Nie wcześniej niż dopiero w drugim półroczu 2007 roku Unia wznowi prace nad nową dyrektywą o czasie pracy. Polska musi jak najszybciej przenieść na grunt polskiego prawa obowiązujące od 1993 roku przepisy dyrektywy w tej sprawie.
W związku z tym, że pięć państw Unii (Francja, Włochy, Hiszpania, Grecja i Belgia) zablokowało wypracowanie kompromisu w sprawie nowych regulacji o czasie pracy, Polska musi jak najszybciej przenieść na grunt polskiego prawa obowiązujące od 1993 roku przepisy dyrektywy w tej sprawie. Jeśli tego nie zrobi, Komisja Europejska może wszcząć oficjalne postępowanie przeciwko nam w sprawie niestosowania prawa unijnego. To z kolei może skutkować wielomilionowymi karami dla Polski.
– Mimo że Francja była jednym z krajów, które zablokowały dalsze prace nad nowymi regulacjami, ona w pierwszej kolejności zostanie wzięta pod lupę Komisji – uspokaja Kazimierz Kuberski, wiceminister pracy i polityki społecznej.
W jego przekonaniu Polska zdąży wprowadzić do naszego prawa unijne regulacje, zanim zostaną wyciągnięte wobec nas konsekwencje. Z zapowiedzi wiceministra wynika, że implementacja unijnego prawa nie oznacza dla nas nowelizacji kodeksu pracy. Będą natomiast zmiany w ustawach regulujących
czas pracy poszczególnych zawodów, m.in. lekarzy.
Ministerstwo Zdrowia przygotowuje regulacje, dzięki którym czas pracy lekarzy, łącznie z dyżurami, będzie mógł wynosić 78 godzin.
– Na to pozwala tzw. klauzula opt-out, która jest w obowiązującej dyrektywie, a której do tej pory nie wykorzystywaliśmy – podkreśla Kazimierz Kuberski.
Dzięki takim zabiegom budżet nie wyda ponad 1 mln zł na
zatrudnienie dodatkowych lekarzy.
Izabela Rakowska-Boroń