Eksperci pozytywnie o opłatach od niezdrowych napojów (słodzonych, energetycznych, alkoholowych)
REKLAMA
REKLAMA
W przypadku opłaty za napoje słodzone, chodzi o napoje z dodatkiem monosacharydów, disacharydów, oligosacharydów, środków spożywczych zawierających te substancje oraz substancji słodzących (o których mowa w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1333/2008). Opłacie podlegać będzie napój oferowany konsumentowi w postaci gotowej do spożycia, w którego składzie znajduje się co najmniej jedną z określonych substancji, z wyłączeniem tych występujących w nich naturalnie. Wysokość opłaty wyniesie 0,70 zł w przypadku dodatku jednej substancji o właściwościach słodzących albo 0,80 zł w przypadku dodatku więcej niż jednej substancji o właściwościach słodzących. Opłatą objęte zostaną także napoje z dodatkiem substancji o właściwościach aktywnych: kofeiny, tauryny oraz guarany - 0,20 zł w przypadku dodatku co najmniej jednej substancji – w przeliczeniu na każdy litr napoju.
Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów, zakłada też opłatę za reklamę suplementów diety.
Przewidywany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów to pierwszy kwartał 2020 r. Opłaty mają zacząć obowiązywać od 1 kwietnia 2020 roku
REKLAMA
REKLAMA
Przedsiębiorcy posiadający zezwolenie na sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży mają być obowiązani do wnoszenia opłaty za sprzedaż napojów alkoholowych w opakowaniach jednostkowych o pojemności nieprzekraczającej 300 ml. Opłata wyniesie 1 zł za każde opakowanie.
Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński przekazał na Twitterze, odnosząc się do wątpliwości co do opłat od napojów light, że "intencją jest objęcie wyższą stawką produktów zawierających np. cukier i syrop glukozowo-fruktozowy". "Ostateczne przepisy zostaną przedstawione Radzie Ministrów po konsultacjach" – zaznaczył.
Projekt, który trafił 20 grudnia 2019 r. do konsultacji publicznych, wywołuje liczne komentarze. Eksperci od zdrowia są takim zmianom przychylni.
REKLAMA
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków Anna Śliwińska wskazała, że organizacja popiera proponowaną przez resort zdrowia opłatę nałożoną przede wszystkim na słodzone napoje. "Wiadomo, iż spożywanie dużej ilości cukru wpływa niekorzystnie na zdrowie, zwłaszcza przyczyniając się do powstawania nadwagi i otyłości we wszystkich grupach wiekowych. Te z kolei często prowadzą do chorób takich jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, nowotwory, choroby sercowo-naczyniowe, zwyrodnienia stawów i inne" - wskazała.
Przypomniała, że według danych Instytutu Żywności i Żywienia, polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, dlatego tym bardziej należy zająć się tym niebezpiecznym zjawiskiem. Zaznaczyła, że zebrane z podatku dodatkowe środki, mają trafić w przeważającej większości do Narodowego Funduszu Zdrowia, czyli zostaną przeznaczone na opiekę zdrowotną, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
Także dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego prof. Ryszard Gellert w imieniu CMKP wyraził poparcie dla projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów. "Dzielenie się wiedzą to nasza specjalność. A cukier NIE krzepi!" – napisał na Twitterze.
Dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego dr Małgorzata Gałązka-Sobotka napisała z kolei na TT, że to krok w dobrym i od lat postulowanym kierunku. "Inwestycje w zdrowie publiczne są pozbawione ryzyka. Decyzja o wprowadzeniu opłat od produktów szkodliwych dla zdrowia to wyraz naszej odpowiedzialności i okazja do edukacji. Jestem za" – oceniła.
Prezes NFZ Adam Niedzielski akcentował na TT, że "jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć +mamy to+, ale taki prezent pod choinkę dla zdrowia musi cieszyć". Szef Funduszu podziękował kierownictwu resortu za "odwagę podjęcia tematu i wprowadzenie nowoczesnych rozwiązań prozdrowotnych".
Podnoszenie cen niezdrowych produktów jest korzystne z punktu widzenia zdrowia publicznego. Dzięki takiej polityce osoby o niższych dochodach, częściej dotknięte nadwagą, unikają tych produktów – powiedział PAP dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH i Instytutu Żywności i Żywienia dr Grzegorz Juszczyk.
Przy szacowaniu możliwych do uzyskania wpływów z opłaty za stosowanie dodatków do napojów bezalkoholowych przyjęto wartości z raportu "Rynek napojów bezalkoholowych w Polsce”. Zgodnie z nim, przeciętny Polak kupił 184 litry napojów bezalkoholowych, w tym 57 litrów napojów gazowanych. Przyjmując, że uśredniona stawka opłaty za litr napoju objętego projektowanymi regulacjami wynosi 0,7 zł (obecność jednej substancji zastosowanej do nadania napojom słodkiego smaku) można szacować łączne przychody na poziomie 2,5 mld zł rocznie. 98 proc. przychodów zostanie przekazana na rachunek NFZ, a pozostałe 2 proc. zostanie przeznaczone na koszty egzekucji należności z tytułu tych opłat i obsługę administracyjną ich pozyskiwania.
