Sojusz firm na rzecz odpowiedzialności społecznej
REKLAMA
Projektowi przyświeca szczytna idea. Przedsiębiorcy zobowiązują się m.in. do zatrudnienia większej liczby osób z grup znajdujących się w niekorzystnej sytuacji; inwestowania w podnoszenie kwalifikacji i kształcenie pracowników; inwestowanie w innowacje ekologiczne, tak by lepiej wykorzystywać zasoby naturalne i zmniejszać poziom zanieczyszczenia środowiska. Na liście zobowiązań znajduje się też poszanowanie praw człowieka, podstawowych norm pracy i działanie w celu ograniczania ubóstwa.
Problem w tym, że firmy, które złożą takie deklaracje, właściwie nie będą w żaden sposób kontrolowane, czy rzeczywiście je wypełniają.
Niektórzy dziennikarze w środę na konferencji prasowej w Brukseli zwracali uwagę, że w ten sposób firmy będą jedynie budowały swój prestiż i pozytywny wizerunek - a nie będzie możliwości zweryfikowania, czy deklaracje zostały wdrożone w życie.
Unijny komisarz ds. przedsiębiorstw i przemysłu, Guenter Verheugen, oświadczył, że nie sądzi, by tak się działo. Komisarz ds. zatrudnienia Vladimir Szpidla powiedział, że "wprawdzie inicjatywie nie towarzyszy obowiązek sprawozdawczości i składania wyjaśnień, ale nie oznacza to braku jakichkolwiek możliwości sprawdzenia firm", bo co jakiś czas będą odbywały się spotkania członków sojuszu dla dokonania oceny.
Pytany o to uczestniczący w konferencji prasowej przedstawiciel Volkswagena - firmy, w której według dziennikarzy dochodziło np. do prób załatwiania spraw za pomocą łapówek, powiedział, że "członkostwo w sojuszu po prostu pokaże, jak poprawić złe praktyki".
Sojusz to inicjatywa powstała w ramach istniejącego już programu społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw (CSR). Mogą w nim uczestniczyć wszystkie firmy, niezależnie od wielkości i liczby zatrudnianych pracowników. Sojusz nie jest instrumentem prawnym, który wymaga złożenia podpisu przez przedsiębiorstwa.
REKLAMA
REKLAMA