Biznes w Estonii
REKLAMA
REKLAMA
Jeśli o jakimś kraju można powiedzieć, że jest negatywnym bohaterem światowego kryzysu finansowego, to Estonia jest najlepszym przykładem. Kraj, który jeszcze niedawno uznawany był za jednego z europejskich tygrysów gospodarczych, w krótkim okresie przeistoczył się w małego, bezbronnego „kotka” borykającego się z ogromną recesją. Dane za II kwartał 2009 r. świadczą o spadku PKB rzędu 16,6%.
REKLAMA
REKLAMA
Problemy estońskiej gospodarki odbiły się niestety również na polsko-estońskiej wymianie handlowej. Według informacji Ministerstwa Gospodarki w pierwszej połowie 2009 r. obroty skurczyły się o ponad 40% w porównaniu do analogicznego okresu 2008 r.
Nie zawsze było tak źle. W dobrych, przedkryzysowych czasach wzajemne obroty sięgały ok. 700 mln euro rocznie (z czego większość to polski eksport), co w przypadku kraju liczącego zaledwie 1,3 mln obywateli jest całkiem niezłym rezultatem. Według informacji Ministerstwa Gospodarki motorem handlu z Estonią są m.in.: produkty mineralne (ponad 22% polskiego eksportu), wyroby przemysłu elektromaszynowego (ponad 21% eksportu) oraz wyroby przemysłu chemicznego (ok. 18%). Znaczny udział w eksporcie mają również artykuły rolno-spożywcze, głównie gotowe wyroby (łącznie ok. 12 % eksportu).
Z kolei w imporcie najważniejsze towary to głównie wyroby przemysłu drzewno-papierniczego (prawie 30% importu) i wyroby metalurgiczne.
Jak wygląda współpraca inwestycyjna? Według danych Narodowego Banku Polskiego na koniec 2007 r. poziom bezpośrednich inwestycji Polsce wyniósł 23,6 mln euro. M.in. firma estońsko-litewska zakupiła 66,1% akcji Mieszka, producenta słodyczy, firma Wendre zainwestowała ok. 25 mln zł w zakład produkcji poduszek, a Grupa OEG inwestuje w sieć kasyn w Polsce. W lipcu 2007 r. zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie pierwsza estońska spółka Silvano Fashion Group. Z kolei polskie zaangażowanie kapitałowe w Estonii (według NBP) wynosiło do końca 2007 r. 4,3 mln euro. Wśród działających tam firm z polskim kapitałem (ok. 40) są m.in. LPP Retail Estonia OU oraz Primulator Eesti AS.
Współpraca z rezerwą
Estończycy są patriotami i nacjonalistami, co znajduje swoje odzwierciedlenie w biznesie. Nie lubią, kiedy obcokrajowcy patrzą na nich z góry i mówią, co mają robić. Chcą wygrywać w biznesie i pokazywać, jak bardzo są konkurencyjni.
REKLAMA
W kontaktach z partnerami biznesowym odznaczają się dużą rezerwą i sporo czasu zabiera budowanie z nimi nieformalnych relacji, które mogą ułatwić prowadzenie interesów. Mówi się, że Estończycy robią biznes z firmami, nie osobami, co doskonale odzwierciedla dystans.
Taka mentalność znajduje swoje odbicie w trakcie negocjacji handlowych. Dlatego ofertę należy przygotować w najmniejszych detalach, przedstawiać ją, opierając się na solidnych dowodach, że prowadzenie biznesu z nami przyniesie zysk estońskim partnerom. I to szybki zysk - tamtejsi biznesmeni nie patrzą w przyszłość, chcą natychmiastowych profitów.
„Lanie wody” w negocjacjach na nic się nie zda. Rozmowy odbywają się zazwyczaj bez fazy przełamywania lodów. Estończycy jej nie potrzebują. Szybko przechodzą do konkretów. Jeśli zajmą określoną pozycję negocjacyjną, ciężko będzie ich przekonać do zmiany.
W trakcie rozmów nie wolno okazywać emocji, być zbytnio rozgadanym, aroganckim, czy też odwrotnie - wyluzowanym. Z amerykańskim podejściem do rozmów biznesowych w Estonii można mieć spore problemy.
Estończycy przywiązują ogromną wagę do hierarchii w biznesie, dlatego spotkania odbywają się zazwyczaj pomiędzy osobami o podobnej pozycji w firmie. Z tego powodu dobrze zawczasu przesłać listę zawierającą wykaz członków delegacji z określeniem ich stanowisk, żeby partnerzy w Estonii mogli wybrać do rozmów swoich, odpowiednich rangą, przedstawicieli. Jeśli w spotkaniu nie uczestniczy tamtejsza wyższa kadra menedżerska, możemy być pewni, że negocjacje będą tylko forum wymiany poglądów, a nie okazją do podjęcia konkretnych decyzji.
Poważne traktowanie spraw biznesowych odbija się także na podejściu do stroju. Na spotkania z estońskimi biznesmenami warto zadbać o odpowiednie ubranie, zwłaszcza buty - na które zwraca się tam szczególną uwagę.
Czekać, czy działać?
Obecna sytuacja estońskiej gospodarki z pewnością nie zachęca do prowadzenia biznesu. Niepokoić mogą również informacje o dużej liczbie firm, które zalegają z płatnościami. Czy zatem lepiej czekać, aż kryzys minie i dopiero wtedy próbować szczęścia na tamtejszym rynku? Niekoniecznie. Jak czytamy w biuletynie informacyjnym wydawanym przez Wydział Ekonomiczno-Handlowy Ambasady RP w Tallinie, obecna sytuacja - według estońskiej prasy - może być pod pewnymi względami korzystna dla firm poszukujących kontaktów w Estonii. „Kryzys gospodarczy sprzyja powstawaniu nowych firm, bowiem w obecnych warunkach jest znacznie łatwiej wynająć pomieszczenia, wyposażyć je i znaleźć personel. Łatwiej, a co ważniejsze - taniej. Spadek gospodarczy doprowadził do spadku popytu na wiele towarów i usług. Jednak z drugiej strony wszyscy dążą do redukcji wydatków. O ile wcześniej firmy zamawiały usługi u sprawdzonych, tradycyjnych dostawców, nie bacząc na ich cenę, o tyle dziś oprócz jakości liczy się właśnie cena. I właśnie w tym tkwi szansa na powodzenie nowo założonych firm i poszerzenie bazy klientów. Odkładanie biznesu na później, kiedy wszystko ustabilizuje się, będzie błędem” - pisze estońska prasa. Może ma rację?
Grzegorz Stańczak
Krajowa Izba Gospodarcza
REKLAMA
REKLAMA