Gospodarka wciąż pełna niewiadomych
REKLAMA
REKLAMA
Najbardziej gorącym tematem pozostają finanse państwa. Rząd będzie bronił 30-miliardowego deficytu, bo jest jednym z filarów programu gospodarczego. Ale musi znaleźć pieniądze na ulgi prorodzinne i becikowe. Dlatego powrót do wyższej akcyzy na paliwa sprzed połowy września, przed czym PiS usiłuje się bronić, okaże się koniecznością. Nie da się także wykluczyć podwyższenia akcyzy w przyszłym roku. Poprzedni minister finansów spodziewał się uzyskać dzięki tej podwyżce (16 gr) blisko półtora miliarda zł.
REKLAMA
– Realizacja priorytetowych celów rządu będzie teraz zależała od wyników wszystkich obliczeń dokonywanych przez resort finansów. Do tej pory ich nie przeprowadzono, więc wiele może się zmienić – uważa Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku Handlowego.
Wobec rosnących potrzeb finansowych wątpliwa okazuje się perspektywa rychłego zniesienia podatku od oszczędności oraz zysków z giełdy. Trudno także zakładać, by rząd znalazł pieniądze na zagwarantowanie budowy 3 mln mieszkań w ciągu zaledwie 8 lat. Problematyczna może okazać się również budowa autostrad bez kapitału prywatnego. Może dlatego trwające postępowania przetargowe nie zostały wstrzymane. Tymczasem inwestorzy, mający w pamięci niedawne zapowiedzi nowego ministra transportu Jerzego Polaczka, nie bardzo wiedzą, czego się trzymać.
Pod dużym znakiem zapytania stoi program prywatyzacji. Wciąż więcej mówi się o tym, co nie będzie sprzedawane, niż o tym, co powinno być prywatyzowane. Niepokojącym sygnałem było skarcenie ministra skarbu Andrzeja Mikosza, gdy wypowiadał się o konieczności dalszej prywatyzacji. Równie niepokojąca była niechętna hipermarketom wypowiedź ministra finansów Teresy Lubińskiej. Ale w drugą stronę zakręcił nastrojami minister przemysłu Piotr Woźniak, który w ubiegłym tygodniu przyjechał na otwarcie nowego hipermarketu do Katowic. W dodatku zapowiedział na konferencji prasowej dalsze otwarcie Polski na tego typu inwestycje.
Czy możemy się spodziewać takich kolejnych sprzeczności? Prawdopodobnie tak, bo politycy będą zmuszeni do coraz większej elastyczności.
– Rzeczywistość przerasta ich wyobrażenia zanim jeszcze dojdą do władzy. Później okazuje się, że muszą dostosowywać swe zamiary do możliwości – tłumaczy Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Dzięki temu część „niebezpiecznych” zapowiedzi zaczyna się powoli oddalać. Przede wszystkim te, które mogłyby dokonać zawirowań na rynkach finansowych, jak perspektywa nacisku na obniżanie stóp procentowych lub ograniczania niezależności banku centralnego. Można się także spodziewać, że w miarę upływu czasu przybywać będzie działań o charakterze prorynkowym, mogących ustabilizować rynek walutowy i zachęcić inwestorów zagranicznych.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.REKLAMA
REKLAMA