Google kontra Bing. Czy Bing zyskuje rynek?
REKLAMA
REKLAMA
Google jako monopolista
Google to synonim wyszukiwarki. ”Guglować” jest już uznawanym hasłem przez internetowy słownik języka polskiego PWN. Czy jednak niedługo będziemy używać tego tych słów nie tylko w odniesieniu do wyszukiwarki tego konkretnego giganta technologicznego? Może będziemy korzystać z niego jak z „adidasów”, określając wszystkie buty sportowe niezależnie od marki? A może jednak już niedługo będziemy „bingować”, bo nasze serca zdobędzie wyszukiwarka Microsoftu?
REKLAMA
– Dla przeciętnego użytkownika obie wyszukiwarki nie różnią się znacząco i zaspokoją jego potrzeby. Oba narzędzia umożliwiają wyszukiwanie tekstu, filmów, obrazów, wiadomości, pozwalają sprawnie sprawdzić oferty sklepów internetowych na podstawowym poziomie. Ktoś, kto potrafi obsługiwać Google, bardzo szybko złapie biegłość w korzystaniu z Binga. Nie ma w tym fizyki kwantowej – zapewnia Marcin Stypuła, założyciel Semcore.pl.
Obie wyszukiwarki dostarczają dość dokładne wyniki i oferują listę linków do odpowiednich stron internetowych. Sedno tego, czego oczekujemy od takiego produktu.
– Google przyciągnął nas do siebie, bo zaoferował nie tylko wyszukiwarkę, ale też świetnie działające mapy czy pocztę elektroniczną. Przyzwyczaił nas do siebie i to ogromna siła. Użytkownicy nadal cenią ją za wygodę, intuicyjność, ale coraz więcej osób oczekuje czegoś innego. Czegoś, co znajduje w innych produktach i u innych dostawców – pełniejszych, dokładniejszych, bardziej aktualnych i rozbudowanych wyników wyszukiwania. To można właśnie uznać za błąd Google. Firma dała się wyprzedzić w sferze SI, ale wydaje się, że nadal jesteśmy skłonni jeszcze chwilę poczekać, na rozwiązania, które nam zaproponuje – dodaje Stypuła.
Dwie są lepsze niż jedna
REKLAMA
Z punktu widzenia zwykłego użytkownika wielkich różnic pomiędzy wyszukiwarkami nie ma, ale dla zawodowców odmienność obu produktów może okazać się kluczowa. Ograniczenie cyfrowego marketingu do jednej tylko wyszukiwarki i optymalizacji strony wyłącznie pod nią nie jest najlepszym rozwiązaniem.
– Jeżeli ktoś „pracuje tylko pod Google” to sam sobie zawęża kanały dystrybucji. Bing jest przecież kolejnym narzędziem do wykorzystania, dzięki któremu udaje się zwiększać ogólną widoczność witryn i – co jest oczywiste – pozwala docierać do nowych użytkowników. Tych poza światkiem Google. Choćby do nieco starszych użytkowników, którzy podczas pandemii „uczyli się internetu” często na Bingu lub tych, którzy na służbowych komputerach mają zainstalowane tylko oprogramowanie Microsoftu – zaznacza Marcin Stypuła.
Czym się różni Google od Bing?
Jakie są podstawowe, techniczne różnice pomiędzy obiema wyszukiwarkami? Google premiuje indeksowanie mobile, czyli gdy wpiszemy hasła, to w pierwszej kolejności przeszukiwane są wersje stron na smartfony. W dobie, gdy coraz więcej osób korzysta z internetu na urządzeniach mobilnych, takie posunięcie ma sens i nie dziwi więc to, że Google się tym szczyci. Jednak to, że Bing nie stawia tak mocno na smartfonowe wersje witryn, też nie jest pozbawione racji. Trzeba pamiętać, że strona w wersji na komputery często zawiera więcej informacji, a ze stacjonarnych urządzeń korzysta inny segment odbiorców.
Z kolei Bing podczas wyszukiwania lepiej i trafniej korzysta z tagów umieszczonych na stronie. Narzędzie Microsoftu zwraca także większą, uwagę na słowa kluczowe umieszczone w anchorach, które są ważne dla marek pod kątem wyświetlania informacji o produktach.
Dodatkowo Bing premiuje domeny z rozszerzeniami gov. lub edu., co jest pomocne dla tych, którzy przeszukują internet w celu odnalezienia oficjalnych informacji lub sprawdzonych treści.
Źródło: Semcore
REKLAMA
REKLAMA