O unijne dotacje dla firm najtrudniej w Małopolsce
REKLAMA
Nie minęły czasy, gdy o dostępie do dotacji może decydować kolor długopisu, którym przedsiębiorca wypełni wniosek o wsparcie - wynika z raportu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan na temat zasad przyznawania przez regiony pieniędzy z UE dla firm.
Organizacja przedsiębiorców zbadała obowiązkowe kryteria, które musi wypełnić każdy starający się o dotacje przedsiębiorca. Wyniki raportu porażają. Urzędnicy w 16 województwach wymyślili prawie 190 różnych wymogów. Wśród nich są takie absurdy, jak wymóg dołączenia załączników do wniosku zgodnie z określoną kolejnością czy też dostarczenia ich do urzędu w obowiązkowo zaklejonym kartonie. Urzędnicy często też wymagają np. dostarczenia wniosku osobiście, a nie wysłania pocztą lub kurierem.
PKPP Lewiatan porównała je z przygotowanymi przez siebie wzorcowymi kryteriami. Okazuje się, że najlepsze wymogi stawiane w najlepszych województwach - śląskim i kujawsko-pomorskim - pokrywają się w niecałych 60 proc. z listą. W przypadku najsłabszych województw - zachodniopomorskie i lubuskie - jest to na poziomie ok. 25 proc. Rekordzistą jest Małopolska, gdzie tylko 11 proc. wymogów jest przyjaznych dla lokalnych firm.
- Urzędnicy w samorządach stworzyli kryteria ubiegania się o dotacje w oderwaniu od doświadczeń, które urzędy centralne miały z funduszami unijnymi na lata 2004-2006. Efekt jest taki, że w regionalnych programach operacyjnych króluje restrykcyjność i niejasność - mówi Marzena Chmielewska, dyrektor Departamentu Funduszu Strukturalnych w PKPP Lewiatan.
Dodaje, że wzorcowa lista kryteriów, którą stworzyła organizacja, miała być kompromisem między oczekiwaniami firm i urzędników.
Mimo że najsłabsza Małopolska opracowała tylko dziewięć wymogów, które muszą obowiązkowo spełnić firmy (najmniej ze wszystkich regionów), okazało się, że jest to za mało. Według Marzeny Chmielewskiej, tak mała liczba kryteriów powoduje, że są one ciężko zrozumiała dla przeciętnego przedsiębiorcy, który stara się o dotacje.
- Jak przedsiębiorca ma rozumieć, że w planowanej przez niego inwestycji występują efekty zachęty. Nie wiadomo, o co chodzi urzędnikom - podkreśla Marzena Chmielewska.
Według pytanych przez GP urzędników z Małopolski w tym regionie było kilkadziesiąt, a nie dziewięć kryteriów, jak wynika z raportu.
- Ocenialiśmy tylko te kryteria, które były przyjęte przez komitety monitorujące w poszczególnych regionach. Zgodnie z prawem to one odpowiadają za zatwierdzanie kryteriów. W Małopolsce komitet przyjął ich dziewięć. Urzędnicy bez jego zgody rozszerzyli je w karcie oceny projektów - mówi Marzena Chmielewska.
Dodaje, że jest to powszechna praktyka, która powoduje, że można przedstawić przedsiębiorcom dowolne wymogi do spełnienia.
PKPP Lewiatan przekazała swój raport do urzędów marszałkowskich.
- Wykorzystamy go podczas prac nad wprowadzeniem ułatwień dla przedsiębiorców. Planujemy zmniejszyć rygoryzm przy dostępie do unijnych dotacji przez np. ograniczenie minimum liczby wymaganych załączników - mówi Arisa Jaz z lubuskiego urzędu marszałkowskiego.
Przedstawiciele regionów, które najlepiej wypadły w przygotowanym zestawieniu, twierdzą, że jest to rezultat wsłuchiwania się w głos lokalnych przedsiębiorców.
- Staraliśmy się, aby wymogi były przejrzyste, klarowne i spełniały oczekiwania przedsiębiorców - mówi Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego.
Małgorzata Staś ze śląskiego urzędu marszałkowskiego podkreśla, że stara się na bieżąco reagować na głosy przedsiębiorców, którzy twierdzą, że dany wymóg utrudnia dostęp do unijnych dotacji. Jeśli tak jest, to urząd rekomenduje ich zmianę.
Jak województwa traktują firmy ubiegające się o unijną dotację
Mariusz Gawrychowski
REKLAMA
REKLAMA