KE przedstawiła nowy projekt dyrektywy usługowej
REKLAMA
"Mamy szansę zbudować porozumienie na podstawie tego kompromisu" - oświadczył komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Charlie McCreevy, prezentując nowy projekt na forum Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.
Propozycja została bardzo dobrze przyjęta przez trzy główne siły polityczne PE: chadeków, socjalistów i liberałów. W nowej wersji KE zachowuje wpisaną przez eurodeputowanych "swobodę świadczenia usług". Zastąpiła ona zasadę kraju pochodzenia, która miała wprost gwarantować, że przedsiębiorca świadczy usługi w innym kraju UE na postawie prawodawstwa kraju, z którego pochodzi. We Francji i w Niemczech zrodziło to obawy przed "dumpingiem socjalnym" ze strony nowych państw członkowskich.
Tak jak postanowili eurodeputowani, swoboda świadczenia usług może być ograniczona tylko ze względu ma porządek i bezpieczeństwo publiczne oraz ochronę zdrowia i środowiska. KE usunęła natomiast poprawkę, która dawała krajom możliwość powoływania się na ochronę praw konsumentów. Komisja zaznaczyła, że podejmowane przez kraje członkowskie ograniczenia muszą być "uzasadnione, proporcjonalne i niedyskryminujące".
Generalnie Komisja Europejska zgodziła się na zaproponowane przez eurodeputowanych ograniczenia zakresu dyrektywy. Wyłączone pozostały m.in. usługi zdrowotne (prywatne i publiczne), hazard, szeroko zdefiniowane usługi audiowizualne, a także usługi agencji pracy tymczasowej i agencji ochrony. Nadal wyłączone są usługi społeczne, z tym że w swojej nowej wersji KE sprecyzowała, iż chodzi o usługi związanych z budownictwem socjalnym, opieką nad dziećmi i pomocą dla rodzin.
Największe zmiany w porównaniu z wersją Parlamentu Europejskiego dotyczą przepisów, które mają ułatwić firmom zakładanie działalności w innym kraju UE. KE położyła nacisk na uproszczenie procedur obowiązujących zagranicznych usługodawców, a także nieco ograniczyła konieczność ubiegania się przez nich o zezwolenia. Przywrócono m.in. zapis, że brak odpowiedzi władz w tej sprawie oznacza wydanie zezwolenia.
Wbrew nadziejom nowych krajów członkowskich, w tym Polski, KE nie przywróciła w zrewidowanej propozycji zapisów, które miały zagwarantować firmom zniesienie barier w ponadgranicznym świadczeniu usług przez pracowników delegowanych. Do tej kwestii odniósł się komisarz UE ds. zatrudnienia Vladimir Szpidla, który przedstawił we wtorek niewiążące "wskazówki", jak należy stosować obecnie istniejące przepisy w tym zakresie.
Istniejąca od 1996 roku dyrektywa o delegowaniu pracowników miała zlikwidować przeszkody administracyjne, jakie spotykają na przykład polskie firmy wysyłające swoich pracowników do krajów starej UE, i wyjaśnić wątpliwości co do obowiązujących w takich przypadkach przepisów prawnych. Problem w tym, że szereg krajów zasłaniając się dyrektywą stawia firmom takie biurokratyczne wymagania, które uniemożliwiają im wykonanie za granicą zlecenia.
REKLAMA
REKLAMA