Za jedną podróbkę można stracić całą linię produkcyjną
REKLAMA
REKLAMA
- Tak. Zmieniona ustawa Prawo własności przemysłowej rozstrzygnęła utrzymujące się wcześniej wątpliwości co do karalności obrotu tzw. podróbkami, czyli towarami oznaczonymi znakiem towarowym zarejestrowanym na rzecz innych podmiotów. Rozszerzyła też zakres karalności za naruszenie znaków towarowych. Takiej samej karze podlega ten, kto podrobione towary wprowadza do obrotu, jak i ten, który nimi następnie handluje. Nawet za sprzedaż jednej pary podrobionych butów w internecie może grozić kara grzywny, ograniczenia wolności, a w skrajnych przypadkach kara pozbawienia wolności do dwóch lat.
Czy przestępstwo popełniają też przedsiębiorcy, którzy bez wymaganej zgody zajmują się produkcją odzieży i opakowań oznaczonych cudzymi znakami towarowymi?
- Tak. Jeżeli organy ścigania udowodnią, że z takiej produkcji przedsiębiorca uczynił sobie stałe źródło dochodu, to wówczas sąd musi orzec również o przepadku wszystkich maszyn wykorzystanych do wyprodukowania podrobionych towarów. Natomiast utrata całej linii produkcyjnej może doprowadzić taką firmę do szybkiego bankructwa. Znowelizowany art. 306 ustawy Prawo własności przemysłowej umożliwia sądowi orzeczenie nawet przepadku na rzecz Skarbu Państwa materiałów, narzędzi i środków technicznych, które służyły lub były przeznaczone do popełnienia przestępstwa, mimo że nie były własnością sprawcy.
Czy nowe przepisy bardziej chronią rynek przed podróbkami?
- Tak, gdyż utrudniają funkcjonowanie na rynku podrobionych towarów. Wcześniej karanie osób handlujących podróbkami nie było łatwe, bo przepisy sformułowano w sposób niejasny. Ustawa za zabronione uważała jedynie wprowadzanie do obrotu podrobionych towarów. Dlatego handlarze i hurtownicy, aby uniknąć odpowiedzialności, tłumaczyli się, że nie wprowadzają do obrotu podróbek, lecz jedynie nimi obracają. Obowiązujące wówczas przepisy takiej działalności nie zabraniały, więc handlowanie podrobionymi towarami uznawano niejednokrotnie za dopuszczalne. Nawet Sąd Najwyższy podzielał takie stanowisko.
Rozmawiała MAŁGORZATA PIASECKA-SOBKIEWICZ
REKLAMA
REKLAMA