Kartele. Zakazane porozumienia rynkowe
REKLAMA
REKLAMA
Ostatnio Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął kolejne postępowanie antymonopolowe w sprawie niezgodnego z prawem porozumienia przedsiębiorców. Tym razem zbada, czy takie porozumienie zawarły Polski Koncern Naftowy Orlen i Grupa Lotos. Istnieją podejrzenia, że spółki umówiły się w sprawie jednoczesnego zakończenia produkcji i dystrybucji benzyny uniwersalnej. Urząd prowadzi także postępowanie dotyczące weterynarzy, rynku dystrybucji drożdży, a także uzgadniania cen ofert złożonych w postępowaniu o zamówienie publiczne na remont al. Jana Pawła II. Wcześniej decyzje stwierdzające istnienie kartelu wydawane były m.in. w sprawach notariuszy, architektów, taksówkarzy, firm farmaceutycznych czy firm reklamy zewnętrznej.
REKLAMA
Przypomnijmy, że zakazane porozumienie zawarte między przedsiębiorcami nie musi być wcale sformalizowane (np. w umowie czy uchwale) – może zostać dokonane w jakiejkolwiek formie przez dwóch lub więcej przedsiębiorców albo ich związki. Najczęściej dochodzi do karteli cenowych (np. producenci ustalają taką samą cenę na dany produkt) oraz podziału rynków zbytu i zakupu (np. firmy produkujące ten sam towar uzgadniają, że jedna z nich będzie sprzedawać go we wschodniej, a druga w zachodniej części Polski). W wyniku takich porozumień sztucznie ograniczana jest konkurencja, co prowadzi do podwyższania cen towarów i usług, a także ograniczania ich wyboru dla konsumentów.
REKLAMA
Oczywiste jest, że zwalczanie sprzecznych z prawem porozumień, po których często nie zostaje żaden ślad na piśmie, jest bardzo trudne. Głośna była precedensowa decyzja prezesa UOKiK, zgodnie z którą spółki, które dokonały nielegalnego połączenia na wielkopolskim rynku prasowym, musiałyby sprzedać nabyty w ten sposób majątek. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał jednak niedawno, że decyzja ta była nieprawidłowa, gdyż doszło do tzw. koncentracji bagatelnej, która nie musiała być zgłaszana UOKiK.
W celu skuteczniejszego zwalczania karteli, od 1 maja ub.r. w polskim prawie istnieje instytucja leniency – czyli program łagodzenia kar. Przedsiębiorca – uczestnik kartelu, który pierwszy powiadomi prezesa UOKiK o istnieniu zakazanego porozumienia, może liczyć na bezkarność. W zamian za informacje i współpracę z urzędem zostaje więc potraktowany jako swoisty świadek koronny. Polscy przedsiębiorcy nie skorzystali jednak dotychczas z tego ustawowego „donosu”, mimo że jest on często wykorzystywany m.in. przez Komisję Europejską (najwyższa kara 462 milionów euro została nałożona na firmę Hoffman-LaRoche za udział w tzw. kartelu witaminowym). Być może dlatego, że instytucja leniency w innych krajach UE jest uregulowana inaczej, uczestnik kartelu, który zgodzi się poinformować o jego istnieniu, jest w stanie przewidzieć, jaka kara go czeka. Polska ustawa antymonopolowa przewiduje, że przedsiębiorca, który uczestniczył w kartelu, jednak nie zgłosił jego istnienia jako pierwszy, może liczyć na złagodzenie kary. Nie wiadomo jednak, o ile kara powinna zostać obniżona. W prawie unijnym wskazano natomiast konkretne przedziały zmniejszania kary – np. druga osoba może liczyć na obniżenie kary o 50 proc., trzecia o 30–50 proc. itd.
REKLAMA
REKLAMA