Strajk w ZNTK
REKLAMA
"Ponieważ nasze rozmowy w czwartek nic nie dały i nic nie dał strajk, w piątek będziemy strajkować znowu. I tak aż do skutku" - poinformowała przewodnicząca komitetu strajkowego Lidia Dudziak.
"Załoga nie miała już wyjścia. Ludzie nie mają nawet na kupno biletu, żeby dojechać do pracy. Przystąpiliśmy do strajku po wcześniejszym podpisaniu protokołu rozbieżności, a więc zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Nikt z nami nie chce rozmawiać o konkretach, o wypłaceniu nam pensji, dlatego strajkujemy" - powiedziała Dudziak.
Podczas spotkania ze strajkującymi prezes firmy Donat Postaremczak powiedział, że ze względu na sytuację finansową firmy nie ma szans na wypłatę zaległych pensji. Powiedział też, że zwolnił z pracy rzecznika prasowego ZNTK w Poznaniu.
"Zatrudnienie rzecznika za dziewięć tysięcy dwieście złotych miesięcznie to był błąd" - mówił Postaremczak.
Wcześniej, kiedy pracownicy fabryki nieoficjalnie dowiedzieli się, ile zarabia rzecznik prasowy spółki, wielokrotnie w rozmowach z dziennikarzami mówili, że "to skandal, że przy takiej sytuacji finansowej firmy i naszej też taki człowiek tyle zarabia".
Pracownicy ZNTK już kilka razy protestowali, domagając się swoich wynagrodzeń. Po kilkukrotnych, kilkugodzinnych strajkach otrzymali wynagrodzenie za luty i marzec br. Pracownicy domagają się też m.in. zagwarantowania odpowiednich warunków BHP i wydawania odzieży roboczej.
Poznańskie Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego produkują lokomotywy i wagony, w tym nowoczesne szynobusy kupowane przez samorządy do obsługi regionalnych połączeń kolejowych. Zakład zatrudnia ok. 520 osób. Firmę kontrolują trzy osoby prywatne, które mają ponad 50 proc. udziałów.
REKLAMA
REKLAMA