Na transakcję wykupu firmy trzeba czekać nawet kilka lat
REKLAMA
• Czy fundusz Enterprise Investors jest zainteresowany prywatyzacją państwowych firm?
REKLAMA
- Na liście spółek do prywatyzacji przedstawionej przez ministra skarbu raczej nie ma firm, którymi mogłyby się zainteresować fundusze private equity. Nie ma firm dających nadzieję na szybki wzrost wartości. Prawdopodobnie nie ma w nich też ludzi, którzy ten rozwój byliby w stanie zapewnić. A mam poważne wątpliwości, czy wymiana zarządów i wprowadzenie nowych zmobilizuje pozostałych pracowników - maruderów.
• Nie po to właśnie przeprowadza się restrukturyzację?
- Czym innym jest restrukturyzacja, a czym innym sprzątanie stajni Augiasza. To są koncepcyjnie dwa zupełnie różne zadania. Pytanie brzmi, jak szybko można przeprowadzić istotne zmiany, które zaowocują wzrostem wyników firmy. Dla nas optymalny czas ich wprowadzania nie powinien przekraczać 12 miesięcy. Natomiast w przypadku spółek z listy Ministerstwa Skarbu istnieje ryzyko, że ten okres musiałby trwać znacznie dłużej, nie dając gwarancji powodzenia.
• Ile EI ma jeszcze do zainwestowania?
- W najnowszym funduszu - 500 mln euro, ale proszę zauważyć, że coraz więcej transakcji jest współfinansowanych długiem bankowym. Fundusze wykładają średnio nie więcej niż 50 proc. wartości transakcji. Z drugiej strony nie ma zbyt wielu okazji do zrealizowania naprawdę dużych transakcji. W ciągu ostatnich czterech lat w całej Europie Środkowej zostało zawartych zaledwie tuzin transakcji wartych więcej niż 100 mln euro. Oczywiście jeszcze kilka lat temu nie było ich wcale, ale nadal statystykę rosnącej wartości inwestycji robią pojedyncze przykłady.
• Nie ma dobrych dużych firm czy ich właściciele nie chcą ich sprzedawać?
- Jedno i drugie. W Polsce dużych firm jest mniej niż tysiąc, a do transakcji powyżej 100 mln euro kwalifikowałoby się najwyżej kilkaset. Wiele podmiotów spełniających warunki jest po prostu nieosiągalnych, na przykład PKN Orlen. Na liście wspomnianych transakcji powyżej 100 mln euro, których private equity dokonały w Europie Środkowej są zaledwie cztery polskie firmy. Poza tym w transakcjach wykupu decyzja zależy od zainteresowania sprzedażą ich właścicieli. A mają na to wpływ bardzo nieprzewidywalne czynniki. Trzy najczęściej spotykane to chęć zdywersyfikowania posiadanych aktywów, rozwód i konieczność podzielenia się majątkiem lub brak osoby, która firmę odziedziczy i poprowadzi dalej.
• Czyli okazja czyni inwestora. Wykorzystał pan styczniowe spadki na giełdzie do przejęcia jakiejś spółki?
- Zwiększyła nam się liczba rozmów. Co z nich wyjdzie - zobaczymy. Niższe wyceny na giełdzie skorygowały apetyty właścicieli firm.
• Wracają ci, którzy kiedyś odmówili, bo woleli giełdę niż inwestora finansowego?
- Przychodzą ze skorygowanymi wycenami. Uznali, że skoro giełda nie da oczekiwanych wpływów, znów można ponegocjować z nami. Ale my też nie przepłacimy, więc nie mogą oczekiwać kwot, na które liczyli kilka miesięcy temu.
• W 2007 roku EI sprzedał Medycynę Rodzinną. Nie żałuje pan? Firmy z sektora ochrony zdrowia są dziś bardzo wysoko wyceniane.
- Można się zastanawiać, czy dziś zarobilibyśmy więcej, ale ja patrzę na to z innej strony. Inwestor finansowy, który kupił Medycynę Rodzinną, zgłosił się do nas, kiedy rozpoczęliśmy przygotowania do wprowadzenia tej spółki na giełdę. Gdybyśmy jej nie sprzedali, lecz doprowadzili do oferty publicznej, to debiut przyniósłby gorsze rezultaty niż oczekiwaliśmy, bo prawdopodobnie przypadłby na jesień 2007 roku, czyli na początek giełdowych spadków.
• Nie jest pan zainteresowany powrotem do tej branży?
- Wyszliśmy z Medycyny Rodzinnej z wiedzą, iż budowanie wartości w tej branży odbywa się większym nakładem kapitału niż się pierwotnie wydaje i trwa dłużej niż się pierwotnie planowało. Konsolidacja tej branży jest bardzo trudna. Małym i dużym graczom stosunkowo dobrze się powodzi. Za sprzedaż swoich przychodni żądają wygórowanych sum.
• Jakie nowe trendy może jeszcze ujawnić polski rynek inwestycyjny?
- Duża firma private equity mogłaby pójść na giełdę. Nie mieliśmy też transakcji sprzedaży udziałów firmy zarządzającej dużym inwestorom finansowym lub inwestorom kontrolowanym przez jakieś państwo. Rząd Chin kupił na przykład kilka procent udziałów w firmie Blackstone, jednym ze światowych liderów private equity. Trzecia rzecz, która czeka w przyszłości polski rynek, to upublicznienie funduszu, który pozyska z giełdy 1-2 mld zł. Ale na razie na palcach jednej ręki można policzyć graczy, którzy byliby w stanie przeprowadzić taką operację i zebrać na polskiej giełdzie tak dużą kwotę, więc trzeba będzie jeszcze na to poczekać. My póki co nie jesteśmy zainteresowani.
ENTERPRISE INVESTORS
Enterprise Investors to spółka zarządzająca funduszami inwestycyjnymi private equity (kupują akcje i udziały w spółkach niepublicznych). Do końca 2007 r. EI zainwestował łącznie 1 mld euro w 106 spółek. Kwota inwestycji w 96 firm w Polsce wyniosła 791 mln euro.
Fot. Instytut Wschodni
Jacek Siwicki, prezes funduszu Enterprise Investors
Rozmawiała KATARZYNA MOKRZYCKA
• JACEK SIWICKI
partner zarządzający w Enter- prise Investors. Odpowiada za strategię w Polsce i Europie Środkowej. Był wiceministrem przekształceń własnościowych
REKLAMA
REKLAMA