Posłowie dokonali cięć w wydatkach budżetu na obsługę zadłużenia zagranicznego oraz długu krajowego. Może to przyczynić się do tego, że rząd będzie starał się jak najdłużej utrzymać mocny kurs złotego. To zła wiadomość dla eksporterów.
Budżet dzieli nie tylko polityków. Niektóre poprawki wprowadzone przez posłów niepokoją przedsiębiorców, choć ich opinie różnią się w zależności od tego, czy reprezentują
małe i średnie firmy, czy też duże przedsiębiorstwa. Dotyczy to między innymi poprawek zmniejszających o 80 mln zł środki na obsługę zadłużenia zagranicznego oraz o 40 mln zł na obsługę długu krajowego. Zmiany te mogą skłaniać rząd do utrzymania jak najmocniejszego kursu złotego. A takie działania uderzą w eksporterów – przestrzegają przedsiębiorcy i ekonomiści.
Zagrożona rentowność
Eksport ciągnie polską gospodarkę od dwóch lat. Mocny złoty zmniejsza jednak rentowność sprzedaży na rynkach zagranicznych. Odczuwają to duże firmy, ale potrafią to znieść.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.– Dla nas najważniejsze jest to, aby złoty był stabilny, bo wahania kursowe przeszkadzają w planowaniu biznesu – mówi Romuald Rytwiński, dyrektor generalny General Motors Poland.
Jego zdaniem, kurs złotego jednak nie wpłynie na poziom eksportu, jak również kondycję finansową dużych firm, bo dla nich, a także dla tych, którzy planują inwestycje w Polsce, ważne są bardzo atrakcyjne koszty pracy.
Mocnego złotego bardzo obawiają się małe i średnie przedsiębiorstwa. Swoje żale sygnalizują Krajowej Izbie Gospodarczej.
– Z wypowiedzi przedsiębiorców wynika, że trudna już dzisiaj sytuacja eksporterów może ulec dalszemu pogorszeniu. Dla wielu firm produkcyjnych może to oznaczać nawet bankructwo – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Rząd liczy na podatki
Jeżeli pogorszy się sytuacja przedsiębiorstw, to dochody z podatków mogą być zagrożone. W tym roku mają one wynieść w sumie 174,3 mld złotych (to więcej niż w minionym roku – Ministerstwo Finansów szacuje, że w 2005 roku budżet uzyskał z podatków ponad 157,3 mld złotych).
Jednym z kluczowych jest wzrost wpływów z VAT. Ma to być uzyskane między innymi dzięki zwiększonemu spożyciu, wzrostowi cen towarów i usług oraz poprawie funkcjonowania aparatu skarbowego, który ma skuteczniej ściągać podatki. Wyższe o kilka procent wpływy z akcyzy zapewni wzrost stawki podatku na papierosy. Pierwszą w tym roku podwyżkę akcyzy na papierosy o około 16 proc. mamy już za sobą. Nastąpiła 16 stycznia. Zgodnie z zapewnieniami Ministerstwa Finansów w tym roku więcej podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe ma już nie być. Trzeba jednak pamiętać, że podczas negocjacji akcesyjnych do Unii polski rząd zobowiązał się, że w 2006 r. podniesie podatek od papierosów o 18,9 proc. Kolejne podwyżki akcyzy czekają nas jednak w następnych dwóch latach. Do końca 2008 roku stawki akcyzy na wyroby tytoniowe w Polsce mają stopniowo zrównać się ze stawkami unijnymi. W 2007 r. akcyza ma wzrosnąć o 20,6 proc., a w 2008 roku o 24,7 proc. W tym roku nie są planowane zmiany stawek podatku na inne wyroby akcyzowe – paliwa, wyroby spirytusowe, piwo, wino. Rząd zakłada natomiast wzrost wpływów budżetowych z podatków dochodowych. Stawki CIT i PIT nie ulegną jednak podwyższeniu. Co spowoduje większe wpływy? Otóż w przypadku CIT rząd liczy na wzrost dynamiki cen produktów przemysłowych, utrzymanie wysokiej dynamiki zysków przedsiębiorstw finansowych i poprawę koniunktury w branżach niefinansowych. Wyższe wpływy z PIT ma spowodować między innymi planowany wzrost wynagrodzeń. Nieznacznie spadną jednak wpływy z cła, na co będzie miał wpływ kurs złotego i wielkość wymiany z krajami UE.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.Wątpliwe założenia
W uchwalonej przez Sejm ustawie budżetowej nastąpiło zwiększenie, w stosunku do budżetu roku 2005, udziału wydatków prawnie zdeterminowanych z 71,6 do 73,6 proc. w roku 2006 – przyczyniły się do tego między innymi tak zwane ustawy
becikowe, na które trzeba wydać ponad 1,3 mld zł.
To oddala perspektywę naprawy finansów publicznych. Rząd ma bowiem skrępowane ręce i nie może uniknąć wydatków przewidzianych przez ustawy. W tym roku wszystkie wydatki mają wynieść 224,7 mld zł – ponad 16 mld zł więcej niż w 2005 r.
– Wielkości zapisane w budżecie mogą być dalekie od rzeczywistości – mówi prof. Krzysztof Marczewski z Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego. Zaznacza, że dotyczy to przede wszystkim planu dochodów państwa.
– Nie wiem, jak to się dzieje, ale okazało się, że w ubiegłym roku dochody budżetu państwa były aż o 5 mld zł wyższe od zaplanowanych – podkreśla Krzysztof Marczewski. Dodaje, że również w tym roku budżetowe prognozy mogą być nietrafione, nie można się więc do nich zbytnio przywiązywać.
Janusz K. Kowalski i Marcin Musiał