Płaca minimalna nie powinna być wyższa niż 40 proc. średniej
REKLAMA
- Pracodawcy zawsze są przeciwni wzrostowi płacy minimalnej, bo oznacza ona dla nich podwyżkę kosztów pracy. Ale mają tendencję do przerysowywania skutków tego wzrostu - argumentują, że spowoduje to zwolnienia, wzrost bezrobocia, spadek zatrudnienia. Jest bardzo dużo badań międzynarodowych na ten temat i wniosek jest jednoznaczny, że jeśli płaca minimalna nie jest bardzo wysoka w stosunku do przeciętnej, to nie oddziałuje tak mocno na rynek. W Polsce oscyluje ona wokół 40 proc. i jej wpływ na zatrudnienie w skali kraju jest prawie niedostrzegalny. Trzeba się jednak liczyć z tym, że podniesienie płacy minimalnej, szczególnie w warunkach wyraźnego spowolnienia gospodarczego, może mieć negatywne skutki, ale będą się one koncentrować w pewnych grupach: wśród ludzi młodych, o niższym wykształceniu i na obszarach słabiej rozwiniętych. Nie należy sądzić, że doprowadzi to do bezrobocia lub masowych zwolnień.
REKLAMA
Jak pana zdaniem powinna być regulowana płaca minimalna?
- Na pewno nie należy jej likwidować. Chroni interes pracowników, którzy mają zatrudnienie, choć nie chroni interesów bezrobotnych. Nie jestem zwolennikiem nadmiernej regulacji rynku pracy, dlatego skala wzrostu może być pozostawiona do negocjacji, a nie sztywno zapisana w ustawie. Nie najlepszym rozwiązaniem jest też regulowanie płacy minimalnej w porównaniu z średnią, bo ta ostatnia silniej reaguje na wzrost nierówności płacowych. Gdy np. rośnie płaca menedżerów, płaca przeciętna idzie w górę, co zupełnie nie odpowiada sytuacji na rynku pracy pracowników niżej wykształconych. Lepiej ustalać płacę minimalną w stosunku do mediany, czyli płacy pracownika środkowego. Ta wartość jest niewrażliwa na to, co się dzieje w segmencie płac wyższych i przez co jest bardziej adekwatną miarą. Według mnie w Polsce płaca minimalna powinna być też zróżnicowana regionalnie. Z tej perspektywy pomysł jednolitej płacy minimalnej w UE jest z ekonomicznego punktu widzenia absurdem.
Kto otrzymuje płacę minimalną w Polsce?
- Są to ludzie bez doświadczenia zawodowego, mający niskie kwalifikacje, mieszkający na terenach, gdzie ogólnie poziom płac jest niski, czyli słabiej rozwiniętych gospodarczo (województwa wschodnie czy tereny popegeerowskie). Jednak w skali kraju tylko kilka procent ludzi otrzymuje płacę minimalną. Często pracują oni w branżach sfeminizowanych, gdzie płaca przeciętna jest niższa, ale także np. w przemyśle odzieżowym, w lekkich gałęziach przemysłu i w usługach. Są to m.in. sprzedawcy czy operatorzy telefonów. Tam, gdzie nie są wymagane wysokie kwalifikacje. Te grupy są także najbardziej wrażliwe na sytuację na rynku pracy, dlatego efekt podwyższenia płacy minimalnej może być przez nich najbardziej odczuwalny.
JAN RUTKOWSKI,
ekspert Banku Światowego
Rozmawiała KATARZYNA WIŚNIEWSKA
REKLAMA
REKLAMA