Firmy handlujące węglem zabiegają o zmianę przepisów akcyzowych
REKLAMA
"Szacujemy, że ponoszone przez producentów i sprzedawców węgla koszty, związane z wdrożeniem systemu akcyzy na ten surowiec, przewyższają 120 mln zł, zaplanowane w budżecie, jako wpływy z tego podatku. Będziemy walczyć o zmianę zapisów w przepisach akcyzowych" - argumentował w czwartek jeden z inicjatorów powołania Izby, szef Towarzystwa Gospodarczego Sprzedawców Polskiego Węgla Adam Gorszanów.
REKLAMA
REKLAMA
W inicjatywę włączyło się także Stowarzyszenie Autoryzowanych Sprzedawców Katowickiego Holdingu Węglowego. Przedstawiciele obu organizacji liczą, że w tworzenie Izby włączy się znacząca część spośród ponad 10 tys. firm - często małych, rodzinnych - sprzedających w Polsce węgiel.
Wprowadzenie akcyzy na węgiel wynikało z przepisów unijnych. To ponad 30 zł na każdej tonie. Z akcyzy zwolniona jest duża grupa odbiorców - w tym gospodarstwa domowe, zużywające węgiel do celów opałowych. Chaos w składach węglowych wiąże się m.in. z koniecznością udokumentowania prawa do zwolnienia, wystawianiem dokumentów przewozu węgla oraz koniecznością przedstawiania notarialnie potwierdzonych pełnomocnictw w sytuacji, gdy węgla nie odbiera końcowy odbiorca.
Zamów e-book: Jak uniknąć akcyzy od węgla >>
REKLAMA
Właściciele składów węglowych argumentują, że taka biurokracja nie tylko naraża sprzedawców i klientów na dokuczliwe formalności i odpowiedzialność w razie błędów, ale także powoduje dodatkowe koszty, związane z obsługą tych procedur. Gorszanów ocenił, że w skali całej branży koszty te są wyższe od przychodów, jakich rząd spodziewa się z węglowej akcyzy. Koszty te - jego zdaniem - w konsekwencji ponoszą odbiorcy węgla, także ci zwolnieni z podatku akcyzowego.
Sprzedawcy chcieliby, aby wystarczającym dokumentem, zawierającym w sobie także formalności związane z akcyzą i dokumentowaniem obrotu węglem, była faktura jego sprzedaży, z potwierdzeniem, że jest on przeznaczony na cele opałowe w gospodarstwie domowym. Ich zdaniem nie ma ryzyka, że - wzorem afer w obrocie paliwami - węgiel trafi na inne cele niż ogrzewanie domów. Jak mówią, w Polsce ok. 80 proc. gospodarstw domowych jest ogrzewanych węglem. Większość surowca dostarczają odbiorcom lokalne firmy i składy opałowe.
Środowisko związane z obrotem węglem wskazuje również na wątpliwości interpretacyjne. Gorszanów przywołał przykład wspólnoty zakonnej, która - zgodnie z interpretacją celników - powinna płacić akcyzę za węgiel do ogrzewania świątyni, ale będzie z niej zwolniona w przypadku węgla do opalania cel zakonników - w sytuacji, gdy klasztor korzysta z jednego pieca.
Sprzedawcy węgla zamierzają również zabiegać o wspieranie polskiego węgla, coraz częściej wypieranego - jak mówią - przez surowiec z importu. Z analiz Towarzystwa wynika, że polski rynek tzw. węgla grubego, dla indywidualnych odbiorców, to ok. 12 mln ton rocznie, z czego ok. 8,5 mln ton dostarczają polscy producenci. Pozostałą część zagospodarowuje import, głównie z Rosji. Swoje spółki handlowe w Polsce założyli już niemal wszyscy znaczący rosyjscy producenci.
"W ostatnim czasie obserwujemy drastyczny wzrost opłacalności importu wobec krajowego węgla. Koszty związane z wprowadzeniem akcyzy w obecnej formie mogą tę tendencję jeszcze umocnić" - ocenił Gorszanów. W ciągu ostatnich pięciu lat import węgla do Polski wzrósł trzykrotnie - z ok. 5 do ok. 15 mln ton rocznie.
Jego zdaniem przygotowywana w resorcie finansów nowelizacja przepisów akcyzowych wprawdzie ułatwi życie np. indywidualnym odbiorcom, którzy kupując węgiel bez akcyzy będą mieli mniej formalności do załatwienia, zapomina jednak o przedsiębiorcach handlujących węglem. Chodzi m.in. o konieczność wystawiania dokumentów dostawy, które potem muszą wrócić do sprzedawcy podpisane przez finalnego odbiorcę, zwolnionego z akcyzy. Sprzedawcy krytykują powrót do tysięcy papierowych dokumentów w sytuacji, gdy np. z relacjach z producentami węgla stosowane są już e-faktury.
REKLAMA
REKLAMA