Praca cztery razy tańsza
REKLAMA
REKLAMA
Jesteśmy bardzo sfrustrowani, gdy porównujemy nasze zarobki z wynagrodzeniami w starych krajach Unii Europejskiej, zwłaszcza że pracujemy dłużej niż w bogatej Piętnastce. Zapominamy jednak o tym, że nasza praca jest tańsza, bo jesteśmy mniej wydajni z powodu zapóźnienia gospodarczego odziedziczonego po PRL. W rezultacie wypracowywany przez nas dochód narodowy liczony na mieszkańca kraju jest ponaddwukrotnie mniejszy niż we Wspólnocie.
REKLAMA
– Jeśli porównamy nasze koszty pracy z efektywnością pracowników, to się okazuje, że nie są one rewelacyjnie niskie, choć średnio mniejsze niż w starych krajach Unii Europejskiej – mówi profesor Urszula Sztandar-Sztanderska, z Uniwersytetu Warszawskiego.
Podkreśla jednak, że jest to nasz atut, który przyciąga zagranicznych inwestorów szukających obniżki kosztów poza swoimi krajami. Dotyczy to zarówno firm produkcyjnych, jak i usługowych.
– Nawet jeśli koszty pracy w Polsce nie są przeciętnie bardzo wysokie, to w wielu przypadkach są za wysokie, żeby powstawały nowe miejsca pracy w takiej liczbie, która jest konieczna, aby ograniczyć bezrobocie – ocenia profesor Marek Góra, ze Szkoły Głównej Handlowej.
Nie oznacza to, że będziemy zawsze skazani na niskie zarobki, choć szybko nie da się tego zmienić. Dopóki będziemy mieli dramatycznie wysokie bezrobocie, przedsiębiorstwa będą wstrzymywać się ze znaczniejszymi podwyżkami wynagrodzeń. A gdy uporamy się z tym problemem, znaczne podwyżki płac będą możliwe tylko wówczas, gdy będziemy mieli stabilne, wysokie tempo wzrostu gospodarczego.
Janusz K. Kowalski
REKLAMA
REKLAMA