia jednych pracowników, większe obciążenie pracą innych i gospodarcze znaczenie weekendowych zakupów dokonywanych przez cudzoziemców.
REKLAMA
REKLAMA
"Projekt wyrzuca te złe przepisy wprowadzone przez większość rządzącą, ten bubel prawny, który nazywa się zakazem handlu w niedziele" – powiedział Neumann na konferencji prasowej przed jednym z centrów handlowych. Jak mówił, projekt "jest bardzo prosty: odrzuca zapisy ustawy wprowadzonej przez Jarosława Kaczyńskiego, pozwala handlować w niedziele, ustala, ile wolnego należy się pracownikom za pracę w niedzielę; to, co było w przeszłości i nikomu poza PiS-em nie przeszkadzało".
"Ustawa, którą przyjął Jarosław Kaczyński i PiS za jego namową, ogranicza nasze wolności, ogranicza też konkurencję, praktycznie gwarantuje podwyżki cen, powoduje zwalnianie ludzi z pracy" – powiedział Neumann. Argumentował, że część pracowników galerii handlowych straci zatrudnienie.
Polecamy: Zakaz handlu w niedziele i święta (PDF)
Podkreślił, że w ub. roku obcokrajowcy, którzy robili zakupy głównie w weekendy w sklepach przygranicznych, wydali w Polsce 28 mld zł. "Dzisiaj ten ruch, szczególnie z Niemiec, zamiast do Polski, będzie kierowany do Czech" – przekonywał.
"Czekaliśmy z tym projektem, myśleliśmy, że będzie chwila namysłu ze strony rządzących. Niestety, raczej słyszymy o opresjach, jakie szykują dla tych, którzy będą handlować w niedziele, ostatnie komunikaty (…) zachęcają do donoszenia na tych, którzy handlują" – mówił Neumann. Wyraził nadzieję, że nowelizację uda się uchwalić jeszcze w tej kadencji dzięki „naciskowi społecznemu, naciskowi klientów". Powołał się na przykład Węgier, gdzie podobne ograniczenia zniesiono po roku.
NOWOŚĆ na Infor.pl: Prenumerata elektroniczna Dziennika Gazety Prawnej KUP TERAZ!
REKLAMA
"Ustawa o ograniczeniu handlu w niedzielę to kolejna ustawa, którą PiS funduje Polakom w ramach państwa zakazowo-nakazowo-rozdzielczego" – oceniła Janyska. "Zakazuje przedsiębiorcom prowadzenia działalności gospodarczej w niedziele, ogranicza wolność gospodarczą i konkurencję, nakazuje Polakom, co mają robić w niedziele, gdzie i jak mają robić zakupy". "Jak przystało na państwo, które chce dominować nad obywatelem, rozdziela również przywileje – a są nimi 32 wyjątki w ustawie" – dodała.
Zaznaczyła, że wyjątki w większości są "niezdefiniowane, niejasne", a ich "stosowanie będzie zależało od woli urzędniczej". "To jest system, który już był, to jest system PRL-owski. Państwo chce mieć władzę nad obywatelem, ale państwo w tych wyjątkach nie zapomniało o swoich jednostkach organizacyjnych", takich jak placówki stacje paliw czy poczta" – mówiła.
Zobacz: Prawo dla firm
Zwróciła też uwagę na nierówne traktowanie niedzielnego handlu w sklepie i w pensjonacie. "Całą władzę nad handlem w niedzielę, działalnością gospodarczą i decyzjami Polaków w tej kwestii daje się w ręce urzędników, to urzędnik będzie decydował, czy dany wyjątek jest prawidłowo zastosowany" - przestrzegała.
Podkreśliła, że wyjątki są tak skonstruowane, że trzeba je wyjaśniać, do czego przystąpiły ministerstwo rodziny z inspekcją pracy. "Ale do tych wyjaśnień użyto określeń typu: należałoby uznać, wydaje się, że w przeważającej większości opinii" – powiedziała Janyska.
REKLAMA
REKLAMA