Mniej podrobionego paliwa na stacjach
REKLAMA
Inspekcja Handlowa skontrolowała w ubiegłym roku, na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, 2251 losowo wybranych stacji benzynowych oraz 64 hurtownie. Kryteriów jakościowych nie spełniało 2,8 proc. pobranych próbek benzyny (w 2005 roku - 5 proc.) i tylko 1,3 proc. próbek oleju napędowego (w 2005 roku - 8 proc.).
- Znika również zjawisko paliwowej recydywy, czyli sprzedaży paliwa złej jakości przez stacje, które mimo stwierdzonych wcześniej nieprawidłowości, nadal nie zachowują norm jakościowych - mówi Cezary Banasiński, prezes UOKiK.
- Takich przedsiębiorców było niecałe 8 proc., podczas gdy rok wcześniej - 30 proc. - dodaje.
Ta widoczna poprawa to efekt m.in. zaostrzenia sankcji karnych za chrzczenie paliwa (grzywna do miliona złotych i pozbawienie wolności do pięciu lat) oraz większej aktywności policji i prokuratury w ściganiu tego rodzaju działań.
Sytuacja byłaby jednak jeszcze lepsza, gdyby ustawa z dnia 23 stycznia 2004 r. o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw ciekłych i biopaliw ciekłych (Dz.U. nr 34, poz. 293) nie była martwa, mimo że teoretycznie obowiązuje od 1 stycznia 2007 r. Przewiduje ona pełną kontrolę całego łańcucha obrotu paliwami - od producenta do dystrybutora.
- Kontrole na podstawie tej ustawy nie są jednak wykonywane - brakuje aktów wykonawczych do ustawy - mówi Jarosław Maćkowiak, wiceprezes UOKiK.
Nie wydano m.in. rozporządzenia regulującego sposób pobierania na stacjach próbek nowo badanych gatunków paliw. Tak więc kontrole nadal odbywają się na starych zasadach.
Kiepska jakość paliw przekłada się na wymierne koszty naprawy pojazdów.
- To często koszty rzędu kilkunastu tysięcy złotych - mówi Ryszard Ciechański, rzeczoznawca Polskiego Związku Motorowego.
Ewa Usowicz
REKLAMA
REKLAMA