Pracodawcy krytykują propozycje w sprawie emerytur kapitałowych
REKLAMA
Będące w końcowej fazie uzgodnień międzyresortowych założenia do projektu nowelizacji ustawy o emeryturach kapitałowych, autorstwa resortu pracy, przewidują zmianę podziału składki między ZUS i OFE. Do ZUS miałoby trafiać 16,5 proc. miesięcznej pensji pracownika, zaś do OFE 3 proc. Inna proponowana zmiana stanowi, że osoby przechodzące na emeryturę mogłyby wybrać oszczędności z OFE i przeznaczyć je na dowolny cel.
REKLAMA
REKLAMA
Minister pracy Jolanta Fedak rozważa też wprowadzenie do projektu założeń przepisu, który umożliwiałby wychodzenie z OFE przez osoby, które go dobrowolnie wybrały (urodzone w latach 1949-1968). Dopiero rozpoczynający pracę mogliby natomiast decydować, czy chcą oszczędzać na emeryturę w ZUS i OFE, czy tylko w ZUS.
"Ludzie rozpoczynający pracę, powinni móc wybrać, czy chcą należeć do Otwartych Funduszy Emerytalnych, czy tylko do ZUS. Ci zaś, którzy do OFE należą, powinni mieć możliwość rezygnacji z nich" - powiedziała Fedak w wywiadzie dla PAP w ubiegłym tygodniu.
Minister pracy podkreśliła, że "przez 10 lat funkcjonowania, OFE nie zarobiły dla przyszłych emerytów pieniędzy, które mogą być zapowiedzią wysokich emerytur. Wręcz przeciwnie, wiadomo już, że za 20-30 lat emerytury, w stosunku do ostatniego wynagrodzenia pracownika, będą o ok. połowę niższe od obecnych, z ZUS". Opinie te minister powtórzyła w poniedziałek na konferencji Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, poświęconej systemowi emerytalnemu w Polsce.
REKLAMA
Zdaniem Wojciecha Nagela z Business Centre Club, propozycje minister Fedak to "próba uniknięcia odpowiedzialności za brak kolejnego, niezbędnego etapu reformy - podwyższenia wieku przejścia na emeryturę, wprowadzenia tzw. wielofunduszowości, zwiększenia możliwości wyboru rodzaju funduszu przez przyszłych emerytów".
Nagel podkreślił w rozmowie z PAP, że system ZUS jest niewydolny i budżet państwa do niego dopłaca. "Niewiele osób zdaje sobie również sprawę, że po przepracowaniu co najmniej 30 lat to właśnie środki z OFE będą większą częścią składową ich emerytury" - zaznaczył.
Magdalena Janczewska z Konfederacji Pracodawców Polskich powiedziała PAP, że "propozycje resortu pracy nie uwzględniają tego, że Polacy nie potrafią inwestować, nie znają się na rynkach kapitałowych. Oznacza to, że ich wybory dotyczące tego, czy zbierać na emeryturę w ZUS i OFE, czy tylko w ZUS, nie będą przemyślane, poparte analizą własnej sytuacji ekonomicznej i jej perspektywami" - dodała.
"Skoro minister pracy chce dać ludziom możliwość wychodzenia z OFE, to powinna dać ją także tym, którzy zechcą wyjść z ZUS i oszczędzać na emeryturę tylko w OFE" - zasugerowała Janczewska.
W opinii eksperta PKPP Lewiatan Jeremiego Mordasewicza, "mówiąc o swobodnym wychodzeniu lub nieprzystępowaniu do OFE minister Fedak być może powinna dać możliwość pozostania tylko w OFE tym, którzy uznają, że taka decyzje przyniesie im większe zyski i zapewni lepszą emeryturę".
Mordasewicz zaznaczył, że "łącznie przez 10 lat obowiązywania nowego systemu emerytalnego więcej można było zarobić w OFE niż na waloryzacji składek w ZUS, choć w poszczególnych latach proporcje te wyglądały różnie".
Zgodnie z zasadami obowiązującego od 1999 r. tzw. kapitałowego systemu emerytalnego, każdy pracujący odprowadza do ZUS 12,2 proc. swojej pensji, zaś do OFE 7,3 proc. Pieniądze są gromadzone na indywidualnych kontach ubezpieczonego w OFE i ZUS. Po osiągnięciu 60 lat przez kobietę lub 65 lat przez mężczyzną, każdy dostanie emeryturę złożoną z dwóch części - jedną z ZUS, drugą z OFE.
REKLAMA
REKLAMA