Tanie państwo legło w gruzach
REKLAMA
Premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział, że w pierwszym roku program tanie państwo przyniesie 3 mld złotych oszczędności. Tymaczasem w porównaniu z projektem budżetu Marka Belki wydatki na administrację są mniejsze o 286,7 mln zł. Poza tym Zyta Gilowska, minister finansów, zgłaszając rządową autopoprawkę bis do projektu budżetu na 2006 rok, podkreślała, że rząd zaoszczędzi 96 mln zł na rozmowach telefonicznych, samochodach służbowych i zakupie innych usług, np. bukietów. Nie dodała jednak, że koszty utworzenia i funkcjonowania nowych urzędów pochłoną 105 mln zł zapisane w rezerwie celowej. W ciągu dwóch miesięcy rządów Prawa i Sprawiedliwości przybyło już jedno ministerstwo, biuro antykorupcyjne i Prokuratoria Generalna, a planowane jest jeszcze utworzenie Narodowego Instytutu Oświaty.
Premier Marcinkiewicz przekonuje jednak, że program tanie państwo przyniesie oczekiwane efekty za rok. W Sejmie już trwają prace nad ustawami likwidującymi różne instytucje, a systematycznie będą kierowane kolejne – podkreśla. Z urzędniczej mapy ma zniknąć m.in. Rządowe Centrum Studiów Strategicznych. W pierwszej autopoprawce wydatki na nie obniżono tylko o 2,1 mln zł (z 12,1 mln zł do 10 mln zł). Tymczasem zgodnie z wyborczym programem PiS, to posunięcie miało przynieść 11,5 mln zł zysków.
– To dopiero początek zmian – tłumaczy Arkadiusz Czartoryski, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Dodaje, że większe oszczędności na obecnym systemie doprowadzą administrację rządową do zawału serca. Wiceminister tłumaczy, że ciągle pracuje jeszcze jeden zespół roboczy ds. taniego państwa, który przygotuje program zmian strukturalnych.
– Istotnym krokiem w kierunku taniego państwa, który można zrobić już dziś, byłaby redukcja tzw. erki – uważa prof. dr Andrzej Wernik z warszawskiej Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości. Erkę tworzą osoby pełniące wyższe stanowiska, objęte szczególnymi przywilejami, np. prawem posiadania gabinetów. W pierwszej autopoprawce obejmie ona 235 stanowisk – o dwa więcej niż w ubiegłym roku. Eksperci twierdzą, że należy zmniejszyć liczbę podsekretarzy stanu, a ich kompetencje oddać dyrektorom departamentów.
Ile kosztuje Kancelaria | ||
Prezydenta | Premiera | |
2002 r. - 138 mln zł | 104,6 mln | |
2003 r. - 158,2 mln | 141,4 mln | |
2004 r. - 162,3 mln | 114,6 mln | |
2005 r. - 163,8 mln | 90,3 mln | |
2006 r. - 149,9 mln | 84 mln |
– Warto przyjąć model francuski – uważa prof. W. Kieżun z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego.Tam nie ma gabinetów politycznych, ministrowie kluczowych resortów mają dwóch sekretarzy stanu, a pozostali – jednego.
Według szacunków Państwowej Komisji Wyborczej, samo przeprowadzenie wyborów parlamentarnych w tym roku będzie kosztowało ok. 88 mln zł. Kwoty tej nie ma w projekcie budżetu – oznacza to, że minister finansów musiałby ją znaleźć w rezerwie celowej. Dodatkowo w budżecie przewidziano ok. 1 mln zł na powtórkę wyborów do Senatu, która odbędzie się w najbliższą niedzielę w Częstochowie.
