Eksperci: potraktować serio rozwój i innowacyjność
REKLAMA
Dlatego - podkreślają eksperci - pilnie potrzebny jest nowy pakt na rzecz badań i innowacji, który potwierdzi zobowiązania w tej dziedzinie wszystkich stron: państw, biznesu i partnerów społecznych i będzie wiążący w podobnym stopniu, co unijne zasady dotyczące wspólnej waluty euro.
"Musimy działać, póki nie jest za późno" - przekonywał w piątek Aho na konferencji prasowej w Brukseli.
Nie oznacza to, że do lamusa ma odejść tzw. strategia lizbońska z 2000 roku, która zakładała, że do 2010 roku unijna gospodarka stanie się najbardziej konkurencyjna na świecie m.in. dzięki wsparciu badań i rozwoju. Dziś wiadomo już, że to nierealne, a UE nadal wydaje zastraszająco mało na badania i rozwój w porównaniu z Japonią i Stanami Zjednoczonymi (odpowiednio 1,93 proc. PKB, 3,15 proc. i 2,59 proc.).
"Obecne trendy prowadzą nas prosto ku wykluczeniu z grona ścisłej światowej czołówki mocarstw gospodarczych do 2030 roku" - napisano w raporcie.
Aho przekonuje, że konieczna jest "bardziej całościowa wizja", wytykając przy tym przywódcom, że ich zapewnienia o priorytetowym traktowaniu badań i rozwoju nie znajdują odzwierciedlenia w budżetach, jakie sami piszą.
Główne zalecenie raportu to stworzenie europejskiego rynku innowacyjnego, przyjaznego dla przedsiębiorców, z dostępem do kapitału wysokiego ryzyka i szeroko rozumianą "sprzyjającą atmosferą". "Jego brak to główna bariera w inwestowaniu w badania i innowacje" - uważa Aho, ubolewając, że szereg czołowych europejskich firm decyduje się na innowacyjne inwestycje poza UE. "To jest niebezpieczne, bowiem pokazuje, że one nie potrzebują Unii, tymczasem Unia ich potrzebuje" - powiedział.
Nie chodzi jednak tylko o wsparcie gigantów. Aho podał przykład rodzimej Finlandii, gdzie światowy sukces Nokii zaowocował powstaniem 3,5 tys. małych i średnich przedsiębiorstw.
O ile jednak w Finlandii firmy chętnie inwestują w badania i rozwój, o tyle ogółem UE wypada blado na tle światowych konkurentów. Unijne spółki odpowiadają za 55 proc. tych inwestycji, podczas gdy za "normalną" sytuację Aho uznaje, gdy co najmniej dwie trzecie wydatków pochodzi z sektora prywatnego, przy założeniu, że wydatki te wynoszą 3 proc. PKB.
W opublikowanym w zeszłym tygodniu raporcie o innowacyjności w krajach UE Polska znalazła się na dalekim, 21 miejscu. Według raportu w Polsce są złe warunki dla badań i rozwoju, m.in. z powodu nikłych środków przeznaczanych na nie w sektorze publicznym (0,43 proc. PKB w 2003 roku) i prywatnym (O,16 proc.).
REKLAMA
REKLAMA