Były wspólnik ma prawo do rozliczenia
REKLAMA
Sąd I instancji oddalił powództwo. Ustalił, że 7 grudnia 1990 r. panowie zawarli umowę spółki cywilnej z kapitałem założycielskim. Umowę zawarto na czas nieokreślony z możliwością wypowiedzenia. 31 grudnia 1999 r. do umowy dołączono aneks, mocą którego Wiktor S. zobowiązał się świadczyć pracę, ponosić koszty prowadzenia działalności i niezbędne nakłady, a Sławomir R. z dniem 1 stycznia 2000 r. przestał świadczyć pracę. W par. 4 aneksu zapisano, że zysk za poszczególne lata ma być dzielony według udziałów, tzn. 99 proc. dla Wiktora S. i 1 proc. dla Sławomira R. Pełne zaś rozliczenie ma nastąpić po rozwiązaniu spółki. 1 stycznia 2001 r. spółkę cywilną przekształcono w spółkę jawną, w której powód był jeszcze do 1 lipca 2002 r. Potem z niej wystąpił, a swój udział przeniósł na żonę.
Powód odwołał się, ale sąd II instancji oddalił jego apelację. Podzielił pogląd, że wspólnik nie może rozporządzić udziałem na rzecz innego wspólnika w tej samej spółce, więc nie może być mowy o zapłacie za 99 proc. udziałów powoda. Sławomir R. nie zgodził się z tym i wniósł kasację. Podczas rozprawy przed Sądem Najwyższym jego pełnomocnik podkreślał, że przez 10 lat spółka bogaciła się m.in. dzięki jego pracy, a teraz pozostaje z niczym. Powód nie występuje z żadnymi innymi roszczeniami, a chce tylko sprawiedliwego rozliczenia.
Sąd Najwyższy oddalił kasację, ale z zupełnie innego powodu niż sądy niższych instancji oddaliły powództwo. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz zwróciła uwagę, że mylą się sądy, twierdząc, iż wspólnik nie może zadysponować udziałem. Jednak w tej sprawie chodzi o umowę zmiany spółki, a nie sprzedaży udziałów i rozliczenie po rozwiązaniu spółki. Spółka nie została rozwiązana, ale przekształcona, a powód potem z niej wystąpił, bo udział przeniósł na żonę. Nie zamykało i nie zamyka mu to jednak drogi do rozliczenia. Jednak powództwo powinno być skierowane przeciwko spółce jawnej, a nie wspólnikowi. I to właśnie spowodowało, że kasacja została oddalona.
Sygn. akt V CK 434/05
Marta Pionkowska
REKLAMA
REKLAMA