System Schengen II od 2007 r.
REKLAMA
"Głównymi beneficjentami propozycji będą nowe państwa członkowskie" - podkreślił wiceprzewodniczący KE Franco Frattini.
Celem systemu SIS II, który zastąpi obecny, jest rozciągnięcie obszaru Schengen na nowe kraje członkowskie, które 1 maja 2004 r. weszły do UE. Dzięki temu podróżujący nie będą poddawani kontroli na granicach między krajami, w których obowiązuje układ z Schengen, a pozostałymi. Celem systemu jest także wzmocnienie bezpieczeństwa na terenie UE.
Frattini podkreślił, że to, czy nowe kraje przystąpią do obszaru Schengen w 2007 r., jak się planuje, zależeć będzie od ich indywidualnego przygotowania do wdrożenia na swoim terytorium systemu SIS II. System będzie wykorzystywany nie tylko do działań związanych z przemieszczaniem się ludności, ale posłuży także do rozwoju współpracy policji i wymiaru sprawiedliwości.
Nowy system pozwoli też na szerszą wymianę informacji z nowymi krajami członkowskimi, gdyż dysponuje lepszymi możliwościami technicznymi, m.in. umożliwi przekazywanie informacji o pojazdach i o osobach nieletnich, które mogą być porwane przez jednego z rodziców.
Za zarządzanie systemem będzie odpowiedzialna Komisja Europejska. Wcześniej zabiegała o to Francja.
Przywódcy państw UE nie podjęli jeszcze decyzji, gdzie ma być umieszczony tzw. komputer centralny systemu. Do czasu wdrożenia systemu takie dwa miejsca sterowania będą w Strasburgu (Francja) i Salzburgu (Austria).
Zdaniem Frattiniego, system jest wyzwaniem prawnym, finansowym i technologicznym dla krajów członkowskich. Dla nowych państw członkowskich, które muszą zbudować system od początku, będzie to wyzwanie jeszcze większe. Kraje tę będą musiały między innymi zorganizować krajowe przetargi. SIS II jest przygotowany do obsługi 30 państw (25 krajów UE, Norwegia, Islandia oraz Bułgaria, Rumunia i ewentualnie Szwajcaria), ale może zostać rozszerzony na dalsze kraje. Jego koszt to 40 mln euro.
KE nie wie, jakie koszty poniosą poszczególne kraje członkowskie, żeby wdrożyć ten system. "Państwa członkowskie same muszą dokonać tej analizy" - zaznaczył Frattini.
REKLAMA
REKLAMA