Wysoki kapitał własny zwiększa zaufanie do firmy
REKLAMA
Uzyskanie kapitałów własnych zależy od zyskowności firmy i perspektyw jej rozwoju.
- Kapitały własne odzwierciedlają finansowe zaangażowanie właścicieli firmy, zapewniają spółce niezbędny poziom bezpieczeństwa działalności, a jej kontrahentom poczucie, że ich przyszłe roszczenia zostaną zaspokojone - wyjaśnia Tomasz Wiśniewski, partner w firmie doradczej KPMG.
Dodaje, że ze względu na ryzyko związane z prowadzoną działalnością, w tym możliwość ponoszenia strat, utraty części kapitału, a nawet bankructwa, kapitały własne zazwyczaj kosztują więcej niż kapitały obce, takie jak kredyty bankowe. Banki, ponosząc mniejsze ryzyko utraty pożyczonych środków (gdyż na poczet udzielonego kredytu posiadają zazwyczaj stosowne zabezpieczenia na majątku kredytobiorcy), godzą się na niższą stopę zwrotu w postaci odsetek.
Jest wiele sposobów pozyskania kapitałów własnych. Po pierwsze, na podwyższenie kapitału własnego spółka może przeznaczyć zysk lub jego część. Kapitał można pozyskać dzięki dodatkowym wkładom udziałowców. Muszą oni jednak wierzyć, że wartość firmy i jej zyskowność dzięki temu wzrosną. Inne metody polegają na pozyskaniu inwestora finansowego lub strategicznego w drodze prywatnej transakcji bądź też poprzez przeprowadzenie publicznej oferty akcji. W tym ostatnim przypadku firma stanie się notowaną spółką publiczną.
Pozyskanie kapitałów obcych najczęściej sprowadza się do zaciągnięcia kredytów bankowych. Istnieje jednak wiele innych instrumentów dłużnych, takich jak obligacje czy obligacje zamienne, których parametry można elastycznie dopasować do potrzeb konkretnej firmy.
- W celu maksymalizacji wartości firmy należy tak ustalić strukturę kapitałów własnych i obcych, aby ich łączny koszt był możliwie niski. W sytuacji osiągania przez spółkę dobrych wyników wysoki poziom kapitałów o pozwala na osiągniecie przez akcjonariuszy ponadprzeciętnych zysków, natomiast w latach kryzysu może okazać się, że po zapłaceniu odsetek od kredytów dla akcjonariuszy nie zostanie już nic do podziału - ostrzega Tomasz Wiśniewski.
Marcin Musiał
REKLAMA
REKLAMA