Jak banki obliczają zdolność kredytową
REKLAMA
REKLAMA
Ta kwota to maksymalna rata, jaką klient może płacić. Na tej podstawie, po uwzględnieniu okresu na jaki klient chce zaciągnąć kredyt, bank wyznacza maksymalna kwotę, którą może pożyczyć.
REKLAMA
Najbardziej na zdolność kredytową wpływa poziom kosztów utrzymania, jakie bank zakłada dla danego kredytobiorcy. Zdaniem GE Money Banku osoba samotna musi mieć co miesiąc "na życie" 650 zł, w BOŚ-u natomiast ok. 580 zł. Ale już 4-osobowa rodzina wg GE wyda 1400 zł (kolejne osoby są tańsze).
REKLAMA
Ciekawostki: W Kredyt Banku jeśli para mieszka razem i utrzymuje się ze wspólnych pieniędzy, ale nie jest małżeństwem to jest traktowana jak dwa gospodarstwa domowe. Czyli bank dwukrotnie liczy koszty utrzymania dla jednaj osoby, co wynosi więcej niż obliczenie dla rodziny 2-osobowej. Są kalkulatory (Fortis, PolBank) w których nie bierze się pod uwagę ilości dzieci na utrzymaniu.
Banki różnie podchodzą także do innych kwestii. Na przykład karta kredytowa może, lecz nie musi obciążać zdolności kredytowej. Samochód – zależnie od banku może kosztować 200-300 zł miesięcznie lub nic. Poręczenie może być traktowane jak rata każdego innego kredytu lub też nie obciążać zdolności o ile nie stało się wymagalne.
Wspomnieliśmy o dochodzie netto, od którego banki odejmują wszelkie koszty. Tymczasem dochód netto może być różny w zależności od tego w jakiej formie jest uzyskiwany. Nie ma większego problemu jeśli to jest umowa o pracę na czas nieokreślony lub określony. Dochód netto dla banku to będzie to co dostajemy co miesiąc od naszego pracodawcy (bank nie będzie już analizował tego czy w rocznym zeznaniu podatkowym musimy coś dopłacać czy nie). Tymczasem coraz więcej osób prowadzi indywidualną działalność gospodarczą, osiąga dochody z umów o dzieło i zlecenia, a także z emerytur lub rent. W wielu bankach tacy klienci mogą się spotkać z dyskryminacją polegającą na tym że bank weźmie pod uwagę dochód znacznie niższy niż faktycznie przez nich uzyskiwany. Powód to mniejsza stabilność źródła tych pieniędzy.
Etat
Bardzo dobrze widziane jest zatrudnienie na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony w instytucji państwowej lub renomowanej firmie prywatnej. Im dłuższy staż pracy, tym lepiej, tym mniejsze bowiem jest wtedy prawdopodobieństwo, że kredytobiorca straci pracę nazajutrz po zaciągnięciu kredytu. Jeśli potencjalny kredytobiorca pracuje na etacie, zwykle większość banków wymaga stażu 6- lub 12-miesięcznego.
Umowa o dzieło
REKLAMA
Załóżmy, że po kredyt zgłosi się na przykład grafik komputerowy, który od półtora roku zarabia na podstawie umów o dzieło. Z wielu banków taka osoba może odejść z kwitkiem. Większość z nich wymaga bowiem, by dochody takie klient osiągał systematycznie przynajmniej przez rok. Niektóre banki skłonne są jednak udzielić kredytu wówczas, gdy okres ten wynosi przynajmniej 6 miesięcy.
Może się też zdarzyć i tak, że bank nie przyjmie do wyliczenia zdolności kredytowej całego dochodu naszego grafika, lecz pomniejszy go np. o 20 proc.; w ten sposób zminimalizuje ryzyko pożyczenia zbyt dużej sumy pieniędzy osobie, co do której nie ma żadnej pewności, że w przyszłości będzie miała stabilne dochody. W efekcie grafik dostanie kredyt niższy niż „etatowiec” osiągający taki sam dochód.
Umowa na czas określony
Do drzwi banku może też zapukać pracownik firmy konsultingowej, która z zasady nie zatrudnia pracowników na etat, tylko na roczne umowy. Banki bardzo różnie traktują takich klientów. Te bardziej liberalne będą wymagać przynajmniej rocznego stażu w firmie oraz zapewnienia pracodawcy, że zamierza podpisać z kredytobiorcą kolejną umowę.
Najczęściej bank będzie skłonny pożyczyć pieniądze wówczas, gdy aktualna umowa o pracę jest przynajmniej drugą zawartą z tym samym pracodawcą. Może się też okazać tak, że bank zaproponuje kredyt pod warunkiem, że spłacimy go przed wygaśnięciem umowy - jednak na spłatę kredytu mieszkaniowego w tak krótkim terminie będzie stać tylko sowicie opłacanych menedżerów zatrudnionych na czasowych kontraktach.
Porównaj oferty banków
REKLAMA
REKLAMA