KRRiT dementuje: nie będzie cenzury internetu
REKLAMA
Uchwalona 4 marca nowelizacja, nad którą w czwartek będzie pracował Senat, spowodowana jest koniecznością wdrożenia do polskiego prawa przepisów tzw. dyrektywy audiowizualnej. Premier Donald Tusk zaproponował w środę senatorom, by zgłosili poprawkę wykreślającą z noweli "części ustawy, która dotyczy internetu".
REKLAMA
REKLAMA
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w czwartkowym oświadczeniu zapewnia, że dzięki noweli polscy internauci zyskają poczucie bezpieczeństwa, bo w usługach medialnych będących w jurysdykcji Polski i innych państw członkowskich UE nie napotkają treści nielegalnych, szkodliwych i niepożądanych.
Wyjaśnia, że znowelizowana ustawa nie dotyczy m.in. "prywatnych stron internetowych; usług polegających na dostarczaniu lub dystrybucji treści audiowizualnej stworzonej przez prywatnych użytkowników (user-generated content) w celu jej udostępniania i wymiany w ramach grup zainteresowań; prywatnej korespondencji mailowej; stron internetowych, które zawierają drobne elementy audiowizualne jako elementy grafiki strony, jako krótkie reklamy lub informacje na temat produktów; gier hazardowych, w tym loterii, zakładów, innych form hazardu; wyszukiwarek; usług które polegają na przesyłaniu i hostingu audycji, za których odpowiedzialność redakcyjną ponoszą podmioty trzecie lub użytkownicy; elektronicznych wersji gazet i magazynów".
REKLAMA
KRRiT podkreśla, że ustawę stosuje się jedynie do dostawców usług medialnych na żądanie prowadzących działalność gospodarczą, profesjonalistów. Odrzuca też zarzuty o zmuszanie wszystkich dostawców usług medialnych na żądanie do promowania w swoim katalogu audycji europejskich. Dostawca spełni też wymogi ustawy poprzez zastosowanie alternatywnego obowiązku w postaci wypełnienia kwoty inwestycyjnej. KRRiT zaprzecza, że znowelizowana ustawa o radiofonii i telewizji jest niezgodna z art. 54 Konstytucji RP, gwarantującym wolność słowa. Podkreśla też, że nie jest prawdą, by znowelizowana ustawa rtv była niezgodna z dyrektywą o audiowizualnych usługach medialnych.
"Nie jest prawdą, że ustawa tworzy bariery w rozwoju firm internetowych, w każdym razie tych, które są gotowe działać w ramach prawa. Owszem, mogłyby napotkać bariery, jeżeli chciałyby łamać zakaz podżegania do nienawiści; odmówić ułatwienia dostępu do usług niepełnosprawnym; łamać prawo autorskie; czy np. nie przestrzegać reguł dotyczących ochrony małoletnich przed nieodpowiednimi treściami - ale nikt chyba nie chce, by mogły działać w ten sposób bez ograniczeń" - stwierdzono.
"Prawdą jest, że przepisom dyrektywy i tym bardziej polskiej ustawy nie podlegają operatorzy czy dostawcy treści spoza krajów unijnych. Czy zyskują w ten sposób przewagę konkurencyjną? W pewnym stopniu tak. Choć w ostatecznym rezultacie decyzja o tym, jakie treści odbierać, oczywiście należy zawsze do jednostki" - oświadczyła KRRiT. Według regulatora "nie jest jednak prawdą jakoby czekała nas grupowa migracja przedsiębiorców internetowych poza Unię Europejską".
KRRiT podkreśla też, że nie jest prawdą, iż sama ustawa była dla kogokolwiek niespodzianką czy zaskoczeniem. "Przede wszystkim przedstawiciele polskich stacji telewizyjnych uczestniczyli w konsultacjach unijnych przed przyjęciem dyrektywy i szczegółowo śledzili tok prac na wiele lat przed ogłoszeniem dyrektywy. Po drugie, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeprowadzali szerokie konsultacje społeczne (...) przed przystąpieniem przez MKiDN do pisania nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji" - przypomniano.
"Ani wtedy, ani podczas prac sejmowych sprawa nie budziła szczególnych kontrowersji wśród podmiotów rynkowych" - stwierdzono
REKLAMA
REKLAMA