Firmy: drożejący prąd pogarsza konkurencyjność przemysłu
REKLAMA
Rosnące koszty energii mają duże znaczenie m.in. dla skoncentrowanego w dużej części na południu Polski hutnictwa żelaza i stali, które rocznie pobiera ok. 6 proc. krajowego zużycia energii. Wraz z hutami metali nieżelaznych udział ten wynosi ok. 10 proc.
REKLAMA
Ogółem przemysł konsumuje 70 proc. krajowej podaży energii. Za energochłonne, obok hutnictwa, uznaje się też np. przemysł cementowy czy chemiczny.
Z danych skupiającej producentów stali Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH) wynika, że w tym roku sektor hutniczy został dotknięty wyjątkowo wysoką podwyżką cen energii - o ok. 17 proc. w styczniu i zapowiedzią kolejnej, o ponad 20 proc. jeszcze wiosną.
"Dla energochłonnego przemysłu hutniczego oznacza to wzrost kosztów, bez możliwości wzrostu cen wyrobów, bo te dyktuje otwarty międzynarodowy rynek" - ocenia prezes HIPH Romuald Talarek.
REKLAMA
Wkrótce Izba zamierza przedstawić rządowi swoje propozycje złagodzenia skutków podwyżek dla dużych odbiorców. Mogłoby to być np. obniżenie akcyzy na energię dla firm stosujących energochłonne technologie produkcji czy wspieranie budowy tzw. rozproszonych źródeł energii w oparciu o odpadowe ciepło technologiczne oraz gazy powstające w produkcji hut i koksowni. Energia z takich źródeł miałaby zostać uznana za równoważną tej, pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych. Więcej prądu dla dużych odbiorców mogłoby też być sprzedawane na giełdzie energii.
Duzi odbiorcy energii sugerują również zmiany w podatku akcyzowym. Jego wprowadzenie w 2002 roku - w ocenie klientów przemysłowych - nie wymusiło obniżki kosztów wytwarzania prądu, ale w większości dodatkowo obciążyło odbiorców końcowych.
W rynkowej cenie energii udział obciążeń wynikających z akcyzy oraz z obowiązku zakupu przez dystrybutorów energii odnawialnej i ze źródeł skojarzonych wynosi ok. 25 proc. Odbiorcy przemysłowi, posiadający własne elektrociepłownie, obciążani są akcyzą także od energii produkowanej na własne potrzeby.
Podwyżka cen energii dotknęła również kopalnie węgla kamiennego. Według Zbigniewa Madeja, rzecznika największej górniczej spółki - Kompanii Węglowej, wzrost ceny (średnio za energię i dystrybucję) o 17 proc. ma znaczący wpływ na koszty, zwiększając je o ok. 60 mln zł rocznie. Kompania polemizuje ze zrzucaniem winy za wzrost cen prądu na drożejący węgiel.
"Przeprowadziliśmy szczegółową analizę, która dowiodła, że wzrost ceny węgla dla energetyki średnio o 11 proc., z jakim mamy do czynienia w tym roku, może przełożyć się na finalny wzrost ceny prądu u odbiorcy finalnego maksymalnie o 2,5 proc." - powiedział Madej.
Jego zdaniem, ubiegłoroczny spadek wydobycia węgla energetycznego nie przełożył się na braki tego surowca w elektrowniach.REKLAMA
REKLAMA