Większa liczba dłużników po pandemii w branży MICE
REKLAMA
REKLAMA
Branża MICE - co po lockdownie?
Branża MICE (meetings, incentives, conferences, exhibitions, tj. spotkań, imprez motywacyjnych, konferencji i targów) po trwającym od 2020 r. lockdownie została odmrożona w czerwcu 2021 r. Jednak organizowane przez nią wydarzenia mogły ruszyć dopiero we wrześniu, gdyż wakacje zawsze są martwym okresem. Trzy ostatnie miesiące minionego roku nie mogły więc zrekompensować utraconych w długim czasie przychodów.
REKLAMA
Normalność po nowemu
Przez ostatnie dwa lata wiele konferencji odbywało się online, ale nie wypełniło to luki, jaka powstała po wybuchu epidemii koronawirusa. Kongresy i targi stanowią okazję do zarobku zarówno dla firm, które je organizują, jak i dla hoteli, restauracji, firm cateringowych, taksówkarskich i wielu innych. Tymczasem wydarzenia odbywające się w formie zdalnej nie wymagają zaangażowania tylu kooperantów, ile stacjonarne, co sprawiło, że segment ten bardzo mocno odczuł lockdown. Branża straciła też wielu pracowników. 60 tys. osób odeszło z pracy w efekcie zwolnień, upadków firm i przebranżowienia spowodowanego niepewnością na rynku.
Podwojony dług
REKLAMA
Przed pandemią, na koniec 2019 r., czyli w znakomitym dla branży MICE okresie, w bazie danych Krajowego Rejestru Długów widniały 374 firmy z tego sektora, które miały 12,4 mln zł zaległości. Średni dług przypadający na jedno przedsiębiorstwo wynosił 33 tys. zł. Teraz niezapłacone zobowiązania podwoiły się do kwoty 26,1 mln zł, średnia zaległość wzrosła do 62,1 tys. zł, a liczba dłużników do 434.
– Najbardziej drastyczny skok zadłużenia branży nastąpił w pierwszym okresie pandemii. Na koniec 2020 roku wzrosło ono do ponad 22 milionów złotych z zaledwie 12,4 miliona złotych w roku poprzednim. Rok 2021 przyniósł pogłębienie recesji i dalsze zwiększenie zaległości do nawet 33 milionów złotych we wrześniu. Także obostrzenia sanitarne nie ułatwiały organizowania targów oraz konferencji, w oczywisty sposób tworząc barierę pomiędzy uczestnikami, a przecież relacje personalne to największa wartość takich wydarzeń. Nasze dane pokazują, że w ostatnich miesiącach sytuacja branży MICE się poprawiła, ale za wcześnie, by mówić o powrocie do normalności, o czym świadczy wciąż rosnąca liczba nowych dłużników – ocenia Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Gros zaległości, bo aż 21 mln zł, należy do spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Jednoosobowe działalności gospodarcze mają ponad 5 mln zł długów.
Najwięcej, bo aż 1/3 długów przypada na firmy z województwa mazowieckiego. Mają one 11,2 mln zł zaległości. Drugie miejsce zajmują przedsiębiorstwa ze Śląska z kwotą 9,5 mln zł, a trzecie z Wielkopolski z sumą 2,2 mln zł.
Pandemia najmniej dała się we znaki firmom z województw: podlaskiego (9,6 tys. zł), opolskiego (9,9 tys. zł) i lubelskiego (17,6 tys. zł).
Kto czeka na zapłatę?
REKLAMA
Na zapłatę od firm MICE czekają przede wszystkim firmy finansowe (banki, leasing, ubezpieczyciele) – uzbierało się tu 14,6 mln zł zaległości. Następne w kolejce są przedsiębiorstwa budowlane, które powinny otrzymać 5,5 mln zł. Natomiast firmy zajmujące się informacją i komunikacją, w tym firmy świadczące usługi informatyczne, nie dostały 2,1 mln zł.
Jest także druga strona medalu. Branża MICE ma do odzyskania od kontrahentów 4,2 mln zł. Najwięcej powinny jej zwrócić firmy handlowe. To prawie 1,5 mln zł nieuregulowanych płatności. Ponad 800 tys. zł jest zamrożone na kontach firm przemysłowych.
Jak wskazuje Komitet Obrony Branży Targowej, głównym zagrożeniem stał się brak środków obrotowych na rekonstrukcję firm. Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy na działania wspierające restrukturyzację podmiotów nie pojawiły się. Wiele firm zaciągnęło zobowiązania w nadziei na pełny restart branży w styczniu 2022 r., ale liczne imprezy zostały po raz kolejny przesunięte na dalszy termin.
- Brak środków obrotowych na odbudowę firm i brak dotacji mogą skłonić przedsiębiorstwa z branży MICE do finansowania swojej działalności kosztem kontrahentów. W efekcie, zadłużenie, które właśnie zaczęło maleć, może się niebawem powiększyć. Branża nie ma też najlepszych perspektyw na pozyskanie finansowania zewnętrznego: przez banki jest wciąż uznawana za ryzykowną, a rosnące stopy procentowe i wzrost kosztów kredytów stanowią dodatkową barierę w zaciąganiu pożyczek. Ani jedno, ani drugie nie pomaga w odzyskaniu stabilności finansowej – podsumowuje Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
REKLAMA
REKLAMA