Zbyt mocne euro zaczyna być problemem Unii, więc i Polski
REKLAMA
REKLAMA
Tylko w ten sposób można zmniejszyć popyt z innych krajów, ale to też będzie trudne, bo wiąże się z konkretnymi bardzo trudnymi decyzjami politycznymi. Poszczególni ministrowie mogą nie chcieć podejmować takich decyzji, bo będą mieli świadomość, że w wyniku tych decyzji gospodarki poszczególnych krajów zwolnią.
REKLAMA
Wydaje mi się, że to dopiero początek uchodzenia powietrza z tej globalnej bańki. Na pewno z bańki subprimów, ale oprócz tego były inne sytuacje (lewary) i nie jest to chyba jeszcze zakończenie całego procesu. Kolejne wyniki banków mogą pokazać, że są gdzieś jeszcze niedobre wyniki, ale banki mają sposoby, żeby przez jakiś czas ukrywać swoje rzeczywiste wyniki i może to wyjść po pewnym czasie. Zresztą nikt nie lubi panikować, szczególnie bankierzy. Na pewno zostaną pokazane jeszcze jakieś straty, ale potem będą one „masowane”.
REKLAMA
Zastanawiając się nad ewentualnymi konsekwencjami dla polskiego rynku nieruchomości, trzeba myśleć o tym, co będzie się działo z kredytami mieszkaniowymi w Polsce w najbliższych latach w wyniku pogłębiającej się nierównowagi pomiędzy depozytami a akcją kredytową. Banki muszą mieć źródła finansowania kredytów, a jeśli to będzie finansowanie zewnętrzne, napotkają barierę płynności, zresztą ona się już pojawiła na rynkach światowych. Im większy będzie popyt w Polsce, tym bankom będzie trudniej. Ale to jeszcze nie będzie proces natychmiastowy, tylko do tego może dojść w najbliższych latach.
Pytając z kolei o konsekwencje słabnącego dolara - to nie tylko problem Polski, ale raczej problem ogólnounijny. Jeżeli my jesteśmy w Unii Europejskiej i w Polsce euro zaczyna znaczyć o wiele więcej niż dolar, który jest już mniej ważną walutą, to mocniejsze euro powoduje, że cała Unia Europejska zaczyna mieć problemy z eksportem na zewnątrz. To może być jedna z przyczyn potencjalnego osłabienia koniunktury, co od razu może dotknąć Polskę. Jednak na polską gospodarkę będzie oddziaływała skala polskiego eksportu na rynki unijne, a widać, że ten eksport słabnie. To może działać negatywnie na gospodarkę. Kolejną sprawą jest to, czy w Polsce będzie się pogłębiała nierównowaga gospodarcza, co będzie z inflacją, inflacją płacową i deficytem na rachunku obrotów bieżących. Jeśli te rzeczy będą się pogłębiały, to gospodarka będzie musiała trochę przyhamować. Jest spore prawdopodobieństwo, że w najbliższych dwóch latach wzrost gospodarczy będzie sporo niższy niż w ostatnich dwóch latach.
MIROSŁAW GRONICKI
doradca w międzynarodowym banku inwestycyjnym Goldman Sachs. Wcześniej był m.in. ministrem finansów
REKLAMA
REKLAMA