Rząd wycofał się z pomysłu obniżenia od 2006 r. składki na Fundusz Pracy.
Chce jednak, aby od stycznia zaczęła obowiązywać podatkowa ulga aktywizacyjna, obejmująca osoby zarabiające poniżej 1206 zł. Dzięki temu
zatrudnienie ma wzrosnąć o 170 tys. osób.
W styczniu br. pisaliśmy o tym, że rząd zamierza walczyć z tzw. klinem podatkowym, czyli obciążeniem pracy daninami składkowo-podatkowymi. Jak wynika z najnowszych danych OECD (patrz wykres), polski
pracodawca zatrudniający w ubiegłym roku pracownika musiał do każdego 1000 zł wypłacanego mu „do ręki” dołożyć w formie różnych danin ponad 760 zł. Plasuje to Polskę w czołówce krajów – na 11 miejscu spośród 30 krajów OECD – z wysokimi narzutami na pracę i przyczynia się do wzrostu bezrobocia. Plan rządu miał się składać z 4 części i zakładał:
• wprowadzenie ulgi aktywizacyjnej – miałaby ona redukować obciążenia wynikające z podatku dochodowego i składki na ubezpieczenie zdrowotne dla osób zatrudnionych na umowę o pracę, osiągających dochód poniżej 1206 zł brutto miesięcznie;
• zamrożenie w latach 2006-2007 wysokości minimalnego wynagrodzenia;
• obniżenie składki na FP z aktualnej 2,45 proc. do 0,45 proc.;
• wprowadzenie obligatoryjnego funduszu szkoleniowego w wysokości 1 proc. od funduszu płac w firmach zatrudniających więcej niż 20 pracowników.
Jak dowiedziała się „GP”, rząd wycofał się z dwóch ostatnich postulatów. Chce jednak, aby od stycznia obowiązywała podatkowa ulga aktywizacyjna. Projekt ustawy przewidujący jej wprowadzenie jest aktualnie przedmiotem uzgodnień międzyresortowych i prac Komisji Trójstronnej.
Ulga oznaczałaby, że osoby zarabiające obecnie 849 zł brutto (płacę minimalną) nie płaciłyby od przyszłego roku ani podatku dochodowego, ani składki na ubezpieczenie zdrowotne. W tej chwili osoby takie otrzymują „na rękę” 619,2 zł, a koszt ich zatrudnienia dla pracodawcy to 1040 zł. Wprowadzenie ulgi zwiększy ich wynagrodzenie netto do 686,7 zł, przez co zyskaliby 67,5 zł miesięcznie. Natomiast osoby zarabiające między 849 zł a 1206 zł korzystałyby z niej w mniejszym wymiarze – płacąc niższe niż obecnie podatki i składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Na przykład osobie zarabiającej 1000 zł brutto przysługiwałaby ulga w wysokości 39 zł miesięcznie – o tyle wzrosłoby jej otrzymywane „na rękę” wynagrodzenie.
Wprowadzenie ulgi skutkować ma legalizacją zatrudnienia. W zamian za jej uchwalenie rząd proponuje, aby dopiero od 2008 r. wznowić negocjacje w Komisji Trójstronnej w sprawie wysokości płacy minimalnej według obowiązujących obecnie zasad. Przez najbliższe 2 lata miałaby ona wynosić 583 zł.
Ulga ma zmniejszyć o 1,3 mld zł wpływy do budżetu z tytułu podatku PIT. Rząd szacuje jednak, że utracone dochody będą zrównoważone dzięki wzrostowi zatrudnienia o około 170 tys. osób. Trzeba też pamiętać, że wzrost dochodu netto korzystających z ulgi aktywizacyjnej osób spowoduje też, że niektóre z nich nie będą już mogły korzystać z różnych form pomocy państwa (pomoc społeczna, świadczenia rodzinne), nie będą już bowiem spełniały kryterium dochodowego upoważniającego do tej pomocy.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.Bartosz Marczuk