Z jednorazowej amortyzacji korzystają nieliczni
REKLAMA
Mimo obietnic rządu większość podatników straciła na zmianach w amortyzacji. O zyskach mogą mówić tylko mali podatnicy i to nie wszyscy. Podatnicy ci, podobnie jak rozpoczynający działalność gospodarczą, zyskali możliwość korzystania z przyspieszonej amortyzacji. Pozwala ona dokonać jednorazowo odpisów amortyzacyjnych do wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym 50 tys. euro, czyli w 2007 roku równowartości 199 tys. zł.
Problem w tym, że z nowej metody korzysta jak na razie niewielu podatników, a ci, którzy chcieliby z niej skorzystać, a więc duże firmy, nie tylko nie mogą tego zrobić, ale jeszcze dodatkowo straciły dotychczasowe przywileje. Wprowadzając bowiem nowe przepisy zlikwidowano jednocześnie ulgę pozwalającą podatnikom dokonać jednorazowego odpisu amortyzacyjnego w wysokości 30 proc. wartości środka trwałego.
Zdaniem Jarosława Heina, doradcy podatkowego z Kancelarii Roedl&Partner, zmiana przepisów nie dla wszystkich podatników okazała się korzystna.
Korzyści tylko pozorne
Na ograniczony krąg podatników uprawnionych do nowej metody amortyzacji zwraca uwagę również Dariusz Orczykowski, doradca podatkowy z Grupy Gumułka - Kancelaria Prawa Finansowego w Katowicach.
- Zdecydowanie więcej podatników straci na wprowadzonej zmianie niż zyska - twierdzi nasz rozmówca.
Jego zdaniem ograniczeniem jest wymóg dotyczący posiadania statusu małego podatnika.
- W praktyce naszej firmy jeszcze nie spotkaliśmy się z przypadkiem korzystania z możliwości przyspieszonej amortyzacji - mówi Marcin Eckert, radca prawny z Mazars&Guérard Audyt.
Dodaje, że metoda ta bardziej może dotyczyć przedsiębiorców dopiero rozpoczynających działalność gospodarczą.
Firmy takie nie są jednak zainteresowane stosowaniem jednorazowej amortyzacji i to z bardzo prostego powodu.
- Pierwszy rok działalności zwykle charakteryzuje się wysokimi kosztami i generuje stratę podatkową - twierdzi Jarosław Hein.
Podobnie uważa Monika Bęczkowska z Kancelarii Finansowej Pactum w Kielcach. Jej zdaniem przedsiębiorcy obawiają się, że gdy zastosują jednorazową amortyzację, która znacznie obniża dochód, będą mieli problem z uzyskaniem kredytu bankowego.
Zysk dla małych firm
O zyskach z przyspieszonej amortyzacji mogą zatem mówić tylko mali przedsiębiorcy wśród których - jak twierdzą eksperci podatkowi - metoda ta zyskuje na popularności. Zauważa to Regina Sadoch-Czyżewska z Biura Rachunkowo-Konsultacyjnego Abak w Łodzi. Zdaniem naszej rozmówczyni wynika to m.in. z faktu, że dzięki tej metodzie można zaliczyć jednorazowo do kosztów nie tylko nowe środki trwałe, lecz również używane.
- Dla przedsiębiorców, którzy nie posiadają kapitału na inwestycje, nie bez znaczenia jest też to, że zakup środków trwałych amortyzowanych jednorazowo może być sfinansowany kredytem bankowym - dodaje.
Jej zdaniem nowa metoda amortyzacji na szerszą skalę znajdzie zastosowanie dopiero w listopadzie. Wtedy firmy będą szukały sposobów na uniknięcie wysokiej podwójnej zaliczki na podatek dochodowy.
O zaletach nowej formy amortyzacji przekonany jest również Andrzej Netter, biegły rewident i doradca podatkowy z Grupy Firm Doradczych Audit Experts z Poznania. Jego zdaniem przedsiębiorcy mogą przyspieszoną amortyzację potraktować jako dodatkowy instrument uwzględniany w strategii podatkowej.
Ważne są ograniczenia
Nie wszyscy mali podatnicy przekonani są jednak o zaletach przyspieszonej amortyzacji. Duża część zauważa potencjalne zagrożenia, jakie nowa metoda ze sobą niesie.
Anna Kuza, biegły rewident w Biurze Rachunkowym Auxilium w Krakowie, twierdzi, że z punktu widzenia rachunkowości przyspieszona stawka amortyzacyjna - jeżeli nie odzwierciedla ekonomicznego zużycia składnika majątku oraz ekonomicznego okresu jego użytkowania - nie powinna być stosowana.
- Informacje dotyczące wartości składników majątku zawarte w sprawozdaniu finansowym jednostki powinny być rzetelnie przedstawiane użytkownikom zewnętrznym tego sprawozdania, aby nie wpływały na niewłaściwe podejmowanie przez nich decyzji - podkreśla nasza rozmówczyni.
O ograniczeniach dotyczących jednorazowej amortyzacji przypomina też Regina SadochCzyżewska. Przestrzega, że nowa metoda nie obejmuje samochodów osobowych, budynków oraz wartości niematerialnych i prawnych.
Można stracić inne ulgi
O konieczności podjęcia odpowiedniej decyzji co do opłacalności zastosowania jednorazowej amortyzacji przekonana jest również Małgorzata Gackowska, koordynator zespołu w Dziale Księgowości FPA Group w Toruniu. Jej zdaniem należy wziąć pod uwagę potencjalne przychody w okresie najbliższych trzech lat, spodziewany kierunek rozwoju rynku, poziom inwestowania oraz płynność finansową. Zwraca uwagę, że jednorazowy odpis o równowartości 50 tys. euro stanowi pomoc de minimis.
- Szybka jednorazowa amortyzacja jest jedną z form pomocy de minimis, której łączna wysokość w ciągu trzech lat nie może przekroczyć 200 tys. euro. Wykorzystanie całego limitu jednorazowej amortyzacji w ciągu jednego roku uniemożliwia jednocześnie skorzystanie z tego samego limitu w roku następnym, ponieważ przekroczy już ona limit pomocy de minimis - zaznacza Małgorzata Gackowska.
Dodaje, że skorzystanie z jednorazowej amortyzacji ogranicza też możliwość uzyskania innych form pomocy de minimis, np. rozłożenia na raty spłaty zobowiązań podatkowych czy otrzymania dotacji.
Również Szymon Dalc, doradca podatkowy ze Spółki Doradztwa Podatkowego Dalc i Ochocki w Poznaniu, uważa, że nowa metoda nie jest na razie powszechnie wykorzystywana. Jego zdaniem przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w proporcji, jaką jest kwota pomocy w stosunku do skali działalności.
- Żeby wydać w ciągu roku 199 tys. zł na środki trwałe, trzeba mieć odpowiednie dochody. Nawet dla podatnika, który uzyskuje roczne przychody w granicach równowartości w złotych 800 tys. euro, wydatkowanie co roku ok. 7 proc. zysku na taki cel wydaje się ekonomicznie nieuzasadnione - dodaje nasz rozmówca.
Jak ustalić limity
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Na jednorazowej amortyzacji można zyskać, ale i stracić
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Edyta Wereszczyńska
REKLAMA
REKLAMA