Wysokie koszty wcześniejszej emerytury
REKLAMA
REKLAMA
– Wprowadzenie takiego rozwiązania może negatywnie wpłynąć na rynek pracy i wzrost gospodarczy. Rosnący koszt wypłaty emerytur może spowodować konieczność podniesienia – bardzo już wysokich – składek ubezpieczeniowych oraz zachęcić do opuszczania rynku pracy pokaźną liczbę osób – podkreśla prof. Marek Góra, współtwórca reformy emerytalnej.
REKLAMA
Według ekspertów, główną przyczyną nadzwyczaj wysokiego bezrobocia w Polsce są duże pozapłacowe koszty pracy (głównie składki na ubezpieczenia społeczne). Według ostatnich danych OECD, w ub.r. wynosiły one ponad 43 proc. (gorzej jest tylko w 10 krajach). Wydłużanie przywilejów to konieczność wyższej składki na ZUS. Cały czas rośnie też udział dotacji budżetu w ogólnych wydatkach ZUS. Jeszcze w 1999 r. było to niespełna 12 proc., a już w 2002 r. prawie 30 proc. W br. ZUS otrzyma z budżetu prawie 30 mld zł, a jego zadłużenie w bankach sięgnie 7,5 mld zł. Rosnące dotacje to w konsekwencji wyższe podatki.
Warto też pamiętać, że w latach 1952-1953 urodziło się w Polsce 752,03 tys. kobiet (one mogą skorzystać z decyzji senatorów), a uzyskanie przez nie 30-letniego okresu składkowego i nieskładkowego (składają się na niego nie tylko lata pracy, ale np. urlopów wychowawczych i studiów) ze względu na obowiązek pracy nie stanowiło w okresie PRL-u wielkiego problemu. Można więc przyjąć, że niemal wszystkie kobiety urodzone w tych latach skorzystają z wcześniejszych emerytur. Dodatkowo już teraz bardzo dynamicznie rośnie liczba emerytów. W 2003 r. ZUS wypłacał emerytury 3,590 mln osobom, a na koniec maja br. już 3,923 mln (wzrost o ponad 333 tys.). W ub.r. ZUS przyznał 143,2 tys. emerytur (z czego 99,38 tys. kobietom).
Nie są też pocieszające dane dotyczące naszej aktywności zawodowej. Przeciętny wiek osoby przechodzącej na emeryturę jest najniższy wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej i OECD – wynosił w ub.r. 56,8 lat, a dla kobiet 56 lat. Zaledwie 11,3 proc. kobiet przechodzi na emerytury po uzyskaniu pow-szechnego wieku emerytalnego (60 lat). Reszta robi to wcześniej. Ponadto zaledwie co czwarta osoba w wieku 55-64 lata pracuje. Poprawki Senatu rozpatrzy teraz Sejm.
Bartosz Marczuk, Bożena Wiktorowska
REKLAMA
REKLAMA