W ocenie skutków regulacji wskazano, że zgodnie z informacjami dotyczącymi banderol można przyjąć, że dzienna sprzedaż napojów alkoholowych o objętości 100-300 ml wynosi około 1,3 mln sztuk, co przy ostrożnych szacunkach może wiązać się z łączną kwotą opłat na poziomie około 500 mln zł. 50 proc. środków zostanie przekazana na rachunek NFZ, a druga część pozostanie w budżecie gminy na terenie której odbywa się sprzedaż.
W OSR podano, że w 2018 r. wydatki branży farmaceutycznej na promocję produktów w telewizji, prasie i radio wyniosły około 4,2 mld zł. Z danych prezentowanych przez Instytut Monitorowania Mediów wynika, że 24 proc. reklamowanych kategorii badanych produktów byłoby objęte projektowaną regulacją, co oznacza, że środki przeznaczone na ich reklamę wyniosły około 1 mld zł. Zgodnie z projektowaną regulacją nawet 10 proc. (100 mln zł) z tych środków zostanie przekazane do NFZ, ostateczna wysokość zależna jest jednak od ściągalności. Na potrzeby niniejszej oceny przyjęto wartość 50 mln zł. (PAP)
autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ drag/
Polecamy: Świadectwo pracy od A do Z
Polecamy: Przedsiębiorca przed sądem
Wspólnym mianownikiem dla wielu chorób jest nadmierne spożycie cukru
Otyłość należy postrzegać jako problem społeczny – edukować i walczyć z nim. Jednocześnie potrzebne są rozwiązania systemowe – uważa dr Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
Jego zdaniem – z punktu widzenia lekarza, a nawet pacjenta – ważne jest to, by wywierać presję na wytwórców kalorycznej żywności i napojów. Tym bardziej że producenci pod jej wpływem faktycznie ograniczają zawartość cukru w swoich produktach. Nie przesądza jednak formy takiego obciążenia.
"Czy to będzie +suger tax+, czy jakaś inna opłata, to drugorzędna sprawa. Sama idea jest ważna" – powiedział.
Mniej istotne, jego zdaniem, jest również to, czy wpływy z tego rozwiązania zasilałyby bezpośrednio system ochrony zdrowia. Wybija się tutaj bardziej to, że wpłynęłoby ono na kształtowanie prozdrowotnych zachowań konsumentów.
Sutkowski przypomniał, że w konsekwencji spożycia zbyt dużej ilości słodkich produktów zwiększa się ryzyko zachorowania na raka, cukrzycę typu II, choroby układu krążenia i zwyrodnieniowe, a nawet na depresję. A to pociąga za sobą koszty dla całego systemu.
"Ci szczupli dokładają się do tych, którzy mają nadwagę. Podobnie jak do tych, którzy palą czy piją" – zaznaczył. Przypomniał, że podatek cukrowy funkcjonuje na przykład na Węgrzech czy w Finlandii.
Sutkowski podkreślił też, że w walce z otyłością potrzebne jest stworzenie zespołu lekarza rodzinnego w duchu ustawy o POZ. "Potrzebny jest psycholog, dietetyk, którzy wesprą tego specjalistę w walce z otyłością pacjentów" – powiedział.
Na gigantyczny problem związany z otyłością pacjentów wskazują także chirurdzy, którzy spotykają się z osobami o indeksie masy ciała powyżej 40.
Ekspert przy okazji zwrócił uwagę też na to, że przyczyn otyłości jest wiele. Nadmierna waga ciała może być wtórnym efektem chorób, np. genetycznych. Niemniej podnoszenie tematu podatku cukrowego stanowi szansę, by o tym problemie mówić kompleksowo. Jednocześnie dotykać go w taki sposób, by nie stygmatyzować nikogo.
"Często problemy z otyłością nie wynikają z tego, że ktoś siedzi na kanapie i się objada. Może być ona uwarunkowana genetycznie. Jest wiele zespołów chorobowych, które ją wywołują i są wrodzone. Nie zależą od pacjenta. Jest otyłość wtórna, posterydowa, związana z niedoczynnością tarczycy albo problemami o podłożu psychicznym" – wyjaśnił.
Ekspert zaznaczył, że walka z otyłością powinna odbywać się na wielu poziomach.
"Nadal jako społeczeństwo mało wiemy o zdrowiu. Należy edukować dzieci już od najmłodszych lat" – wskazał. Jego zdaniem należy rozprawić się też z mitem sloganu Wańkowicza "Cukier krzepi".
"Potrzebnych jest wiele rąk. Również media powinny prowadzić taki dyskurs społeczny. Niezbędna jest profilaktyka, wsparcie pacjentów, ale też odpowiednie leczenie" – zaznaczył.
Ekspert przytoczył również dane mówiące o tym, że w Polsce ponad 60 proc. mężczyzn i połowa Polek już boryka się z problemem otyłości. Dodatkowo ten problem coraz częściej dotyczy również dzieci i młodzieży.
"Społeczeństwo robi się coraz bardziej amerykańskie, duże" – podsumował.(PAP)
Autorka: Klaudia Torchała
tor/ joz/
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.