Rynek pracy. Na obniżkę kosztów pracy nie ma szans
REKLAMA
Rządowe propozycje liberalizacji rynku pracy dla pracowników z nowych państw członkowskich oraz pracowników z krajów byłego Związku Radzieckiego są nieatrakcyjne, choć konieczne przede wszystkim ze względu na brak rąk do pracy – uznali przedsiębiorcy.
Podczas wczorajszej konferencji Business Centre Club: Rynek zatrudnienia w Polsce po akcesji – czy praca w kraju ma przyszłość? przedsiebiorcy wskazywali, że zarówno pracodawcom, jak i pracownikom potrzebna jest strategia, która obniży koszty pracy. Tego jednak bez długo zapowiadanej, ale wciąż odraczanej reformy finansów nie da się osiągnąć.
– Przyjmijmy, że pracownik otrzymuje 2600 zł wynagrodzenia miesięcznie. Na rękę dostaje z tego 1760 zł. Pracodawca natomiast płaci za to w przybliżeniu 3194 zł, czyli tzw. narzut na pracę w tym przypadku to około 45 proc. – mówił Bogusław Piwowar, dyrektor Instytutu Lobbingu BCC.
Jeśli natomiast pensja pracownika jest wyższa, na przykład 6,5 tys. zł, to dostaje on na rękę 3200 zł. W tym przypadku tzw. narzut wynosi ponad 59 proc. W opinii Bogusława Piwowarskiego, gdyby koszty pracy były obniżane, powstrzymałoby to obserwowaną ostatnio migrację zarobkową, która powoduje, że pracodawcy narzekają na brak pracowników. Dzięki takiemu rozwiązaniu mogliby podnosić pensje pracowników.
– Zdajemy sobie sprawę, że wynagrodzenia w Polsce są niskie. Osiągają zaledwie 20-25 proc. pensji wypłacanych w innych krajach Unii. Dlatego nie ma się co dziwić temu, że młodzi ludzie wyjeżdżają z kraju w poszukiwaniu lepszych warunków pracy – podkreślał Marek Goliszewski, prezes BCC. Według niego jednak nie będzie możliwe zachęcanie ich wyższą pensją do pozostawania w kraju, bez odwrócenia proporcji, dzięki którym płaca będzie wyższa niż narzuty na nią.
– Przy obecnych obciążeniach systemu ubezpieczeń społecznych, który jest w złej kondycji, nie jest możliwe obniżenie w najbliższym czasie kosztów pracy – uważa Teresa Guzelf, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Społecznych w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.
Główną przyczyną niestabilności tego systemu jest, według niej, zachwiana proporcja między osobami zatrudnionymi a biorącymi świadczenia emerytalno-rentowe. Obecnie 13,5 osób (poza rolnictwem) płaci składki na ubezpieczenie społeczne, a świadczenia pobiera aż 7 mln osób.
Izabela Rakowska-Boroń
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA