MG i eksperci radzą, by zabezpieczać się przed ryzykiem kursowym
REKLAMA
W czwartek w siedzibie Krajowej Izbie Gospodarczej odbyła się konferencja poświęcona skutkom kryzysu walutowego i problemom wynikającym z zaangażowania polskich firm w sprzedawane przez banki opcje walutowe.
REKLAMA
REKLAMA
W 2008 r. roku, gdy złoty umacniał się, przedsiębiorstwa sprzedające swoje usługi bądź towary za waluty obce zawierały z bankami umowy o tzw. opcje walutowe. Chciały w ten sposób zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym. Gdy złoty się osłabił, banki skorzystały z możliwości kupna waluty w ramach opcji, co w wielu przypadkach postawiło firmy w trudnej sytuacji. Nie zawsze jednak umowy z bankami służyły jedynie do zabezpieczenia kursowego i zawierali je nie tylko eksporterzy. Często były podpisywane w celach spekulacyjnych.
Wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan powiedział, że na mechanizmie opcyjnym stracili wszyscy. Jego zdaniem nie należy jednak nikogo piętnować. Zaznaczył, że zabezpieczenie się firm przed ryzykiem kursowym jest dobrym narzędziem i resort gospodarki poleca tego typu rozwiązania.
"Powinniśmy zabezpieczać się przed różnymi ryzykami, które z jednej strony są związane z inwestycjami, czy też eksportem, importem i różnicami kursowymi" - powiedział. Zwrócił uwagę, że mechanizm związany z opcjami przysporzył wielu problemów zarówno firmom, jak i bankom.
"Rezultat jest taki, że dziś przedsiębiorcy czują się pokrzywdzeni, ale nie należy oczekiwać, że banki mają jakieś istotne profity. W interesie polskich banków na pewno nie leży to, by doprowadzić do upadku firmy, które są ich klientami" - zastrzegł.
REKLAMA
Olgierd Świerzyński, starszy partner z kancelarii Łukowicz Świerzyński uważa, że po bolesnej lekcji związanej z opcjami walutowymi przedsiębiorcy boją się zawierać transakcje z udziałem instrumentów pochodnych, które mogłyby ich zabezpieczyć przed ryzykiem walutowym.
"Nasi klienci tak wystraszyli się, że w tej chwili nie mają zamiaru prowadzić negocjacji na temat umów zawierających instrumenty pochodne. (...) Nie jest to dobra sytuacja. Potrzebna jest interwencja edukacyjna, żeby oswoić firmy z myślą, że instrumenty pochodne są elementem zabezpieczenia przed stratami, a nie tylko instrumentem spekulacyjnym" - dodał.
Według niego przedsiębiorcy odkładają też decyzje o zabezpieczaniu się na później, gdyż uważają, że obecny trend na rynku walutowym jest dla nich "w miarę pomyślny". Może to jednak prowadzić do problemów wynikających ze zmiany wartości złotego. Zdaniem Świerzyńskiego nie powinien się natomiast powtórzyć scenariusz z ubiegłego roku, gdyż lekcja związana z opcjami walutowymi była zarówno dla firm i banków bardzo bolesna.
"Nie sądzę, żeby znowu wystąpiły problemy, jeśli chodzi o stosunek przedsiębiorca-bank. (...) Banki straciły bardzo dużo pieniędzy. One zabezpieczały się również symetrycznie w transakcjach, też musiały płacić bankom w Londynie czy Stanach Zjednoczonych. Lekcja była bardzo bolesna, więc nie sądzę, by ktoś w spekulacyjny sposób zawierał umowy" - uważa Olgierd Świerzyński.
Zastępca sekretarza generalnego KIG Jacek Czech powiedział, że postrzeganie przez przedsiębiorców opcji walutowych było dość płytkie. "Było widziane jako instrument, na którym się zarabia" - powiedział. Według Czecha najlepszym rozwiązaniem chroniącym polskie firmy przed ryzykiem związanym z kursem walutowym byłoby wprowadzenie euro.
Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich poinformował, że opcje to specyficzne, ryzykowne produkty, które nie powinny być wykorzystywane w dużej skali. "Wymagają odpowiedniego podejścia zarówno od tych, którzy sprzedają te instrumenty, jak i od tych, którzy z nich chcą skorzystać" - powiedział.
W jego opinii doświadczenie części firm, które nabywały opcje w celach spekulacyjnych, nie powinno hamować innych przed zawieraniem transakcji zabezpieczających na przyszłość. "Jesteśmy jeszcze cały czas w trakcie wychodzenia z kryzysu finansowego i zmiany w zakresie kursu walutowego są bardzo istotne. (...) To bardzo ważne instrumenty, które zmniejszają ryzyko poniesienia start z działalności eksportowej czy importowej" - powiedział Zygierewicz.
Michał Herbich z firmy doradczej Trio Management poradził natomiast przedsiębiorcom, którzy byliby skłonni za pomocą instrumentów pochodnych zabezpieczać swoje interesy przed ryzykiem walutowym, by nie ulegali presji czasu. Według niego banki są skłonne tygodniami dyskutować nad kształtem umów. "Dajmy sobie czas na znalezienie eksperta, który umowę oceni (...) Opcje to instrumenty zabezpieczające, to ich podstawowa funkcja. One doskonale służą zabezpieczeniu, jeżeli są właściwie wykorzystywane" - podsumował.
REKLAMA
REKLAMA