Zakaz handlu w święta
REKLAMA
REKLAMA
Jaki wpływ na rynek handlowy będzie miała nowelizacja kodeksu pracy?
- Nowelizacja doświadczyła w sumie nie najgorszego losu. Stworzono problem, ale uniknięto katastrofy - planowano wstępnie zakaz pracy w około 70 dni w roku. W trakcie prac wzięto pod uwagę zarówno argumenty społeczno-ekonomiczne, jak i klauzulę równego traktowania. Następstwa nowelizacji ustawy są z naszego punktu widzenia do skompensowania dzięki zabiegom organizacyjnym. Duże organizacje handlowe typu Auchan, Piotr i Paweł, Biedronka czy Carrefour odczują negatywne skutki tych regulacji mniej boleśnie niż firmy małe. W przypadku dużych sieci zakaz handlu w 12 dni świątecznych wiązać się będzie w praktyce z wstrzymaniem handlu o kilka dodatkowych dni. W zależności od polityki firmy już teraz sieci są zamknięte w kilka dni świątecznych, o których mówi się w ustawie. Wywoła ona jednak negatywne skutki dla rynku pracy, w najmniejszym stopniu dotkną one jednak dużych sieci. Nowe regulacje ominą też firmy rodzinne - nie ma tam umów o pracę, więc nowelizowany kodeks pracy ominie je w tym miejscu.
A kto na tym straci?
- 80-100 tys. firm handlowych, zatrudniających kilka, kilkanaście osób. Dla takich firm spadek obrotów o kilka procent może być poważnym problemem. Na przykład, jeżeli ktoś zatrudnia trzy osoby i jest zmuszony ciąć koszty, zastanowi się, czy nie lepiej podnieść nieco pensje, nałożyć więcej obowiązków, ale ochronić swój biznes, zatrudniając dwie osoby. Trudno określić skalę zwolnień w takich firmach, ale bez wątpienia to zjawisko się pojawi. Nowelizacja uderzy w te firmy, które miała - w zamyśle autorów - chronić. Potwierdza się zasada: polityka restrykcyjna wobec rynku uderza zawsze w jego słabszych uczestników.
POHiD ma też zastrzeżenia do innej ustawy - o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych.
- Naszym zdaniem już sama klauzula wyróżnienia obiektów o powierzchni 400 mkw. jako szczególnego uczestnika rynku budzi zastrzeżenia fundamentalne. Jest to przepis z definicji dyskryminujący takie podmioty. Ustawa wprowadza wiele klauzul biurokratycznych, które tę dyskryminację czynią umocowaną w systemie prawnym. Chodzi m.in. o procedurę udzielania zezwoleń, czasu wydawania zezwoleń, brak instancji odwoławczej. Ustawa wprowadza też procedury opiniodawcze, w których biorą udział konkurenci inwestorów, co jest nie do zaakceptowania, także w świetle prawa europejskiego. Ponadto ustawa faktycznie nakłada restrykcje na istniejące sklepy, żądając ponownego wystąpienia o zezwolenie. Trzeba poinformować gminę o różnego rodzaju powierzchniach, choć, jak one są definiowane i jakie są warunki formalnej poprawności takiego raportu, tego nie wie nikt - nawet administracja. Za to sankcje za błędy są - i to bolesne.
Rozmawiał Maciej Bednarek
REKLAMA
REKLAMA