Firma nie zawsze płaci za nadgodziny
REKLAMA
REKLAMA
Rafał P. (powód) pracował w firmie produkującej autobusy. Działające w niej związki zawodowe zawarły porozumienie, na mocy którego ustalono, że w przypadku braku zamówień, pracownicy nie będą musieli przychodzić do pracy. Zachowają prawo do wynagrodzenia i mogą pozostać w domu, oczekując na wezwanie pracodawcy. Godziny spędzone w domu, należało odpracować w kolejnym okresie rozliczeniowym w wymiarze: godzina pracy za półtorej godziny przebywania w domu. Porozumienie to zawarto w grudniu 2004 r., natomiast w styczniu 2005 r. Państwowa Inspekcja Pracy uznała je za niezgodne z polskim prawem pracy jako kształtujące prawa pracowników mniej korzystnie niż kodeks pracy.
REKLAMA
Od stycznia do maja 2005 r. nie było zleceń w fabryce i Rafał P. musiał odpracować godziny spędzone w domu (196 godzin). Stwierdził jednak, że są to godziny nadliczbowe i zażądał za nie wynagrodzenia. Ponieważ pracodawca odmówił, powołując się na zawarte porozumienie, powód rozwiązał umowę o pracę z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków przez pracodawcę.
REKLAMA
Sąd I instancji podzielił jego stanowisko, stwierdzając, że powód nie pracował w czasie przestoju w produkcji, który powstał z przyczyn leżących po stronie pracodawcy. Pozostając w gotowości do pracy, powinien otrzymać za to wynagrodzenie, bez konieczności późniejszego odpracowywania tych godzin. Sąd stwierdził też, że niewypłacenie wynagrodzenia, niezależnie od przyczyny, stanowi ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. A porozumienie, na które powoływał się pracodawca było niegodne z kodeksem pracy i w sposób niekorzystny kształtowało pozycję pracownika. Takie samo stanowisko zajął sąd II instancji.
Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Stwierdził, że sądy niższych instancji powinny były ocenić charakter porozumienia i jego wpływ na zachowanie się stron stosunku pracy. Tymczasem przyjęto za inspekcją pracy, że porozumienie jest niezgodne z kodeksem pracy, nie wskazując przepisów będących źródłem niezgodności.
Porozumienie było wykonywane i akceptowane, a jego postanowienia były korzystne dla pracowników, bo pozwoliły zachować miejsca pracy. W rzeczywistości nie było przestoju, który jest podstawą zasądzenia pensji. Przestój to bowiem przerwa w trwającym procesie pracy, a nie niemożliwość jej świadczenia z powodu braku zamówień. Ponadto sąd stwierdził, że nie każdy przypadek, w którym pracodawca nie wypłaca pensji, jest spowodowany jego winą umyślną. Są sytuacje, kiedy winy tej nie można przypisać, np. ze względu na zawarte wcześniej porozumienie.
Sygn. akt II PK 331/07
Maria Sankowska
gp@infor.pl
REKLAMA
REKLAMA