ZMIANA PRAWA
Szkolenia zawodowe, proponowane bezrobotnym przez urzędy pracy, mają ich motywować do zdobywania nowych kwalifikacji poszukiwanych przez pracodawców - mówi Czesława Ostrowska, wiceminister pracy i polityki społecznej.
reklama
reklama
Rząd chce więc zmienić zasady uczestnictwa w szkoleniach. Przewiduje to rządowy projekt nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Zakłada on m.in, że bezrobotni będą szkoleni bezpośrednio w firmach. Zarówno oni, jak i osoby pracujące, ale zagrożone bezrobociem, będą też mogli otrzymać prawie 9 tys. zł na sfinansowanie studiów podyplomowych.
Hanna Świątkiewicz-Zych, dyrektor departamentu rynku pracy MPiPS, wskazuje, że nie wystarczy dać bezrobotnemu zasiłek czy świadczenie z pomocy społecznej. Trzeba zmotywować go do podnoszenia kwalifikacji i zdobywania nowych umiejętności, bo wtedy łatwiej znaleźć mu pracę.
Rząd proponuje więc przyznawanie szkolącym się bezrobotnym stypendium szkoleniowego. Ma wynosić 120 proc. podwyższonego od nowego roku zasiłku dla bezrobotnych. W czasie jego trwania bezrobotny ma otrzymywać 1010,4 zł. Jeśli będzie miał więcej niż 45 lat - 140 proc. zasiłku, tj. 1178,8 zł. Szkolenie takie musi trwać jednak przez kilka miesięcy co najmniej 30 godzin tygodniowo.
- Wielu bezrobotnych po wprowadzeniu tych zmian będzie chciało się przekwalifikować i wyjdzie z szarej strefy - mówi Barbara Wychuszko z Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu.
Tego samego zdania jest Michał Kuszyk z krakowskiego PUP. Zauważa, że obecnie nie ma zbyt wielu chętnych do udziału w szkoleniach. Powodem tego jest m.in. niski dodatek szkoleniowy, który wynosi nieco ponad 100 zł (20 proc. zasiłku).
W korzystaniu z takich szkoleń nie pomaga też panująca obecnie zła opinia o nich. Raport Najwyższej Izby Kontroli z kwietnia tego roku wskazuje, że wiele z dotychczas organizowanych kursów było nieefektywnych. Urzędy organizowały je często, chcąc wypełnić zadania przewidziane ustawą. Często szkolenia takie nie przystawały do potrzeb lokalnego rynku pracy.
- Ich efektywność jest obecnie dość mierna, ale nie wynika to, jak się powszechnie uważa, z tego, że bezrobotni są kierowani na kursy, po których nie mogą znaleźć pracy - twierdzi Michał Kuszyk.
Zaznacza, że wiele urzędów organizuje kursy na wniosek bezrobotnych. Jednak po ukończonym szkoleniu wyjeżdżają oni na przykład za granicę. Potwierdza to Elżbieta Szlinder, kierownik w PUP w Gdyni. Jej urząd organizował kursy zawodowe dla kelnerów i barmanów w połączeniu z nauką języka angielskiego. Po ukończonym szkoleniu żaden bezrobotny nie przyjął krajowej oferty pracy. Wyjechali do Wielkiej Brytanii. Projektowane zmiany przewidują więc, że bezrobotni będą zdobywać nowe kwalifikacje poszukiwane przez pracodawców.