Niezależnie od tego, czy przyspieszone wybory się odbędą, partie, które wprowadziły we wrześniu swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu, otrzymają refundację wydatków poniesionych na ubiegłoroczną kampanię – będzie to ok. 102 mln zł. Zapewne podobną sumę trzeba będzie znaleźć na zwrot politykom kosztów nowej kampanii do parlamentu. Po ostatnich wyborach podatnicy pokryją całość kosztów, które na wprowadzenie do swoich polityków do Sejmu i Senatu poniosło Prawo i Sprawiedliwość – ze wstępnych danych PKW wynika, że było to 29 mln 908 tys. zł. Całość wydatków budżet zwróci także Platformie Obywatelskiej – ok. 27 mln 180 tys. zł. O połowę mniej, niż wydała, otrzyma natomiast Samoobrona – dotacja w jej przypadku wyniesie ok. 14 mln zł.
8,7 mld zł – wydatki na administrację w projekcie budżetu 2006
Oprócz tego 7 ugrupowań ma w tym roku prawo do subwencji na działalność na łączną kwotę 94 mln zł. Najwięcej otrzyma PiS – ok. 24 mln zł i PO – ok. 22 mln zł. Subwencja jest wypłacana w 4 równych ratach, a prawo do niej wygasa z końcem kwartału, w którym kończy się kadencja Sejmu. Oznacza to, że w razie przyspieszonych wyborów partie i tak mogą liczyć na co najmniej połowę tej kwoty.
Obecnie w rządzie jest 24 sekretarzy stanu i 52 podsekretarzy – o 4 więcej niż w rządzie Marka Belki. W gabinecie ministra rolnictwa jest 7 doradców politycznych – w poprzednim było o 3 mniej, a w gabinecie ministra spraw wewnętrznych i administracji 8 – w poprzednim było o 4 mniej. Średnie wynagrodzenie doradcy wynosi 8000 zł.
Najwięcej kontrowersji budzi budżet Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zbigniew Derdziuk, sekretarz stanu w KPRM, podkreśla, że wydatki na KPRM są niższe o 7 proc. niż w roku ubiegłym. Katarzyna Burak z sejmowego biura ekspertyz twierdzi jednak, że z przedstawionych wyliczeń nie wynika jasno, jakie działania oszczędnościowe zostaną podjęte.
REKLAMA
Ponadto eksperci wyjaśniają, że taki spadek wydatków to wynik likwidacji urzędu Pełnomocnika do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn oraz ubiegłorocznych oszczędności. Koszty telefonów komórkowych, umów zleceń, samochodów osobowych udało się obniżyć już poprzedniemu premierowi. on też zwolnił prawie 100 osób, w tym 25 ze stanowisk kierowniczych.
REKLAMA
W efekcie w 2005 roku utrzymanie kancelarii kosztowało ok. 90 mln zł, w tym powinno ok. 84 mln zł. Premier Marcinkiewicz planuje jednak zaangażować aż 22 doradców politycznych, których średnie pensje to ok. 8 tys. zł – w projekcie budżet na wynagrodzenia w Kancelarii Prezesa Raqdy Ministrów zwiększono o 450 tys. zł.
– Oszczędności należy poszukać w Kancelarii Prezydenta – mówi prof. W. Kieżun. – Jej budżet nie powinien przekraczać 100 mln zł. Obecnie jest prawie o 40 mln zł wyższy.
– W budżecie nie wprowadzono jeszcze zasadniczych zmian w wydatkach na administrację – twierdzi Sławomira Kańduła z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu.
Pozostali eksperci dodają, że brakuje zmian w systemie wynagrodzeń. Arkadiusz Czartoryski jest przekonany, że przy obecnym nacisku na oszczędzanie system się nie zmieni.
– Tak naprawdę nie widać, aby rząd rzeczywiście podjął trud zreformowania administracji, mimo powołania zespołu ds. Taniego państwa – uważa prof. Kieżun. Jego zdaniem tylko eksperci zewnętrzni, audytorzy, praktycy zarządzania mogą zaproponować logiczne, racjonalne rozwiązania. Urzędnicy, czyli sami zainteresowani, nie są w stanie usprawniać samych siebie – podsumowuje.
Magdalena Wojtuch, Jolanta Góra
REKLAMA
REKLAMA